Po wielu próbach, bataliach i ciągłego przekonywania się – postanowiłem swego czasu porzucić Firefoxa na rzecz Chrome. Przeważyły głównie aspekty wydajnościowe, Chrome według mojej subiektywnej opinii działał zwyczajnie szybciej. Wiedziałem jednak, że z Firefoxem właściwie nigdy nie pożegnam się w pełni. Głównie za sprawą tego, że pomimo braku wydajności, to i tak bije ona na głowę swoją konkurencje w zakresie narzędzi które posiada, a które pomagają w tworzeniu stron. Dlatego też pomimo tego, że korzystam na co dzień z Chrome to i tak na pasku zawsze znajduje się aktualna wersja Firefoxa, wyposażona w całą gamę przydatnych pluginów.
Nie wiem jak w przypadku wydajności, ale wygląda na to że Mozilla zabrała się za kwestie wizualne swojej przeglądarki. Kwestie estetyki zostaną poprawione w najbliższym czasie, kiedy to światło dzienne ujrzy Australis. Cóż to takiego? To nazwa kodowa dla projektu odświeżenia interfejsu Ognistego Lisa. Wygląda to mniej więcej tak:
Pierwsze wrażenie? Wygląda zdecydowanie świetnie, uproszczona i… łudząco podobna do Chrome, przynajmniej część odpowiedzialna za zakładki. Widać fascynacje ostatnio popularnym trendem Flat Design, przez co całość sprawia wrażenie lekkości i czytelności.
Kiedy przeglądarka pojawi się w nowej wersji? Tego oficjalnie nie wiadomo, sama zaś Mozilla na stronie promocyjnej nowego interfejsu podaje informacje: SOON. Czekam.