No to się Uber doigrał. Kilka dni temu pisałem o śledztwie w sprawie systemu Greyball. Dziś wraca sprawa kradzieży własności intelektualnej, której według Alphabetu dopuścił się Anthony Levandowski. Co za tym idzie Uber, który miał nabyć jego firmę, celem uzyskania wraz z nią dokumentów wykradzionych z Waymo.

Prawnicy podległego Aplhabetowi Waymo – firmy specjalizującej się w rozwoju autonomicznych samochodów – 23 lutego bieżącego roku, złożyli pozew, w którym twierdzą, iż Anthony Levandowski pełniąc funkcję kierowniczą w Alphabecie, nielegalnie pobrał 14000 plików, które stanowiły własność intelektualną firmy. Niemal 10 gb danych miało zawierać m.in. informacje o systemie LiDAR, który pozwala na laserowe mapowanie terenu. Levandowski ponoć chwalił się kolegom, iż planuje replikować LiDAR. Miał również spotykać się z kierownictwem Ubera jeszcze jako pracownik Waymo.

Po odejściu z Waymo Uber nabył jego prywatną firmę za 680 mln dolarów.

29 marca, po przesłuchania za zamkniętymi drzwiami, prawnik Levandowskiego stwierdził, iż jego klient powoła się na Piątą poprawkę do Konstytucji Stanów Zjednoczonych, która mówi: Nikt nie może być pociągnięty do odpowiedzialności za zbrodnię główną lub inne hańbiące przestępstwo bez aktu oskarżenia uchwalonego przez wielką ławę przysięgłych z jej własnej inicjatywy lub na wniosek prokuratora (…) Nikt nie może być zmuszony do zeznawania w sprawie karnej na swoją niekorzyść, ani też zostać bez prawidłowego wymiaru sprawiedliwości pozbawiony życia, wolności lub mienia. Prawnik dodał, iż jego klient nie będzie zeznawał ws. istnienia, lokalizacji ani posiadania jakichkolwiek dokumentów, których dotyczy śledztwo.

3 kwietnia Alphabet oskarżył Levandowskiego o stworzenie konkurencyjnej firmy Otto. Miało to miejsce, kiedy jeszcze pracował w Google i to w czasie, gdy dostał od korporacji ponad 120 mln dolarów premii motywacyjnej.

4 kwietnia Levandoswki oficjalnie powołał się na Piątą poprawkę. Dzień później sędzia okręgowy William Alsup nakazał Uberowi ciężej pracować celem odnalezienia na serwerach firmy wykradzionych dokumentów. Po czym nastąpiła lawina odwołań i apelacji ze strony Ubera i Levandowskiego. Przedstawiciele prawni firmy zarządzanej przez Travisa Kalanicka stwierdzili, iż nikt nie miał wiedzy, że przejmując przedsiębiorstwo Levandowskiego, wchodzą w posiadanie skradzionej technologii.

Innego zdania są prawnicy Waymo, którzy uważają, iż Uber od samego początku o wszystkim wiedział i owe technologie były głównym powodem przejęcia. Jednocześnie wystosowali wniosek do sędziego, by Uber zaprzestał korzystania z tajemnic handlowych należących do Alphabetu.

Autonomiczny samochód firmy Waymo
Autonomiczny samochód wyprodukowany przez Waymo | Źródło fotografii: materiał prasowy

11 maja sędzia federalny odrzucił wniosek Ubera o przeniesienie sporu do prywatnego arbitrażu. Dlatego sprawa najpewniej rozegra się w trybie jawnym z udziałem przysięgłych i przy pełnej kontroli publicznej, która towarzyszy tego typu rozprawom. Istnieje jeszcze szansa – chociaż patrząc na skalę konfliktu, niewielka – że firmy dogadają się prywatnie, unikając tym samym długiego, wykańczającego i kosztownego procesu. W innym wypadku Uber może być nie tylko narażony na wypłatę olbrzymiego odszkodowania, ale również na zarzuty kryminalne sięgające najwyższy strzebli przedsiębiorstwa.

Jak czytam na Ars Technica, rozprawa ma rozpocząć się planowo w październiku bieżącego roku.

Nie chcę spekulować, kto ma, a kto nie ma racji w tym sporze. To najpewniej rozstrzygnie niezawisły sąd, a ewentualnych przestępców czeka kara. Wiem za to jedno. Uber ma coraz większe problemy. Piętrzą się i piętrzą. Również w Polsce – ale o tym innym razem.

Autor: Dariusz Filipek