Donald Trump i Tim Cook lubią pozować do wspólnych zdjęć. Ponoć to coś więcej niż medialne zagrywki, a ich koleżeńskie relacje wykraczają poza kanon gry aktorskiej. Ostatnio Trump dał do zrozumienia, że ta „przyjaźń” oparta jest jednak na wzajemnych korzyściach.
Trump opublikował niedawno na Twitterze odezwę skierowaną bezpośrednio do Apple. Mówił w niej o tym, że pomogli Apple w naprawdę wielu sprawach, a Apple odmawia odblokowywania telefonów należących do morderców, handlarzy narkotyków i innych kryminalistów.
Nie bez powodu. Ponad miesiąc temu, Apple po raz kolejny odmówiło pomocy władzom USA, gdy te prosiły o pomoc w odblokowaniu chronionych hasłem iPhone’ów należących do Mohammeda Saeeda Alshamrani (zabójcy z bazy Pensacola na Florydzie).
Prokurator Generalny William Barr podczas jednej z konferencji prasowych w sprawie tamtej tragedii, uporczywie apelował do Apple. Mówił o zgodzie sądu na przeszukanie telefonu i o tym, że technicy FBI zrobili wszystko, co mogli (naprawili zepsute iPhony), ale dalszy ciąg śledztwa (w tym ustalenie powiązań osób trzecich z mordercą) zależy już tylko od Apple. Firma z Cupertino, kolejny raz pozostała niewzruszona.
Poco prosić, skoro można złamać?
Po raz pierwszy organy ścigania w USA wystąpiły o prośbę o umożliwienie dostępu do prywatnego iPhone jeszcze w 2015 roku. Od tamtego czasu podobnych próśb wystosowano naprawdę wiele. Grożono też gigantowi sankcjami prawnymi. Apple oparło się jednak nawet sądowym nakazom. Koniec, końców ze sprawą mieli sobie ponoć poradzić technicy z FBI.
Na ich nieszczęście, dostęp do zabezpieczonych urządzeń Apple był niemożliwy. Były one na tyle skuteczne, by nie ulec wysiłkom rządowych techników. Pojawiły się jednak firmy, które oferują pomoc w złamaniu zabezpieczeń Apple. Te najbardziej znane to Cellebrite oraz Greyshift.
W przypadku Cellebrite mogliśmy słyszeć o sporej skuteczności. FBI zgodziło się na skorzystanie z płatnych usług izraelskiej firmy, która łamała zabezpieczenia iPhonów, należących do rozmaitych przestępców. Apple skutecznie broni się przed wszelkimi sposobami łamania zabezpieczeń. Najnowsza wersja systemu iOS 13 łata dziury i blokuje sztuczki, którymi posługiwała się powyższa firma. Greyshift oraz Cellebrite, zaktualizowały już swoje urządzenia. Ta pierwsza potrafi uzyskać dostęp nawet do iPhonów z serii 11. Takie wnioski można wyciągnąć na podstawie raportów FBI w sprawie oszusta Baris Ali Kocha. Cała sprawa wygląda jak gra w ping-ponga.
Po co więc prosić, skoro można łamać? Cała sprawa nie jest zbyt przejrzysta. Wątpliwości co do legalności i etyki działań rządu USA ma nie tylko Apple, ale również opinia publiczna. Wątpliwości ma zapewne prokurator generalny Barr, te jednak dotyczą skuteczności używanych metod. Świadczą o tym ponowne prośby kierowane do Apple. Prośby te, mają też prawdopodobnie doprowadzić do precedensu. Gdyby Apple chociaż raz uległo, nie mogłoby się już bronić w sądzie.
Samo Apple ma problem, którego nie da się rozwiązać. Z jednej strony uniemożliwia działanie służb, z drugiej stoi na straży bezpieczeństwa użytkowników. Otwartą sprawą pozostają kompetencje osób, które miałyby dostęp do systemu Apple. Wyciek wzorców kluczy TSA jest najlepszym przykładem, jak niekompetencja staje się zagrożeniem.
Źródło: PhoneArena.