Mars od dłuższego już czasu skupia na sobie ludzką uwagę. Stosunkowo blisko położony od Ziemi poddawany był wielu badaniom i snuto wobec niego bardzo ambitne plany. Mars miał być pierwszą planetą, którą ludzkość podda terraformowaniu.
Miał stać się nowym domem dla ekspansywnych Ziemian. No właśnie, miał. Dzisiaj wiemy już, że dostosowanie Marsa do ludzkich wymogów może okazać się trudniejsze niż początkowo sądzili naukowcy, a być może jest nawet niemożliwe.
Terraformowanie oznacza takie poddawanie zmianom planety bądź księżyca, by jej tudzież jego atmosfera okazała się przyjazna dla wymogów ludzkiego organizmu. W praktyce może więc oznaczać bardzo wiele różnych zjawisk i działań. W przypadku Marsa chodzi głównie o temperaturę.
Aktualne ciśnienie atmosferyczne na Marsie stanowi tylko 1% tego, które znamy z Ziemi. Mimo tego, że atmosfera Marsa w 95% składa się z dwutlenku węgla, to wciąż jest tego związku za mało, by utrzymać odpowiednio wysoką temperaturę oraz zapewnić wodę w stanie płynnym. Naukowcy planowali zaradzić temu problemowi uwalniając podpowierzchniowe złoża dwutlenku węgla na planecie. Okazuje się jednak, że nawet gdyby wydobyć wszelkie ukrywane przez Marsa pokłady tegoż związku to i tak byłoby go za mało. Nie mówiąc już o tym, że zabieg niesie za sobą naprawdę ogromne ryzyko destrukcji planety, co jak sądzę wpłynęłoby na cały Układ Słoneczny i najpewniej przyniosło fatalne skutki dla Ziemi.
Powstało wiele alternatywnych pomysłów wzbogacenia atmosfery Marsa o „brakujący” dwutlenek węgla, ale wszystkie wydają się zbyt skomplikowane, długoterminowe tudzież nieopłacalne ekonomicznie. Finalny wniosek jest więc prosty – terraformowanie Marsa, jeżeli w ogóle się wydarzy, będzie musiało poczekać aż ludzkość wejdzie na kolejny poziom ewolucji technologicznej. Możemy więc już skończyć śnić o domku na czerwonej planecie.