Ostatnio się u nas na dailyweb sporo dzieje. Dopiero co odpaliliśmy serwis z tzw. „ lol contentem”, nie minął tydzień i zaczęliśmy nagrywać swój WWWłaśnie Podcast.
Nie piszę tego, po to aby się chwalić (no może troszkę ;)) czy też po to, by pokazać czym my to nie ociekamy. Po prostu po wczorajszym oznajmieniu czytelnikom, że można nas i nasze przemyślenia teraz odsłuchać naszła mnie pewna refleksja.
Podczas procesu powstawania produktów wysoko przetworzonych powstają odpadki. Coś co jest dla nas z pozoru zbędne, wręcz czasami przeszkadza. Piszę z pozoru, bo można z tym coś zrobić – sprzedać innym, ale o tym za chwilę.
Załóżmy, że gotujemy. To co nam zostanie po przyrządzeniu posiłku trafi do śmieci. Oczywista sprawa, w końcu nie nadaje się już do dalszego użycia. No chyba, że jest to jakiś materiał do recyklingu. Czytałem w sieci i o artystach, którzy tworzą sztukę z odpadków nadających się do ponownego przetworzenia więc się da :).
Weźmy teraz na tapetę inny przykład: Prowadzimy tartak. Jak działa tartak, każdy wie – przywozimy drzewo, wywozimy deski. To tak w uproszczeniu. I tutaj właśnie mamy sytuację, w której niewykorzystane odpadki możemy opchnąć komuś innemu. Efektem ubocznym, inaczej mówiąc odpadkiem, w tartaku są trociny. Dla tartaku to odpadek, dla innego zakładu to surowiec do dalszej produkcji na przykład brykietu.
Henry Ford (ten, co nie lubił słuchać swoich klientów, ale o tym kiedy indziej) tartaku nie posiadał. Robił natomiast auta. Co ma piernik do wiatraka oprócz tego, że mąkę i tyle samo liter? Ano w czasach, kiedy powstawał pierwszy taśmowo produkowany samochód – Ford model T – wiele elementów konstrukcyjnych wytwarzało się z drewna, więc trociny też zostawały po produkcji tego prawie 3 litrowego smoka o mocy 22KM. Ford zaczął przetwarzać swoje śmieci i sprzedawać je innym w formie brykietu. Tak powstała firma córka – Ford Charcoal, w późniejszych latach przekształcona w Kingsford Charcoal. Firma działa do dziś i ma się całkiem dobrze, jest jednym z czołowych producentów brykietu w stanach. Świetnie zagospodarowane odpadki.
Takich przykładów użycia produktów ubocznych, z pozoru zbędnych jest w świecie na pęczki.
Fajnie, ale co to ma do WWW? Przecież my nie wytwarzamy fizycznych produktów, z których odpadki można dalej przetwarzać. To tylko pozory. Nasze odpadki z pracy twórczej podobnie do produktów nie są w formie fizycznej. Przetwarzamy pomysły przy użyciu narzędzi jakimi są języki programowania, programy graficzne etc. na działające produkty.
Podczas tego procesu także pojawiają się „ odpady”. Może być to chociażby plugin, który napisaliśmy do jakiegoś projektu – dorobić kilka funkcji i okazuje się, że jest bardzo przydatny. Szablon stworzony dla klienta nie spodobał mu się? Zamiast do szuflady – doszlifuj go i wrzuć na jakiś market.
Kiedy pracujemy nad jakimś projektem, po drodze w naszych głowach mogą urodzić się znakomite pomysły. Warto je gdzieś sobie spisywać, najlepiej tak, aby w niedalekiej przyszłości na tą zapisaną myśl trafić. Przez to, że raz na czas będziemy myśleć nad tym pomysłem albo go odrzucimy, albo dopracujemy go. Niestety nie zawsze okazują się na tyle genialne, aby zachwycić ludzi.
Chcę przytoczyć przykład, który ostatnio rozważałem – ile w nim prawdy? Nie wiem, to tylko moje domysły, ale myślę, że trzymają się kupy :)
Microsoft jakiś czas temu przedstawił światu projekt, nad którym w tajemnicy pracował przez ostatnie kilka lat. Na serio chyba trzymali go w piwnicy zamknięty pod kluczem, ponieważ nie było żadnych przecieków w tym temacie. Chodzi mi o projekt Holo Lens:
Kiedy inni pokazują kolejne prototypu podobnych urządzeń Oni wyskakują z gotowym produktem. Kilka lat pracy. Hmmmm. Musiały jakieś „odpadki” powstać w tym czasie. Po chwili przypomniałem sobie o nieco wcześniejszym produkcie od Microsoftu, który właśnie okazał się niewypałem, a technologicznie wygląda jak coś, co wynikło podczas tworzenia Holo Lens. Pamiętacie Illumi Room?
Rozszerzenie rzeczywistości z gier dzięki video mapowaniu otoczenia. No jak dla mnie to idealnie wpasowuje się ten projekt jako produkt uboczny Holo Lens ;)
Czas na przykład nie z naszej branży, jednak dalej jest to produkt niematerialny.
Chodzi mi teraz o materiały „ dodatkowe” wypuszczane przez różnych artystów. Pisząc artystów mam na myśli muzyków, yutuberów, fotografów itd. Każdy z nich wkłada długie godziny pracy w swoje dzieło. Nie mówię już o samej edycji, ale o przygotowaniu scenariusza/tekstu, nastrojeniu instrumentów/ustawieniu kadru i sprzętu itd. Na pewno łapiecie o co mi chodzi :) Często gęsto te długie godziny przygotowań oraz tworzenia nierzadko w efekcie końcowym kilkuminutowych utworów/filmów czy też jednego kadru, dostarczają ogromnej ilości materiału, który z pozoru może wydawać się do wyrzucenia. Nieudane sceny podczas kręcenia filmiku, fotografie zza kulis sesji zdjęciowej czy też nagrania ze studio z procesu powstawania albumu czy też singla. Każdy z nas widział na pewno kiedyś jakiś making of albo behind the scenes. Notabene mi przynajmniej zawsze takie coś wydaje się ciekawe, lubię widzieć w jaki sposób powstał efekt końcowy. Taki właśnie materiał z pozoru do wykasowania tworzy nam dodatkowy produkt, który często okazuje się genialnym narzędziem marketingowym do promocji naszej głównej pracy.
U nas, z webstersi.pl i WWWłaśnie Podcast było podobnie. Na webstersów wpadliśmy podczas któregoś udostępniania zabawnego obrazku z naszej branży na fanpage dailyweb. Trochę irytowała mnie wizja pod tytułem zaśmiecony fanpage lol contentem. Szybka myśl: Przecież są szablony do contentowych stron na wordpressa, postawienie takiego czegoś to chwila, no to jazda! Nie będziemy wrzucać na dailyweb tylko na osobny serwis. Idea długo dojrzewała, za ten czas zebraliśmy trochę obrazków, udało się dorwać domenę. Teraz co jakiś czas wrzucamy nową zawartość, ale to bardziej przy okazji natrafienia na coś wartego uwagi niż na siłę. Podobna sytuacja była z podcastem. Kiedyś z Sebastianem jak co kilka dni wieczorem siedzieliśmy na skype i omawialiśmy sprawy bloga, czasami wychodziły tego ciekawe rozmowy na jakieś tematy. Ciężko takie coś spisywać, a było dość interesująco wg mnie. Wtem pomysł! Może po prostu zacznijmy to nagrywać. Tak powstał WWWłaśnie podcast. Czy nasze side projecty okażą się sukcesem? Czas pokaże, mam nadzieję że tak :) na pewno dobrym pomysłem była próba urzeczywistnienia ich.
Powtórzę się. Warto zapisywać swoje „ odpadki” podczas pracy. Nigdy nie wiesz, w którą stronę tak naprawdę pójdą. Część z nich pewnie nie wypali lub po prostu je odrzucisz. Jestem natomiast pewien, że te, które na Twojej liście dojrzeją, sprawią Ci masę radości podczas pracy nad nimi. Projekty, w które włożysz całego siebie i poświęcisz się bez reszty, równocześnie czerpiąc z tego przyjemność, są jednymi z najlepszych produktów. Pamiętaj, nic na siłę, każdy odpad ma inny czas inkubacji ;)
Bądź kreatywny i zapisuj pomysły, dobre śmieci dobrze się sprzedają!
PS.
Ciekawe czy projekt Twórców Brand24 – SocialNation też powstał z odpadków: )
Zdjęcia pochodzą z The New Old Stock, Tookapic, Kaboompics, Unsplash oraz własnego aparatu