Aura prywatności, o której mówi się w kontekście Snapchata jest błędem. Owszem, wysyłane przez nas prywatne snapy nie są nigdzie przechowywane (o ile nie zapiszemy ich w pamięci telefonu bądź Memories), ale inne dane (takie jak Stories, Live Stories czy wyszukiwania wewnątrz aplikacji) już przez Snapchat są przechowywane. Wystarczy zajrzeć do polityki prywatności, by się tego dowiedzieć.

Jak wszystkie inne portale/aplikacje społecznościowe, Snapchat planuje wykorzystać te informacje do zarabiania pieniędzy. Niby nic dziwnego – każdy chciałby zarobić na czymś, co odniosło tak ogromny sukces i ma ogromny potencjał.

Włącz swojego snapa, a powiem Ci, kim jesteś

Clement Xue, dyrektor Snapchata odpowiedzialny za operacje finansowe, poinformował, że jego firma zacznie targetować reklamy po naszym zachowaniu w trzecim kwartale 2016 roku. Co oznacza to w praktyce? Snapchat zbierać będzie takie dane, jak np. konta, które obserwujemy, czy kanały Discover, które niedawno obejrzeliśmy i na ich podstawie dostarczać będzie nam reklamy. Nasza aktywność na Snapchacie wiele mówi bowiem o naszym stylu życia, a to z kolei można przełożyć na dokładniejsze sprofilowanie reklam, które zobaczyć możemy w aplikacji.

Nie bawimy się w Facebooka

Obecnie zarządzający aplikacją sygnowaną żółtym duszkiem podobno nie planują iść tak daleko, jak Mark Zuckerberg i targetować reklam na podstawie historii naszych wyszukiwań. Co ważne, w czerwcu (wraz z wydaniem pierwszej reklamy video w historii Snapchata) udostępniono tzw. „advertising API”, czyli narzędzie ułatwiające współpracę marketerów z programami trzecimi, umożliwiające łatwiejszą optymalizację treści reklamowych zamieszczanych w aplikacji.

screen-shot-2016-05-19-at-123342-pm-750xx1332-1776-0-0

Reklama Taco Bell – sponsorowana soczewka, która zrobiła furorę!

Reklamy nie tak agresywne

Snapchat do tej pory podkreślał, że jego podejście do reklamy, które zapoczątkowano w 2014 pozostanie „konserwatywne”. Even Spiegiel, CEO spółki, niedawno publicznie przyznał, że jest przeciwny „przerażającemu zalewowi reklam”, które otaczają użytkowników na innych platformach społecznościowych. Niemniej jednak wydaje się, że presja ze strony reklamodawców jest na tyle silna, że dodanie nowych opcji do reklamowego API jest jedynie kwestią czasu. Potencjał tej aplikacji jest tak ogromny, że marki coraz częściej chcą wykorzystywać ją do sponsorowanych działań reklamowych. Przynajmniej dopóki Instagram nie wprowadzi podobnych funkcji co Snapchat do swojego Stories…

Czego się nie robi dla tortilli na głowie…

To prawda, reklamy na Snapchacie nie są tak agresywne, jak w przypadku konkurencji. Sponsorowane soczewki (specjalne filtry nakładane po przeskanowaniu twarzy), czy kreatywne filtry raczej w niczym nie przeszkadzają użytkownikom aplikacji, a sprawiają, że zabawa z nią staje się jeszcze ciekawsza. Owszem, czasami można trafić na reklamę wideo pomiędzy przeglądaniem Discover, ale jestem w stanie to znieść. I z tego, co widzę z obserwacji – inni użytkownicy również. W końcu czego się nie robi dla możliwości wysłania zdjęcia z fast-food’em na głowie ;-)