Za mną kilka tygodni obcowania ze słuchawkami Rail od Skullcandy. Muszę przyznać, że słuchawkami wzbudzają we mnie ambiwalentne odczucia.
Jak wspominałem w poprzednim tekście, Skullcandy to lifestyle’owa marka audio, której misją jest „uwolnienie pierwotnej mocy muzyki dla wszystkich”. Amerykańska firma z siedzibą w Park City w stanie Utah (miasto będące mekką sportów zimowych) specjalizuje się w produkcji słuchawek, głośników przenośnych i akcesoriów audio. Co wyróżnia Skullcandy? Przede wszystkim produkty firmy odznaczają się śmiałymi wzorami i wyrazistymi kolorami.
Skullcandy ma w naszej redakcji oddanych fanów, więc zawsze chciałem przetestować któryś ze sprzętów tej firmy. Padło na słuchawki TWS Rail, czyli prawie najwyższy model w portfolio amerykańskiego producenta. Piszę prawie, bo jest jeszcze wariant testowanych przeze mnie słuchawek Rail (w wersji z ANC).
Skullcandy Rail – wygląd i jakość
Jak pisałem już przy okazji spisywania pierwszych wrażeń, słuchawki wyróżniają się designem. W oczy rzuca się przede wszystkim przezroczysty element z tylnej części słuchawek. Szkoda, że przezroczysty panel znajduje się jedynie tam, ponieważ cieszy użytkownika tylko podczas wyjęcia sprzętu z etui.
Słuchawki od Skullcandy to też dobra jakość wykonania, zarówno samych słuchawek, jak i etui do ich ładowania. Wykonano je z przyjemnego i lekko matowego plastiku. Case zamyka się z przyjemnym kliknięciem i odpowiednim oporem. Na podkreślenie zasługuje dbałość o szczegóły – Skullcandy branduje nawet gumki od słuchawek, czego nie ma nawet w droższych markach. Nie potrafię zrozumieć, jak Skullcandy to robi, ale etui zdecydowanie mniej brudzi się od używanych przeze mnie słuchawek od pewnej firmy z Cupertino. Warto zauważyć, że sprzęt charakteryzuje się podwyższoną normą odporności IP55.
Skullcandy Rail – jakość dźwięku i specyfikacja
Skullcandy Rail sprawiają bardzo dobre pierwsze wrażenie. Sporo obiecywałem sobie także po dźwięku, zwłaszcza że Daniel opisywał sprawę następująco: „Słuchawki grają inaczej od poprzedników. Bardziej dynamicznie i energicznie. Dźwięk nie jest pozbawiony żadnego z pasm, ale widocznie przebija się tu mocny dół i góra. Mowa tu więc o typowym planie V — na pewno spodoba się miłośnikom energicznych brzmień.” Na pierwszy rzut ucha spotkało mnie jednak małe rozczarowanie. Po wyjęciu z pudełka słuchawki brzmią bardzo płasko. Być może jestem spaczony, bo na co dzień używam droższych słuchawek topowych firm. Na szczęście krótka zabawa equalizerem w aplikacji Skull-iQ sprawia, że brzmią one dużo lepiej. Nie można przyczepić się za to do wbudowanych mikrofonów.
Skullcandy Rail specyfikacja techniczna
Waga: | 49,3 g |
Bluetooth: | Bluetooth 5.2 |
Impedancja: | 16 Om |
Średnica przetwornika: | 6 mm |
THD: | <3% przy 1KHz |
Czułość: | 100 +/-3dB (1mW/500Hz) |
Pasmo przenoszenia: | 20Hz – 20KHz |
Bateria | 42 godzin pracy (9 w słuchawkach, 33 w etui), Rapid Charge (10 Minut ładowania 4 godziny odtwarzania) |
Skullcandy Rail – bateria i czas ładowania
Kolejnymi bardzo ważnym elementami są bateria i czas ładowania. Tutaj jest naprawdę dobrze i mam wrażenie, że Skullcandy Rail są jednymi z najlepszych słuchawek na rynku, jeżeli chodzi właśnie o baterię. Naładowane do pełna słuchawki działają do 42 godzin (9 w słuchawkach, 33 w etui). Sprzęt wyposażono także w funkcję Rapid Charge (10 minut ładowania daje 4 godziny odtwarzania). Etui naładujemy kablem z wtyczką USB C.
Aplikacja Skull-iQ i Skull-IQ Smart Feature
Słuchawki Skullcandy mają kilka bardzo ciekawych funkcji, które zebrano pod nazwą Skull-IQ Smart Feature. Technologia Skull-iQ opiera się na dedykowanym chipie i łączy kilka elementów – pozwalają uzyskać najlepszy dźwięk podczas odtwarzania muzyki czy też prowadzenia rozmów. Technologia zapewnia użytkownikowi także sterowanie głosowe i zwiększa bezpieczeństwo dzięki trybowi Stay-Aware. Użytkownicy mogą po prostu powiedzieć „Hej Skullcandy”, aby zainicjować płynną kontrolę głosową. Następnie wystarczy wydawać polecenia odtwarzania lub wstrzymywania treści, odbierania lub odrzucania połączenia. To nie koniec, bo można jeszcze włączać tryb czuwania (Stay-Aware) dla większego bezpieczeństwa czy nawet uruchamiać Spotify. Niestety sterowanie głosowe dostępne jest tylko w pięciu językach i nie ma wśród nich naszego.
Największym bajerem dedykowanego chipu jest możliwość bezprzewodowej aktualizacji firmware przez aplikację Skullcandy, co pozwoli uruchomić i odblokować nowe możliwości i funkcje po aktualizacji. Nie chodzi tu jednak o drobiazgi, ale nawet o tak znaczące kwestie jak obsługa słuchawek gestami głowy! Dodawanie nowych, znaczących funkcji do wprowadzonych już na rynek produktów, co przedłuża ich żywotność, może być prawdziwym gamechangerem.
W aplikacji Skull-IQ – poza opisanymi funkcjami – możemy przeprowadzić test słuchu pod kątem personalizacji dźwięku, spersonalizować dotykowe przyciski na obudowie słuchawek czy wbudowany lokalizator Tile. Aplikacja (przynajmniej w systemie iOS) działa szybko i bezproblemowo, choć dość zaskakujące dla mnie było to, że nie mogłem z niej skorzystać bez aktywnego połączenia ze słuchawkami.
Skullcandy Rail – czy warto?
Skullcandy Rail to słuchawki, do których mam ambiwalentny stosunek. Z jednej strony oczekiwałem po nich trochę więcej, jak przystało na flagowce. Z drugiej strony zapomniałem jednak trochę o tym, że przyjdzie nam za nie zapłacić niecałe 400 złotych. Za tę cenę to naprawdę ładne i znakomicie wykonane słuchawki TWS, z ciekawymi dodatkowymi funkcjami, które być może zostaną jeszcze rozszerzone, bo techniczne możliwości są. Pierwsze zetknięcie z marką Skullcandy oceniam pozytywnie.
Artykuł partnerski, stworzony przy współpracy z zewnętrznym partnerem.