Chciałem grać w grę lecz nie wiedziałem jaką, dlatego zapytałem Was. Zaproponowaliście kilka tytułów, które sprawdziłem ale nie zostałem z nimi na dłużej. Mimo mojej obawy powrotu do gier z kategorii marnujących czas, postanowiłem znaleźć coś właśnie w typie MMORPG. A jako, że wychowałem się na WoW to niedaleko było mi do zbierającej dobre recenzje gry Guild Wars. Niestety gra mnie rozczarowała, za sprawą tego, że wszystko wyglądało jak w WoWie, dosłownie wszystko. Oczywiście w pewnych aspektach gra była bardziej sprawna niż WoW, ale to dlatego że twórcy GW2 postanowili nie powielać błędów Blizzarda. Oczywiście można rzec, że każda gra MMORPG będzie do siebie łudząco podobna, co oczywiście jest prawdą, ale zabrakło w przypadku GW2 innowacji. Niemniej dzięki tej grze przypomniałem sobie jak fajnie mi się grało w WoWa, no i po tygodniu grania w GW2 wróciłem do produkcji od Blizzarda.

Grafika oczywiście nieporównywalna w zestawieniu z GW2, to oczywiste, ale należy pamiętać że gra ta ma niespełna 10 lat! Mimo sędziwego wieku trzyma się nieźle, frajda może już nie tak wielka, ale przyjemność z grania pozostaje. Zakłócą ją tylko Blizzard, swoją psychozą związaną z bezpieczeństwem. Jak to mówią, każda skrajność jest zdecydowanie zła. Tutaj Blizzard zdaje się swoją skrajność związaną z poczuciem bezpieczeństwa kont graczy zdecydowanie osiągnął.

Tokeny, powiadomienia sms z kodami – to wszystko bardzo dobre pomysły w jaki sposób zabezpieczać konta, niemniej zdaje się, że tego wszystko już jest za dużo. Co mnie osobiście cholernie irytuje, to fakt że conajmniej raz w tygodniu mam zablokowane konto w serwisie Battle.Net, przez co nie mogę się logować do gry. Dlaczego? Raz ktoś próbował się włamać na moje konto, a raz zalogowałem się z innego adresu IP. Ten drugi aspekt jest według mnie esencją psychozy Blizzard. Jak to działa? Zalogujesz się do jakiejkolwiek usługi Blizzard (WoW Armory, Battle.Net czy do samej gry) z innego adresu IP niż zwykle, to od razu blokują Ci konto. By odblokować musisz resetować hasło a w skrajnych wypadkach żądają nawet kilku cyfr klucza dowolnej gry ze stajni tego wydawcy. Przy częstych podróżach, psychoza Blizzarda jest paraliżująca, bo ileż można zmieniać czy resetować hasło? Szlag człowieka trafia.

W tym wypadku GW2 wyciągnął wnioski i tego rozwiązania od Blizzarda nie skopiował. Jego system obsługi innych adresów IP jest banalnie prosty i zdaje się równie bezpieczny jak męczące rozwiązanie Blizzarda. Za każdym razem, kiedy zalogujesz się z nowego adresu IP, klient gry GW2 informuje Cię o wysłaniu mejla z linkiem, po którego kliknięciu zagwarantujesz sobie dostęp do gry z nowego adresu. Prostota ponad szystko. Blizzardzie, paradoksalnie to czas byście to Wy skopiowali rozwiązanie, stworzone przez GW2 i wreszcie przestali swoim klientom utrudniać życie.