Chiny są już po pierwszych testach swojej wirtualnej waluty.

Gdyby był to mniej znaczący w globalnej gospodarce, pewnie taka informacja nie miałaby większego znaczenia. Jeśli jednak chodzi o Chińską Republikę Ludową – sprawa wygląda zupełnie inaczej.

Państwo środka ogłosiło właśnie, że zakończono pilotażowy projekt, który miał na celu sprawdzenie ich wirtualnego juana. Testy prowadzano na grupie ponad 180 tysięcy osób, którzy otrzymali po 55 jenów.  Wszystko oczywiście w portfelach cyfrowych.

Wirtualna waluta prosto z Chin

Skąd zatem moje pytanie w nagłówku? Oczywiście Chiny są gigantem jeśli chodzi o światową gospodarkę. Oznacza to, że jeśli taki kraj zrobi wirtualną walutę, w ślad za nim prędzej czy później pójdą inni. Może to oznaczać nowy rozdział w globalnej ekonomii, a co za tym idzie – kolejne walki gospodarcze pomiędzy kilkoma mocarstwami. W przeciwieństwie do bardziej znanych wirtualnych walut, takich jak Bitcoin, w przypadku wirtualnego juana to chiński Bank Ludowy zdecyduje o obrocie walutą i tym, kto tego obrotu dokonać może. Cóż, nie powinno to dziwić w przypadku Chin.

Z pamiętnika początkującego kryptowaluciarza #2: Pierwsze (nie)udane inwestycje

Udane testy na tak dużej grupie osób oznaczają, że lada chwila Chińczycy mogą przystąpić do wdrożenia wirtualnej waluty na szerszą skalę. Zastanawia tylko, jak europejskie instytucje finansowe, a także te z Ameryki zareagują na tego typu ruchy ze strony Chin.

Chińczycy są fabryką, która zaopatruje cały świat. Możliwość pominięcia banków przy transakcjach z innymi krajami znacznie zwiększy zaoszczędzone pieniądze, a co za tym idzie – podniesie stabilność tamtejszej gospodarki.