Nowa odsłona Centrum Sztuki Wspołczesnej Zamek Ujazdowski, za którą stoi pół roku badań oraz zapewne co najmniej drugie tyle pracy grafików.
I o tyle o ile sam system identyfikacji, wygląd rozkładówek i broszur jest ok, tak kompletnie nie rozumiem idei (braku) znaku:
– Pierwsze pół roku to były szeroko pojęte badania i szukanie inspiracji. Rozpoczęliśmy od rozmów z dyrekcją i pogłębionych badań w archiwum – przejrzeliśmy wszystkie teczki z drukami promocyjnymi od lat 80. Zaprosiliśmy do współpracy Agatę Nowotny, socjolożkę, która pomogła nam przeprowadzić wywiady z pracownikami Zamku Ujazdowskiego oraz z dyrektorami innych instytucji sztuki współczesnej. Pracowaliśmy razem z widzami Zamku, zorganizowaliśmy warsztaty z projektantami. Z tego researchu uzyskaliśmy pakiet ciekawych informacji – mówi Marian Misiak.
Gdyby ktoś stworzył konkurs na najbanalniejszy znak, ten swobodnie mógłby stanąć na podium. Font jak font, bardzo analogiczny do Lorimer No2, lekko zmieniona szerokość niektórych znaków, kursywa… Fakt, czytelnie, od razu wiadomo, że Ujazdowski, ale też nie ma uzasadnienia dlaczego jest „U” oddzielone od „jazdowski”, nie ma nic, kompletnie nic charakterystycznego dla owego „znaku”, a chyba w logo chodzi o to by coś przedstawiało i kojarzyło się…
„Logo traktujemy jako najmniejszy element tego systemu, a nie jako uprzywilejowaną ikonkę, która ma odrębne znaczenie” – mówi Tomek Bersz.
Zatem tak naprawde logo jako logo chyba nie istnieje, nie? W sensie, jest wyraz, ale znaku jako takiego nie ma.
Ok, powiecie, jest masa znaków pisana po prostu jakimś X fontem, bez sygnetu, prosto i czysto i schludnie.
Przy czym, zawsze jest „TO COŚ”.
od początku było kolorowe. Paskudne i obrzydliwie dobranie kolorów spowodowało, że właśnie TO było charakterystyczne.
FedeX
To co czyni je oryginalnym to KOLOR + trick z białą przestrzenią między E a X tworzący strzałkę.
GAP
No, tu tu tu już jesteśmy blisko co do zwykłego szarego logo… otóż nie. Krój jest oryginalny tylko dla GAPa, a całość zamknięta jest w niebieskim kwadracie.
Chciałam nawet przytoczyć przykład Nike, ale przecież ma charaktyrystycznego ptaszka (ohoho), który czyni je rozpoznawalnym na kilometr.
Nawet, jeśli to nie znaczek, ani kolor, to jest gdzieś jakaś klasa, pewien styl, szyk, glamour bądź pewien rytm, coś co wyróżnia je spośród tłumu:
Zatem… No nie, nie, nie zgodze się, że jest to logo.
Jest to tylko nazwa pisana ich krojem pisma. I tyle. A jakoś kłóci mi się kreowanie całej identyfikacji wizualnej bez głownego znaku towarowego.