Fani straszaków mogą nareszcie zacierać ręce. Amnesia: The Bunker debiutuje już dzisiaj, a liczne recenzje wskazują na to, że mamy do czynienia z czymś więcej niż tylko z przyzwoitym horrorem.
Od kilku miesięcy bacznie przyglądałem się pracy deweloperów Frictional Games. Nie robiłem tego tylko ze względu na ich poprzednie produkcje (w tym rewelacyjną część z 2010 roku, Amnesia: The Dark Descent). Pomysł na najnowszą odsłonę, która zabiera gracza do opuszczonego bunkra z okresu I wojny światowej, wydawał się intrygujący. Poza tym twórcy zachęcili mnie także odświeżonym podejściem do rozgrywki. Głównie zwróciłem uwagę na dostęp do broni.
Jak się jednak okazało, Amnesia: The Bunker ma do zaoferowania znacznie więcej, co widać na przykładzie recenzji. Na Metacriticu w chwili publikacji wiadomości średnia ocen zatrzymała się na 78/100 w przypadku wersji komputerowej. Recenzenci doceniają horror głównie za kilka elementów. Pierwszym z nich jest bunkier wyróżniający się ciasnymi, przywołującymi klaustrofobię, korytarzami. Został skonstruowany na bazie pewnych segmentów, dlatego dotarcie do kolejnych obszarów wiążę się z eksploracją i podejmowaniem określonych decyzji. Czy warto wystrzelić ostatni pocisk w wybuchającą beczkę, aby przedrzeć się do kolejnego pomieszczenia? Natomiast rozpoczęcie nowej gry wiąże się z inną budową bunkra czy też innymi szyframi pojawiającymi się podczas rozgrywki, co zapewni świeże doświadczenia i pozwoli uniknąć schematyczności. Można również wybrać jeden z trzech poziomów trudności, jeśli nowe rozmieszczenie pomieszczeń to za mało.
Amnesia: The Bunker – klimat, klimat, klimat!
Drugą zaletą jest niewątpliwie gęsty jak smoła klimat. Potwór nie próżnuje i zwraca uwagę na czynności wykonywane przez gracza, dlatego najlepiej unikać hałasu. Niepokój budzi moment, w którym postać jest zmuszona np. do rzucenia granatu. Warto tutaj podkreślić, że recenzenci łączą świetne audio z perfekcyjnym budowaniem napięcia. Ryk maszkary, wszechobecny pisk szczurów czy zmyślne pułapki… chwilami przerażające dźwięki nie odstępują gracza na krok. A to wszystko przyprawione wszędobylską ciemnością.
Często wspominanym plusem jest zarządzanie ekwipunkiem. Gracz ma ograniczone miejsce, więc należy umiejętnie korzystać ze znalezionych przedmiotów. Element ten przypomina to, co jest częstą zaletą gier survivalowych. Amunicja do broni jest bardzo rzadkim i użytecznym zasobem. Poza wspomnianym przykładem wybuchających beczek można ją wykorzystać do zatrzymania potwora. Bardzo ważnym zasobem jest również paliwo. Bunkier można oświetlić za sprawą generatorów i tu łatwo połączyć kropki. Co ciekawe, grę można próbować ukończyć bez wspomnianej pomocy. Podkreślić należy wagę różnego rodzaju notatek. Niektórzy recenzenci doceniają taki format wzbogacający opowieść.
Mogło być lepiej
Co więc nie wypaliło? Finał produkcji można uznać za najsłabszą część gry, z czasem potwór przestaje być tak samo straszny, a niektóre z mechanik mogą z czasem wywołać frustrację. Muszę tutaj podkreślić, że obawiałem się znacznie większej liczby problemów i wad. Twórcy kilka razy przenosili datę premiery, informując fanów o problemach związanych z trudnym czasem zimowym i chęciach dopracowania gry. Jak widać, wyszło im to na zdrowie!
Amnesia: The Bunker zadebiutuje na PC, PlayStation 4, Xbox One, Xbox Series X/S. Zainteresowani mogą ją sprawdzić także dzięki usłudze Xbox Game Pass (horror wzbogaci bibliotekę jeszcze dzisiaj). Natomiast w tej chwili można pobrać wersję demonstracyjną, która jest dostępna na Steamie.
Autor: Łukasz Jarkiewicz