To, że polityka straszenia niefortunnymi rozszerzeniami domenowymi, zdaje egzamin dla, to już wiecie. Pisałem o tym a propos domeny .ADULT i .PORN, kiedy to chociażby Microsoft postanowił nie ryzykować i nie oddawać w niczyje ręce Office.PORN. Rozsądny ruch, (tym bardziej, że jest takie słynne biuro w branży porno ;-) ), zastanawia jednak fakt, skoro gigant wykonał taki ruch, dlaczego nie zdecydował się na więcej rozszerzeń? Wygląda na to, że powód był prosty – był zajęty kupowaniem rozszerzeń z rozszerzeniem .SUCKS. Co ciekawe, nie tylko okienkowego molocha dopadła panika przed wykupieniem niefortunnych rozszerzeń .SUCKS, zaś w jego ślady poszli tacy jak Apple czy Google.

Domeny .SUCKS nie są aktualnie dostępne do publicznej rejestracji. Zostaną one uwolnione 1 czerwca, wówczas szary Kowalski będzie mógł zarejestrować swoje rozszerzenie w cenie 250$. Cena w stosunku do konkurencyjnych nowych rozszerzeń jest zdecydowanie wygórowana, gdyż średnia oscyluje w granicach 30$. Oczywiście właściciel rejestru do bani, ma bardzo rozsądne uzusadnienie tak wysokiej ceny – zmniejszenie dostępności dla mniej zamożnych hejterów. Marketing światowa klasa, niemniej prawdziwy zarobek odnosi teraz, podczas etapu który zarezerwowany jest dla posiadaczy praw do marek. Rejestracja własnej domeny w tym okresie wynosi bagatela $2500.

To okazuje się być żadnym problemem dla gigantów takich jak wspomniany Microsoft, który postanowił wejść w posiadanie takich rozszerzeń, jak: XBox160.SUCKS, Outlook.SUCKS, Windows.SUCKS, WindowsPhone.SUCKS, MSN.SUCKS, OneNote.SUCKS. Wybór z pewnością nie przypadkowy, co jednak najciekawsze zabrakło wcześniej zarejestrowanego w rejestrze .PORN – słynnego pakietu Office. Zastanawiające.

Z kolei Apple zabezpieczył poprzez kupno nazwy takie jak: iTunes, iMac, OSX, iTunesRadio, FinalCutPro, GarageBand, Facetime, Siri, CarPlay – wszystko z rozszerzeniem .SUCKS. Tym, który kupił najmniej było Google, które postawiło na Gmail.SUCKS, Nest.SUCKS, i Glass.SUCKS.

Zakupy pierwsza klasa, brak konsekwencji lub uzasadniony brak strachu przed np. pornograficzną domeną .PORN? W zasadzie to moim zdaniem strach ma wielkie oczy, a ja wierze że nie ma na świecie takich hejterów, którzy chcieli by wydać $250 tylko po to by, dodatkowo się napracować i przelać jad na znienawidzoną markę za pomocą strony internetowej. No chyba, że konkurencja, z zasobnym portfelem i kreatywnymi głowami w dziale marketingu ;-)