Rząd PiS chce, aby kanały TVP zajmowały pierwsze pięć pozycji na dekoderach telewizyjnych Polaków. Z zasady carry/must offer znikną TVN, Polsat i TV 4. Dodajmy do tego zwiększenie dofinansowania dla Telewizji Polskiej i robi się „ciekawie”.
Staram się unikać polityki, ale skoro mówimy o telewizji publicznej, która w teorii powinna być dla wszystkich Polaków i wypełniać misję, muszę… po prostu muszę odnieść się do nowych planów PiS związanych z Telewizją Polską. To, że kwota dofinansowania zostanie zwiększona z 2 mld do 2,7 mld złotych, uważam za nietakt w dobie kryzysu, ale w pełni rozumiem pobudki. Przed nami rok wyborczy. Chyba nie muszę wyjaśniać, z czym to się wiąże? Dodam, że we wpisie znajdziecie wyłącznie moje zdanie, które nie musi oddawać stanowiska reszty redakcji. Wróćmy jednak do zmian, wśród których znalazło się wspomniane dofinansowanie. Otóż rząd chce dosłownie wymusić na nas oglądanie kanałów TVP, które, jak powszechnie wiadomo, bywają stronnicze, choć w tym przypadku to eufemizm.
Pomysł PiS: uderzyć w komercyjne media, wymusić konsumpcję telewizji publicznej
Jestem za wolnością słowa i równością w dostępie do informacji. Szanuję otwartość, inność, a nawet skruchę, w przypadku popełnienia błędów. Zasadniczo, tam, gdzie gra się fair, tam zawsze znajdzie się moje poparcie. Niestety, TVP na takowe nie zasługuje. Telewizję linearną oglądam okazjonalnie, w zasadzie raczej dla odniesienia. Skoro i tak opłacam abonament (tak, robię to każdego miesiąca), roszczę sobie prawo do skrytykowania tej instytucji. O ile rozumiem (choć nie popieram) plan zwiększenia dotacji, który to pieniądz posłuży celom rządowym, o tyle nie mogę przyklasnąć swoistej namiastce cenzury, którą PiS może chcieć wprowadzić.
Jak informuje serwis Press.pl, zasadą carry/must offer objęte będą TVP 1, 2, 3 oraz TVP Info i TVP Kultura. TVN, Polsat i TV4 schodzą na dalszy plan. Oznacza to, że w elektronicznym przewodniku operatorów i dostawców kanały od 1 do 5 będą zajmowały stacje Telewizji Polskiej. To wiąże się z dodatkowymi kosztami dla platform satelitarnych, ale to nie koniec. W praktyce jest to nic innego jak celowe zwiększenie oglądalności wcześniej kanałów. Nie wygląda to dobrze.
Fotowoltaika, garnki i inne cuda: UOKiK bierze się za telemarketerów