Czasami, a ostatnio nawet często, Nintendo dość mocno potrafi zaskoczyć.
I nie jest to zaskoczenie pozytywne, bo nie sposób inaczej nazwać ten trollowski żart, który wczoraj zaprezentowała nam japońska firma. Gigant kazał nam długo czekać, w moim przypadku przekładało się to na dwuletnie oczekiwanie, bo w tym czasie dwukrotnie zamawiałem Switcha i dwukrotnie wycofywałem się w ostatniej chwili nie odbierając przesyłki. Jaki był tego powód?
Oczywiście jakość. Nie mam tutaj zastrzeżeń do samej konsoli, bo maszyna spisuje się sprawnie, jednak pojawiające się co chwilę plotki o rzekomej wersji „Pro”, która ma przenieść Pstryka na jeszcze wyższy level, wzbraniały mnie przed ostatecznym zakupem: „bo przecież za chwilę będzie wersja pro”.
Nintendo Switch OLED już jesienią
I jakież było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłem wczorajszą zapowiedź „nowej” konsoli od Nintendo. Smutny żart to mało powiedziane, bo nie tego oczekiwali fani, w tym moja skromna osoba. I nie jest to kolejne wylewanie żali sfrustrowanego redaktora, ale świadome i podstawne przedstawienie pretensji. Po tylu latach oczekiwania (wersja standardowa wydana była w 2017 roku) na konsolę godną współczesnych możliwości, poszły na marnę. Marne 720p w konsoli w 2021 roku? Śmiech na sali, a mówię oczywiście o poprzedniej wersji, a nie o Nintendo Switch OLED, które pojawi się jesienią.
Nowy Nintendo Switch OLED już oficjalnie! Jakie zmiany czekają na graczy w modelu 2021?
To właśnie do jakości obrazu mam największe zastrzeżenia w starej wersji i to właśnie na poprawę tego aspektu czekałem, jak widać – na próżno. Konsola dostała nowy ekran OLED, ale na tym koniec nowoczesności. Pomijając fakt, że jakby Nintendo się postarało, to już dawno wymieniłoby ekran, nie wspominając o tym, że w 2017 roku spokojnie można było wrzucić ekran Full HD. Już nie oczekiwałem wtedy 4K.
Kolejnym żartem, bo inaczej nie można tego nazwać jest bez wątpienia nowinka technologiczna, która zrewolucjonizuje współczesną rozrywkę wideo. Chodzi o magiczny port, w który została wyposażona stacja dokująca w Nintendo Switch OLED. Ten port to… LAN. Co bez żartów! Zupełnie nie widzę zasadności umieszczania tego portu jako nowinka, wręcz przeciwnie.
Cieszy co prawda podwojenie pamięci wewnętrznej, dzięki czemu w podstawowej wersji otrzymamy 64 GB (zamiast 32 GB w starszym modelu), ale dalej nie jest to odświeżenie konsoli. Umówmy się – jest to drobny lifting, który – mam nadzieję – poniesie za sobą w najlepszym wypadku obniżkę cen poprzedniej wersji. Sensu w zakupie wersji OLED nie widzę żadnego, a czy jest po co czekać kolejne lata, na kolejne nowości? Może Nintendo za dwa lata dorzuci port słuchawkowy, bo przecież to będzie coś.
Nie, nie kupię tej konsoli.