Sytuacja na rynku smartfonów (lub też całej branży elektro) jest kuriozalna. Tracą giganci, zyskują chińskie firmy. Apple leci na giełdzie na łeb na szyję, a iPhony nie sprzedają się tak, jak tego oczekiwano. Stratny jest też Samsung, ale w jego przypadku można już mówić raczej o katastrofie niż zwykłych spadkach.
To nie jest tak, że spadki sprzedaży i zarobków były zaskoczeniem. Akcjonariusze zdążyli się już na nie przygotować. Apple odżegnało się od prezentacji wyników ilościowej sprzedaży w wynikach kwartalnych. Samsung już w listopadzie zaliczał kilkunastoprocentowe spadki, obniżano też prognozy sprzedaży. Wszystko by ratować się przed drapieżnym charakterem giełdy.
W przypadku koreańskiego giganta jest znacznie gorzej. Mam też wrażenie, że sytuacja, w jakiej znalazł się Samsung, nie przedarła się do opinii publicznej. Samsung przekazał dane kwartalne dotyczące zysków (za 4 kwartał 2018). Wystarczy wspomnieć, że są one mniejsze o 10% niż w trzecim kwartale i o 10% mniejsze niż w tym samym kwartale 2017 roku. Co gorsze, sprzedaż spadła o 38% względem 3 kwartału oraz 28% w porównaniu z tym samym kwartałem w 2017 roku. Jeśli ktoś się zastanawia, co oznaczają te straty, to tak nagłych spadków nie odnotowano od dwóch lat. Warto też pamiętać, że najlepszym okresem sprzedażowym dla koreańskiej firmy zawsze jest ostatni kwartał i koniec roku.
Co poszło nie tak?
Wedle raportu IDC oraz Strategy Analitics, Samsung nadal ma 20% udział w rynku smartfonów. Szyki i zarobki firmy popsuł jednak komercyjna porażka Galaxy S9 oraz mieszany odbiór flagowego Note 9 (potwierdza się tu teza, że idealne flagowce są nudne). Nie tylko wyższa półka Samsunga „oberwała”, słabo sprzedawały się też „średniaki”, chociaż to raczej wcale nie dziwi, bo w tym roku były nie tylko słabe, ale i źle wycenione.
Tim Cook z Apple za kiepską sprzedaż wini sytuację polityczną na linii USA — Chiny. Wielu z nas się z tym nie zgadza, a winą obarcza raczej kiepskie iPhony zaprezentowane w 2018 roku. Nie jestem do końca przekonany czy to prawda. Widać jednak, że i Apple i Samsung znalazły się w podobnej sytuacji, którą świetnie wykorzystały chińskie brandy (zwłaszcza Huawei i Xiaomi). Porażkę Samsunga potęguje też fakt, że firma zaczęła tracić w dość stabilnych płaszczyznach sprzedaży, jakimi są rynki pamięci i procesorów.