Zapomniana technologia robi dalej wrażenie.
Pamiętam szał zakupowy na pierwsze telewizory z funkcją 3D. Ceny wystrzeliły kosmicznie, bo przecież 3D w domu to już coś. Szybko jednak zabawa z trójwymiarem się skończyła w domowych kinach, bo okazało się, że nie jest to zbyt praktyczne.
Dwa lub trzy lata po szale na 3D wymieniałem telewizor i dopiero po roku od zakupu dowiedziałem się, że ma on wbudowaną funkcję 3D. To podsumowanie tej technologii. Wstęp zupełnie z innej beczki, ale to właśnie teraz NASA opublikowała nagranie lotu marsjańskiego drona w wersji 3D właśnie.
Nagranie drona na Marsie w wersji 3D od NASA
Tak, ta NASA, która ma technologie na najwyższym poziomie pokazuje trójwymiarowe nagranie, które naprawdę robi wrażenie, bo dotąd nie było szans na tego typu materiały wideo, nakręcone poza naszą planetą. Mars jest ciągle w kręgu zainteresowań gigantów z świata, a taki SpaceX wprost mówi o kolonizacji Czerwonej Planety.
Łazik Perseverance zabrał ze sobą latającego kolegę, który odbył już kilka lotów na Marsie. Stał się tym samym pierwszą samoistnie latającą jednostką z Ziemi, która wzbiła się w powietrze na innej planecie. Jak tylko Amerykańska Agencja Kosmiczna publikowała kolejne nagrania, te szybko rozprzestrzeniały się w sieci.
Oczywiście, żeby obejrzeć z powodzeniem powyższe nagranie musicie użyć do tego okularów, a także posiadać odpowiedni sprzęt.
Łazik Perseverance wytworzył tlen na Marsie
Łazik wyposażony jest w specjalny przyrząd o wdzięcznej nazwie MOXIE (Mars Oxygen In-Situ Resource Utilization Experiment). Od początku plan był taki, że spróbuje on wytworzyć z marsjańskiego powietrza cząstki tlenu. Nie wiadomo jednak było jak narzędzie sprawdzi się w warunkach Czerwonej Planety i czy to się w ogóle uda. Pierwsza jednak próba była na tyle owocna, że na Marsie wytworzono tlen przez obiekt z naszej planety.
Powodzenie próby pokazuje także szansę na odzyskiwanie tlenu z dwutlenku węgla, co może być znacząco pomocne w utylizacji dwutlenku, kiedy (zapewne) zaczniemy nim zaśmiecać marsjańską atmosferę. Nie będzie po prostu wyjścia – żeby mieć tlen, trzeba będzie pozbyć się dwutlenku węgla.
Samo urządzenie nie jest większe od akumulatora samochodowego, a „wystarczyło” podgrzanie w nim zebranego gazu do temperatury ok 800 stopni Celsjusza. Warto zaznaczyć, że wyprodukowane 5 gramów tlenu, według obliczeń NASA pozwoliłoby na oddychanie astronaucie przez około 10 minut. To dużo i mało, zależy jak na to patrzeć. Jednak na tym urządzeniu mają opierać się próby kolonizacji Marsa. Sam lot na Czerwoną Planetę trwa na tyle długo, że nie ma fizycznych możliwości zabrania aż takiej ilości tlenu ze sobą.
Jedno jest pewne – jesteśmy u progu przełomu jeśli chodzi o podbój obcych planet. Jaki to będzie miało skutek dla wszechświata – znając zachłanność naszego gatunku może być nieciekawie.