Przyznaję, że ta recenzja powstawała dość długo. Bo i sprzęt wymaga poświecenia konkretnej uwagi, musiałem się z nim oswoić, następnie zmęczyć się nim, odstawić go, a na końcu zatęsknić. I tak w kółko. Kilka ładnych tygodni zabawy, pracy, a  przede wszystkim oceny. Oceny, czy taki trackball sprawdzi się zarówno w pracy, jak i typowo osobistych czynnościach przy komputerze.

Pierwszy raz z trackballem w ogóle zetknąłem się jakieś 15 lat temu. Był to wtedy innowacyjny wynalazek, dlatego podchodziłem do niego sceptycznie i nie odważyłem się na zakup. Przez kolejne lata nie tykałem tego typu urządzeń, aż dotąd. W moje ręce wpadł trackball MX Ergo od Logitech. Czym prędzej podzieliłem się z Wami swoimi pierwszymi odczuciami na temat tej „myszki”. Dałem wtedy urządzeniu olbrzymi kredyt zaufania, bo nie jest łatwo przestawić się na coś  innego niż klasyczna myszka. W świecie myszek i klawiatur osiągnięto już niemalże wszystko, a jak jest z trackballami?

Logitech MX ERGO – JAKOŚĆ WYKONANIA

Tak jak wspominałem w pierwszych wrażeniach, sprzęt wydaje się dość ciężko, ale nie przypadkowo, bo jego waga to 259 g. Jest to łączna waga razem z metalową płytką, która trzyma się za pomocą magnesu w dolnej części. Logitech MX Ergo pokryty jest w górnej części gumową nakładką, która ma pomóc w komforcie pracy i zapobiegać ślizganiu się dłoni po powłoce. I faktycznie to się sprawdza, trackball idealnie leży w dłoni. Nic nie lata, plastiki na najwyższym poziomie. Metalowa płytka, mocowana jako podstawa jest pokryta również gumową warstwą, aby urządzenie stabilnie trzymało się podłoża.

MX Ergo podpiąłem do komputera stacjonarnego z Windowsem 10. Mimo że większość pracy wykonuję na Macu, to na Windowsie skupiam się na drobniejszych zadaniach, łącznie z projektowaniem w Photoshopie. I tutaj warto zaznaczyć, że trackball niezbyt sprawdził się w moim przypadku w tego typu zadaniach. Z początku myślałem, że to kwestia wprawy, ale nie – po kilku miesiącach problem dalej istniał, kursor ciągle gdzieś uciekał, mimo ciągłych prób modyfikowania dpi.

I to kwestia dokładności może być jednym z minusów tego urządzenia, ale nie jedynym (czytaj dalej). Przynajmniej w moim przypadku. Praca po paru tygodniach zaczęła stawać się przyjemna. Codzienne użytkowanie komputera praktycznie nie różniło się niczym od tej pracy z myszką standardową. Po ustawieniu odpowiednich konfiguracji muszę przyznać, że wręcz polubiłem tego trackballa.

1 2

Na plus zasługuje także… mobilność. Tak, może brzmi to dziwnie, ale do tej pory mojej podstawowej myszce zawsze musiała towarzyszyć dość solidna podkładka rozmiaru kartki A3. Ktoś powie, że to banalna sprawa, ale na biurku, gdzie stoją trzy monitory, klawiatura, laptop, tablet i masa innych rzeczy, każdy centymetr się liczy. A trackball jest sam w sobie i myszką i podkładką. Tak, to zdecydowanie atut MX Ergo.

Zmiana nachylenia trackballa MX Ergo

Nie lubię monotonii, dlatego po plusie powinien przyjść minus. Chociaż bardziej jest to już czepialstwo, niżeli konkretna wada. W pierwszych wrażeniach wspominałem o dość przydatnej funkcji, która umożliwia zmianę nachylenia trackballa. Opcja ta sprawdziła się wybornie w dłuższej pracy, po kilku dniach weszło już w nawyk przełączenie trybu w zależności od wykonywanych działań.

Okej, miał być minus, a ja wychwalam… Minusikiem jest dla mnie brak większego zakresu nachylenia urządzenia. Może niekoniecznie większego, ale większej ilości „progów”. Teraz jest tak, że albo jest przechył, albo prosto. A jakby było coś pośrodku, byłoby idealnie. Nauczony jestem jednak, że ideałów brak na tym świecie, dlatego mogę się z tym pogodzić.

MX Ergo w grach

Dobra, przyszedł czas na gry, a raczej grę. Tak się złożyło, że na wiosnę tego roku miejsce miała premiera jednej z bardziej kultowych dla mnie gier strategicznych. Chodzi o Anno 1800. Postanowiłem wykorzystać fakt, że mam do sprawdzenia myszkę i zabić trochę czasu odprężając się podczas budowy imperium morskiego. Odprężanie trwało góra 15 minut, bo po takim mniej więcej czasie straciłem cierpliwość do gry za pomocą trackballa.

Screenshot Harbour IMAGE 297903

Nie byłbym sobą, gdybym tak szybko się poddał. Na drugi dzień wróciłem do gry z zachowaniem większej cierpliwości. Trwało to kilka godzin, ale się udało! Ba, zabijcie mnie za te słowa, ale granie trackballem stało się dla mnie bardziej płynne, niż to zwykłą myszą. Na plus oczywiście szybkość  – bez problemu przemieszczałem się po mapie za pomocą kulki trackballa. W przeciwieństwie do Photoshopa – tutaj dokładność była idealnie dopasowana. Może to kwestia ustawień?

Ogólna ocena: 4,5/6

Podsumowując – trackball jest urządzeniem specyficznym. Możesz go albo pokochać, albo znienawidzić, nie ma tutaj półśrodków. Ja zaliczam się do tej pierwszej grupy, sprzęt na pewno jeszcze nieraz sprawi mi wiele radości. Ważna uwaga – jeśli jesteś leworęczny, to możesz zapomnieć o MX Ergo. Niestety trackballa nie da się przełączyć w tryb dla osób posługujących się lewą ręką. Jeśli jesteś praworęczny i chciałeś kupić trackball – wybierz MX Ergo od Logitech, bo zdecydowanie warty jest wydania około 300 zł.

Na plus:

  • Design
  • Dokładność (poza Photoshopem)
  • Dodatkowe przyciski
  • Bluetooth
  • Logitech Flow
  • Miejsce na biurku
  • Optymalna cena: ok. 300 zł

Na minus:

  • Brak opcji dla leworęcznych
  • Tylko dwa poziomy przechylania trackballa
  • To nie jest myszka