Pierwsze dni potwierdzają przypuszczenia, że moto g200 to bardzo ciekawy wybór za 2000zł
Smartfony Motoroli zawsze były osobliwe. Przeważnie oferowały coś wyjątkowego, czego konkurencja nie miała, ale okupione to było ostrymi cięciami w innych parametrach telefonu. Finalnie dochodziło się do zdania, że albo się Motorolę kocha, albo nienawidzi. Po pierwszych dniach z moto g200 5G mam wrażenie, że to się zmienia, bo o ile unikalna specyfikacja pozostała, to jest ona do zaakceptowania dla każdego, a przynajmniej tak mi się wydaje.
Specyfikacja moto g200 5G
Motorola g200 5G, którą otrzymałem do testów to niebieska wersja kolorystyczna nazwana Stellar Blue w wersji pamięciowej 8GB pamięci RAM I 128GB pamięci ROM – i tylko taka jest dostępna na naszym rynku. Urządzenie napędza do niedawna najszybszy procesor na rynku, czyli Snapdragon 888+, a całość pracuje pod Androidem 11. Resztę specyfikacji znajdziecie w linku poniżej.
Motorola na koniec roku sypnęła telefonami z rękawa, a wśród nich g200 5G ze snapem 888+
Co w zestawie
Opakowanie bardzo nieśmiało zdradza jakie duże urządzenie w sobie mieści, jest one bowiem tylko o kilka milimetrów większe niż sam smartfon. Jak tylko przywitamy się z wielkim 6,8″ wyświetlaczem, poniżej znajdziemy klasyczne etui, ładowarkę 33W oraz kabel USB/USB-C. Nie za dużo, ale przynajmniej pudełko nie udaje, że ma dostarczać więcej.
Wykończenie i design
Moto g200 5G została wykonana w całości z tworzywa sztucznego i nic tego nie ukryje, bo jesteśmy w stanie odczuć delikatną pracę plecków pod naciskiem. Wykonanie jednak samo w sobie jest bardzo dobre, bo ruch ten jest znikomy, co na tak dużej powierzchni jest wyczynem.
Co mi się pierwsze rzuciło w oczy mając urządzenie w ręku to dość duże oczko aparatu selfie – zdecydowanie większe niż u AMOLEDowej konkurencji, ale zapewne wynika to z technologii wykonania wyświetlacza IPS. Ogółem ramki nie są najcieńsze na rynku, ale całkowicie do zaakceptowania.
Wykonanie wyspy aparatów musi się podobać. Motorola, aby zminimalizować optyczne wystawanie obiektywów, zdecydowano się wykonać w ich pobliżu falkę pogrubiająca w sposób płynny ten rejon. Bardzo pomysłowe i ładne. Dla mnie współgra to również z wykonaniem tyłu, który, pomimo że nazywany „Blue”, jak dla mnie jest antracytowy z efektem opalizującym. Jakby go nie nazywać, wygląda to bardzo ładnie. Ogółem muszę przyznać, że rzadko kiedy duże smartfony mi się podobają od strony designu, bo zwyczajnie za wiele jest powierzchni, na której się nic nie dzieje. W kategorii projektu smartfonu motorola g200 dostaje ode mnie 5, a dodatkowego plusa otrzymuje za dedykowany przycisk wywoływania asystenta, który z nieznanych mi powodów zniknął z rynku.
Jeżeli miałbym się do czegoś przyczepić to fakt, że ten piękny tył smartfonu palcuje się jak cholera, pomimo że jest matowy. No cóż, albo wygląd, albo praktyka.
Pierwsze odczucia
Po 24h spędzonych z motorolą muszę przyznać, że to duży kawałek elektroniki. Nawet gdy na co dzień używasz S21 Ultra, czujesz respekt do moto g200 5G. Rekompensata? Genialne odczucia podczas grania i oglądania wideo – 144Hz robi robotę, a brak AMOLEDu jest widoczny tylko przy bezpośredniej konfrontacji w kategorii kontrastu i kolorów.
Moto g200 5G dało mi poczucie starego znajomego – włożyłem kartę i od razu zacząłem używać go jak gdyby nigdy nic. Czysty android w akompaniamencie moto gestów to przecież coś, co znamy od dawna i nic się tutaj nie zmieniło. Zapowiadają się ciekawe testy, bo największe obawy co do wyświetlacza zostały już rozwiane.