Bardzo długo czekałem na Marvel’s Midnight Suns, ponieważ od dawna jestem oddanym fanem komiksów superbohaterskich.
Poważnie! Na szczęście jakoś nie czuję potrzebny zbierania wszystkiego, co jest związane z jakimś superherosem. Natomiast zawsze staram się być na bieżąco z aktualnymi interpretacjami komiksów. Szczególnie tymi filmowymi. Nie będę ukrywał, że są to dla mnie obrazy bardzo nierówne, zarówno po stronie Marvela, jak i DC, dlatego zacząłem się zastanawiać, jak jest w przypadku gier. W mojej kolejce cierpliwe czeka Marvel’s Spider-Man, ponieważ najpierw postanowiłem zająć się nowością. Bardzo, bardzo szybko tego pożałowałem. Pierwsze tygodnie minęły mi pod znakiem problemów technicznych, a o graniu na Steam Decku to mogłem tylko pomarzyć. Dzisiaj jest już lepiej, ale trudno mi uznać tę premierę za udaną.
Marvel’s Mindnigt Suns zadebiutowało 2 grudnia 2022 roku i od razu wpadło w otchłań problemów technicznych
Gra potrafiła zawiesić komputer, a na temat jej optymalizacji nie dało się powiedzieć nic dobrego. Po pierwszej aktualizacji było lepiej, przynajmniej u mnie. Na forum Steam widzę, że nie u wszystkich te łatki dobrze się przyjęły. Ja już mogłem spokojnie pograć, przynajmniej na PC, a żeby jeszcze bardziej poprawić wydajność, to wyłączyłem launcher 2K, który odpala się wraz z grą. Szybko zauważyłem różnicę i uważam, że ta sytuacja jest absurdalna! Nie mam pojęcia, po co mi w ogóle ten dodatkowy program, nie mam najmniejszego zamiaru zakładać konta lub kupować skórek dla superbohaterów. Skąd ta moja niechęć do wydawania pieniędzy? Gra Marvel’s Midnight Suns, w dniu premiery, kosztowała 249 złotych, w wersji podstawowej. Zawsze mogłem wydać 429 złotych i mieć w zestawie skórki premium oraz przepustkę sezonową.
Nie dziwię się, że gracze narzekają na ten model dodatkowe monetyzacji. Tytuł, już sam w sobie, jest drogi, szczególnie gdy ktoś chce mieć jeszcze wszystkie dodatki. Nie oszukuję się, wiem, że teraz będzie tylko drożej i twórcy na pewno będą szukali dodatkowych sposobów zarabiania. Tylko niech nie wciskają lanucherów psujących wydajność gry!
Marvel’s Midnight Suns to nie jest zła produkcja, raczej uważam ją za udaną. Z wielką chęcią odpalam kolejne walki, ulepszam bazę oraz rozbudowuję relację pomiędzy bohaterami. Na dodatek narracja oraz dialogi są przyjemnie napisane. Tylko że to wszystko nie ma znaczenia w momencie, w którym nie da się zapisać gry lub jej stabilność jest mocno wątpliwa. Na szczęście pierwszy problem jest już rozwiązany, natomiast drugi, tak wynika z moich doświadczeń, wciąż potrafi się zdarzyć. Wciąż obserwuję u siebie źle ładujące się tekstury, które z czasem sprawiają, że nie da się grać i muszę ponownie uruchomić „Marvel’s Midnight Suns”. Nie jest to tytuł z niezwykle wysokiej jakości oprawą wizualną! Raczej nazwałbym ją poprawną, dlatego tym bardziej dziwią mnie problemy, które wciąż obserwuję.
Dość narzekania! Jest znacznie lepiej, niż w pierwszym tygodniu po premierze, da się grać, a „Marvel’s Midnight Suns” jest w stanie przykuć do ekranu. W dużej mierze za sprawą porządnie zrobionego doświadczenia gracza. Po prostu w każdej walce czuję, że prowadzę superbohaterów, a korzystanie ze specjalnych umiejętności daje mnóstwo satysfakcji.
Od razu zaznaczam, że nie są to starcia rodem z XCOM lub Phoenix Point. Marvel’s Midnight Suns stawia na trochę inny sposób prowadzenia walki.
Odrobinę prostszy, ale nie pozbawiony finezji. Na szczególną uwagę zasługują wszelkiego rodzaju interakcje z otoczeniem. Wrogów można spychać z dachu lub wrzucać do jakiejś dziury. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby ogłuszać ich za pomocą popchnięcia na transformator. Są także klasyczne uderzenia za pomocą ciężkich rzeczy lub przewracanie słupów. Jest to świetne uzupełnienie superbohaterskich umiejętności, które potrafią narobić zamieszania. Takie Blade potrafi wykrwawić przeciwnika, na dodatek jego szybkie ataki z łatwością są w stanie przetrzebić wrogów. Kapitan Ameryka dysponuje tarczą i za jej pomocą potrafi zaatakować więcej niż jednego żołnierza Hydry. Ma też sporo umiejętności pozwalających na budowanie gardy, którą można traktować jako dodatkowych pasek życia.
Jednak ja najbardziej lubię karty pozwalające na używanie serii bohaterskich, czyli ataków, w których bierze udział więcej, niż jedna postać. Potrafią zadać sporo obrażeń i idealnie nadają się do usuwania z planszy najtwardszych przeciwników. Ze szczególnym wskazaniem na bossów. To nie jest tak, że starcia nie wymagają strategii, trzeba pilnować, kiedy i czego się używa.
Dużo uwagi należy poświęcić aktualnemu ustawieniu wrogów i prowadzonych postaci. Każda umiejętność przesuwa bohatera i może go wystawić na działanie negatywnych efektów lub umożliwić przeciwnikowi wykorzystanie jakiegoś elementu otoczenia. W „Marvel’s Midnight Suns walka jest dynamiczna, pełna przyjemnych animacji oraz wymagająca czujności. Wiele kart jest bardzo sytuacyjnych, a wybrani bohaterowie rzadko sprawdzają się w więcej, niż jednej roli. Przy budowaniu talii zawsze warto zastanowić się, jak najlepiej wykorzystać umiejętności danego herosa. Nie zawsze dobrą odpowiedzią jest koncentrowanie się na kartach zadających obrażenia. Używanie specjalnych efektów, leczenia oraz osłabianie wrogów, jest równie skuteczne. Trzeba tylko znaleźć dobrą kombinację i ją stosować.
Marvel’s Midnight Suns to pozycja obowiązkowa dla fanów tego uniwersum. Rzucanie przeciwnikami po planszy, zderzanie ich z różnymi obiektami oraz używanie wyjątkowych superboahterskich ataków zawsze wywoływało uśmiech na mojej twarzy. To dobra gra, którą, niestety, męczą problemy techniczne. Mam nadzieję, że wraz z nadchodzącym DLC, w którym pojawi się Deadpool, sytuacja ulegnie znacznej poprawie.
Marvel Snap: są jeszcze na rynku darmowa karcianki, które nie drenują portfela…