W moje ręce trafił następca modelu Yoga 910 – młodszy brat o symbolu 920, który zaskoczył mnie już od otwarcia pudełka. Lenovo zrobiło kawał dobrego laptopa z funkcją tabletu.
Sprzętu od Lenovo w domu nie posiadam zbyt wiele. Właściwie tylko tablet (już drugi). Z serią Yoga spotkałem się również tylko w przypadku tabletów i muszę przyznać, że byłem bardzo zadowolony. Gdy jednak otwierałem paczkę ze sprzętem do testów, nie sądziłem, że to będą tak mile spędzone 3 tygodnie.
Model, który testuję to dokładnie: Lenovo Yoga 920-13IKB wyposażony w:
- Procesor Intel i5-8250U 1.6G
- 8Gb RAM
- 256GB SSD
- Bateria 70Wh
- 13.9” FHD LED
- Zintegrowana karta graficzna
Można śmiało powiedzieć, że jest to raczej podstawowa wersja konfiguracji, która kończy się na i7, 16Gb RAM, 1TB SSD, wyświetlaczu 4K i cenach około 7 tysięcy złotych +.
https://www.instagram.com/p/Bm6XDykle6D/?taken-by=dailywebpl
Yoga urzekła mnie już na samym początku, podczas wyciągania z pudełka. Takiego patentu na prezentację sprzętu jeszcze nie widziałem. Laptop zostaje podniesiony podczas otwierania, prezentując nam swoje wdzięki. Niewątpliwie wzrok od razu przykuwa zawias niczym w zegarku, ale o tym później. Przesiadłem się na Yogę z mojego SurfaceBooka na 3 tygodnie. Poniżej znajdziesz moje spostrzeżenia na temat tego sprzętu.
Jakość wykonania
Przy wadze poniżej 1.5kg urządzenie jest naprawdę dobrze wykonane. Nie jest to jeden kawałek aluminium, jednak obudowa jest solidna. Zawias niczym wzięty z paska zegarka to ciekawa konstrukcja, bardzo wytrzymała I sztywna, pozwala spokojnie utrzymać ekran pod własnym ciężarem. Ekran nie drga zbyt wiele, nawet podczas używania rysika. Tutaj jednak mam pewne uwagi.
Krawędzie wewnętrzne obudowy (części z klawiaturą) są dość ostre, według mnie powinny być delikatnie zaokrąglone/wyfrezowane tak jak te z części ekranowej. Druga uwaga dotyczy trybu tabletu. Po złożeniu laptopa część ekranowa oraz część z klawiaturą mogły się jednak schodzić razem do jednej linii :)
Trzecia uwaga, nie jest już taką drobnostką jak dwie poprzednie. Umiejscowienie włącznika uważam za nieudane. Znajduje się idealnie w miejscu, gdzie chwyta się laptopa, podnosząc go z kolan. Kilka razy zdarzyło mi się go omyłkowo zahibernować. Niby drobnostka, jednak frustrująca.
Bateria
Podczas pracy z Adobe XD wystarczała na około 4-5h. Przy zwykłym korzystaniu, czyli aplikacja Poczta, Chrome oraz Spotify wytrzymywał około 7-8. Zapewne, gdybym Chrome zamienił na Edge lub nie miał otwartych około 30 zakładek na raz, mogłoby okazać się, że wytrzymuje około 10. Jednak to wynik daleki od deklarowanego przez producenta – 15h dla FHD.
Do pełna ładuje się w około 1.5-2h podczas używania. Ładowanie odbywa się przy użyciu ładowarki zakończonej USB C. Zauważyłem jednak pewne, dość dziwne zachowanie. Jeśli wyładowałem baterię do zera na przykład poprzez ładowanie telefonu bez podłączenia do sieci, po włączeniu i zalogowaniu się do Windowsa laptop po kilku sekundach wchodził w tryb hibernacji. Za pierwszym razem myślałem, że to przypadek, jednak jest to powtarzalne bez problemu.
Ciepło/chłodzenie
Laptop od dołu nie ma żadnej szczeliny, można spokojnie z niego korzystać na miękkich powierzchniach czy też kolanach bez martwienia się o zatkanie wlotów. Cyrkulacja odbywa się poprzez otwory umieszczone od góry zawiasu. Nie będę ukrywał – ten laptop lubi ciepło. To w sumie chyba największy minus Lenovo Yoga 920, który znalazłem. Prawie zawsze był ciepły. Jest to ciepełko na granicy przyjemności podczas normalnego korzystania z urządzenia. W trybie oszczędzania energii potrafi zachować umiar w ilości stopni Celsjusza obudowy.
Jednak nawet pisząc ten artykuł, mam włączoną Pocztę, Chrome, Spotify oraz OneNote a laptop przy kontakcie ze skórą już nie jest przyjemnie ciepły, wręcz gorący (bateria się ładuje). Gdy narazimy go na obciążenie, robi się nieprzyjemnie, zwłaszcza trzymając go chwilę dłużej na kolanach. Ciepło rozchodzi się po aluminiowej obudowie. Ewidentnie jest to zabieg celowy, ponieważ dopiero jak jest naprawdę gorący, wentylatory włączają się na wyższy, słyszalny bieg.
Dźwięk
Laptop wyposażony jest w dwa głośniki JBL umieszczone w przedniej części obudowy od spodu. Nie grają źle, nie grają też dobrze. Ot średniaki. Jakość dźwięku według mnie jest najlepsza podczas położenia laptopa na jakiejś twardej powierzchni, na przykład blacie biurka (oczywiste). Jednak podczas pracy z laptopem na kolanach głośniki właściwie całkowicie zostają przykryte. Tryb „namiotu” powoduje, że głośniki również ustawione są pod dziwnym kątem i dźwięk wydaje się jakby posiadać delikatne echo. W trybie tabletu tył ekranu właściwie styka się całkowicie ze spodem laptopa, również niekorzystnie wpływając na jakość.
Ekran
13.9” matryca IPS 1920×1080 Full HD. Dostępna w serii Yoga 920 jest jeszcze matryca 4K. Ostre, wyraźne kolory, jednak wydaje mi się, że ekran nie należy do najjaśniejszych. Należy pamiętać, że posiadając wersję z wyższą rozdzielczością, czas pracy na baterii może się różnić.
Tryb tabletu
Korzystałem, właściwie tylko podczas oglądania filmów. Wydaje mi się jednak, że poprzez inną akustykę – brak powierzchni do odbijania dźwięku głośność zauważalnie maleje. W trybie tabletu tak naprawdę najbardziej widoczna staje się spora ramka z dołu ekranu. Można to jednak uznać za zaletę ponieważ da się wygodnie chwycić urządzenie nie dotykając ekranu.
Zauważyłem, że podobnie zaprojektowane są tablety Yoga, również umożliwiające dobry chwyt bez jednoczesnego nieumyślnego dotykania ekranu. Wydaje się to być celowym zabiegiem. Do laptopa dołączony jest także rysik zasilany jedną baterią AAAA. Nie pracuję dużo, właściwie to wcale, z rysikiem, dlatego tylko pobieżnie go sprawdziłem. Nie zauważyłem właściwie żadnej różnicy w porównaniu z tym z SurfaceBooka. Bardzo zmyślny jest za to sposób przymocowania do laptopa. W zestawie jest plastikowa zaślepka do jedynego klasycznego portu USB, w której możemy transportować rysik oraz odkładać go podczas pracy.
Rysik zasilany jest baterią AAAA. Po lewej rysik Surface, po prawej Yoga:
Czytnik linii papilarnych, klawiatura i trackpad
Do czytnika przyzwyczaiłem się bardzo szybko. Na co dzień korzystam z funkcji Windows Hello w moim laptopie, która jest jeszcze bardziej wygodna, jednak do czytnika nie mam nic do zarzucenie. Działa szybko i przez te trzy tygodnie pracy raptem kilka razy dostałem komunikat mówiący o nieudanej próbie rozpoznania linii papilarnych. Klawiatura wyspowa bardzo dobrze wykonana. Jak dla mnie idealny skok klawiszy i tutaj również nie mam nic do zarzucenia.
Możliwe są trzy stopnie podświetlania klawiszy. Wyłączone, 50% oraz 100%. Jeśli chodzi o trackpad – do jego precyzji nie mam zastrzeżeń. Jednak daje pewne dziwne wrażenie. Tak jak wspomniałem wcześniej, cały laptop jest naprawdę solidnie wykonany. I tutaj pojawia się pewna drobnostka, którą wręcz można uznać za czepianie się z mojej strony. Dźwięk podczas wciskania touchpada wydaje się płytki, delikatny, już nie taki solidny. To już moja preferencja, jednak wolę, kiedy trackpad naprawdę daje o sobie znać, gdy zostaje wciśnięty. Tutaj nie gra mi to z wrażeniem solidności, które bije z zawiasu oraz obudowy.
Porty
W urządzeniu mamy jeden port USB 3.0 oraz 2 porty USB C pozwalające na ładowanie, oraz na przykład na podłączenie zewnętrznej karty graficznej. Dodatkowo znajduje się tutaj klasycznie wejście do zestawu słuchawkowego. To właściwie tyle. Brakuje mi slotu na kartę SD.
Podsumowując
Laptop już podczas unboxingu sprawił na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Sposób wyciągania z pudełka i zauważalny od razu zawias wraz z jakością wykonania obudowy nastraja bardzo optymistycznie. Jest to urządzenie, którego jak najbardziej rozważałbym zakup. Przesiadłem się na nie z SurfaceBooka pierwszej generacji. Dzięki synchronizacji W10, oraz pracy z narzędziami w chmurze, przesiadka była właściwie bezproblemowa i trwała tyle, co zainstalowanie Chrome, Spotify oraz Creative Cloud. Jak każdy sprzęt ma swoje wady oraz zalety. Jeśli miałbym wymienić największą wadę to temperatura pracy. Jeśli natomiast zaletę to jakość wykonania.
Najchętniej złączyłbym te laptopy ze sobą tak aby powstała maszyna z odczepianym ekranem o rozdzielczości i jakości SurfaceBooka, magnetycznym uchwytem na rysik, gniazdem słuchawkowym w ekranie, zawiasem, klawiaturą oraz portami USB C z Yogi, czytnikiem oraz touchpadem SurfaceBooka, wagą oraz wykonaniem Lenovo, wykończeniem obudowy a’la Surface oraz ładowarką z SurfaceConnector. Zapewne kiedyś taka powstanie :)
Wszystkie zdjęcia wykonane Google Pixel XL (1 generacja).
Nie przeprowadzałem testów wydajnościowych i nie porównywałem tych 2 komputerów ze sobą. Nie miałoby to sensu. Faktem jest, że na Lenovo nie zauważyłem większych problemów wydajnościowych (tylko zintegrowana grafika na pokładzie) podczas pracy na wspomnianych aplikacjach.