Laptop dla ucznia został znaleziony w lombardzie. Interweniowała policja. Polacy kombinują jak wzbogacić się na darmowym sprzęcie. Jakie zostaną poniesione konsekwencje?

Laptop dla ucznia to rządowy projekt, dzięki któremu każdy uczeń klas czwartych może otrzymać własny komputer – rzecz jasna, do celów edukacyjnych. Sprzęt jest oznaczony grawerunkiem Orła Polskiego z napisem Rzeczpospolita Polska. Otrzymany laptop nie jest do końca „nasz”.

Zgodnie z ustawą laptop ma przejść całkowicie na własność rodziców lub w sytuacji, w której rodzic nie wyrazi chęci jego przyjęcia, wtedy stanie się własnością organu prowadzącego szkołę, a rodzic będzie mógł otrzymać komputer dla swojego dziecka na podstawie umowy użyczenia. Jeżeli dziecko będzie chciało zmienić placówkę, będzie musiało oddać sprzęt. Obywatel, który będzie chciał sprzedać lub wypożyczyć sprzęt innym osobom może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej, a osoba, która sprzeda laptopa, będzie odpowiadała cywilnie za złamanie umowy. W sumie – trudno tutaj mówić o konkretnej karze, więc ludzie już kombinują, jak dorobić na darmowych urządzeniach.

Laptop dla ucznia znaleziony w lombardzie!

Laptop dla ucznia
Grawerunek orzełka na laptopach dla ucznia / fot. gov.pl

Laptop dla ucznia został znaleziony w jednym z lombardów. Komunikat, widniejący na koncie Ministerstwa Cyfryzacji mówi jasno, że Policja zabezpieczyła sprzęt oraz przypomina, że nie można jego odsprzedawać. Poważna sprawa, bo aż służby mundurowe musiały zareagować. Mi w głowie pojawiają się dwa pytania.

Pierwszym z nich jest – jak osoba, mający taki darmowy sprzęt i podpisująca umowę, próbuje go sprzedać, kiedy widzi na obudowie wielki grawerunek z polskim godłem. Szanse, że może się to udać w legalnym miejscu – takim jak lombard – graniczy z cudem. Skrajny debilizm, czy desperacja, związana z problemami finansowymi i licząca na to, że „może się uda”. Jednak misja zakończyła się sukcesem i tutaj pojawia się drugie pytanie – w jaki sposób pracownik lombardu przyjął taki produkt?

Z tego co mi wiadomo – każdy przedmiot przechodzi dogłębną analizę, w jakiej kwocie zostanie wyceniony, więc nie wyobrażam sobie takiej operacji bez otwarcia klapy laptopa. Wychodzi na to, że mamy prawdziwych fachowców w Polsce. Jednak – komputer w lombardzie był tylko parę godzin, więc może pracownik po przyjęciu towaru zorientował się, że nie sprawdził wszystkiego, założył okulary, zauważył całkiem dużych rozmiarów grawerunek orzełka i wezwał odpowiednie służby. Jestem daleki od teorii spiskowych, ale może jednak w jakiś sposób laptopy mogą być monitorowane z zewnątrz? Informacji jest bardzo niewiele, więc rozważam również prostą akcję przestrzegająca obywateli, by nie wykonywać takich ruchów i cała sytuacja jest zmyślona.

Kombinatorstwo, debilizm czy akcja przestrzegająca?

Ufam jednak, że wszystko jest zgodne z prawdą i doszło do przeoczenia pracownika lombardu. Polak jednak potrafi kombinować. Taniej kupić – drożej sprzedać – jak to śpiewał Pięć dwa Dębiec w utworze To my Polacy, tylko w tym przypadku nie musiał wydawać ani złotówki. Sytuacja ta jednak pokazuje, że Policja reaguje na takie zgłoszenia i przypomina, że kontrole aukcji internetowych i innych rynków sprzedażowych mają już miejsce od startu całego programu.

Najgorsze hasła 2023 roku. Nordpass opublikował raport, który przeraża

Jednak – co dalej? Jakie konsekwencje zostaną podjęte? Przepisy mówią o pewnych karach, ale konkretów brak. Niemniej jednak jestem ciekaw, czy w przypadku zwiększonej liczby takich przypadków ustawa nie zostanie zaktualizowana o podanie konkretnych konsekwencji takich transakcji. Poza tym wstyd zabierać dziecku laptopa, chociaż rozważam opcję współudziału. Przynajmniej Policja będzie miała co robić, bo przecież wszyscy przestępcy już dawno zamknięci.