Vorwerk to nie tylko Thermomix. Wczoraj odbyła się premiera drugiego produktu firmy – odkurzacza bezprzewodowego Kobold VK7. Byłem obecny na prezentacji i już przybliżam cechy urządzenia, a jest o czym pisać!
Kobold VK7 to innowacyjny, bezprzewodowy odkurzacz, a dokładnie modułowy system do utrzymywania czystości. Ma być prosto, lekko, z wieloma funkcjami i przede wszystkim – czysto! W zasadzie to dywizja firmy, istniejącej de facto od 160 lat. Thermomix ułatwia życie w kuchni, a Kobold… nie tylko w kuchni. To nie pierwsze kroki Vorwecku w segmencie dbania o czystość pomieszczeń. Rozpoczął swoją przygodę już w 1930 roku, budując poręczny odkurzacz pionowy, który działał dzięki… użyciu gramofonowego silnika. W 1952 roku wprowadził zieloną kolorystykę i cóż… minęło tyle lat, a te elementy pozostały. Jednak nie siedźmy już w historii – spójrzmy na przyszłość i na najnowszy model VK7.
Kobold VK7 już dostępny na rynku
Kobold VK7 po włączeniu się uśmiecha. Tak – chciałem to zaznaczyć na początku, bo pierwsze wrażenie jest bardzo ważne. I pierwsze obcowanie z odkurzaczem wzbudza we mnie bardzo pozytywne uczucia. Sprzęt jest leciutki, na pierwszych trzech trybach z czterech bardzo cichy, a po włączeniu, uśmiechnięta ikonka informuje nas, że urządzenie jest gotowe do działania. Mimo że sprzęt wygląda na dosyć ciężki – taki nie jest, bo waży tylko 2,3 kg. Dużą jego część zajmuje akumulator. Na pełnym naładowaniu odkurzacz działa przez 60 minut, natomiast pełne naładowanie baterii trwa dwie godziny. Reszta urządzenia to pojemnik z workiem (powstały dzięki recyklingowi bikini), gdzie wlatują śmieci oraz mnogość różnych końcówek i akcesoriów.
Jest ich naprawdę dużo. Dzięki nim będziemy w stanie wyczyścić dywany, podłogi i powierzchnie pod nimi, wykładziny, tapicerki oraz powierzchnie twarde. Brzmi to, jak podstawowy slogan reklamowy, ale przy zetknięciu z odkurzaczem – nie są to tylko puste frazesy. Każda z końcówek przyda nam się do czego innego. Ja zdecydowanie stałem się fanem przyssawki do ściany, dzięki której podczas wiercenia, cały pył sprytnie wędruje do worka odkurzacza. Drugim, interesującym zastosowaniem jest moduł do wchłaniania z ubrań łatwo przyczepiającej się sierści psów. I ostatnia przystawka, która zapadła mi w pamięć to końcówka do czyszczenia materaców. Przystawka umożliwia delikatne wmasowywanie specjalnego środka Lavenia w powierzchnię materaca, usuwając wywołujące alergie substancje, takie jak kurz domowy, odchody roztoczy i zarodniki grzybów. Tak w skrócie – pranie na sucho. Warto również wspomnieć o 4-poziomowej filtracji, dzięki której system zatrzyma 99,99% wszelkich alergenów.
Kobold VK7 to mnogość przystawek i wielu opcji czyszczenia powierzchni
Producent chwali się, że jest to jedyny odkurzacz z obrotowym uchwytem, który posiada również elastyczną rączkę do sprzątania nad podłogą. Czyści zarówno na sucho, jak i na mokro oraz ma wbudowany system boost, zwiększający wydajność, który można szybko włączyć jednym przyciskiem, znajdującym się na nasadzie odkurzacza. Wyciąga wtedy wszystko ze wzmożoną siłą. Kompaktowość i prosta obsługi, odnośnie do wymieniania przystawek jest banalnie prosta, a zielone akcenty na sprzęcie to informacja, gdzie kliknąć palcem, aby wymienić końcówkę. Wszystko fajnie, ale ile trzeba wydać, aby pozwolić sobie na takiego, nowego przyjaciela domu?
I tu zaczynają się schody – zarówno jeśli chodzi o cenę, jak i dokładną liczbę złotówek. Z Thermomixem jest łatwiej, a w przypadku Kobolda VK7 ilość komponentów, jakie znajdą się w wybranej przez nas opcji, uzależnia ostateczną cenę. W każdym razie – tanio nie jest. Minimalny budżet, jaki musimy przeznaczyć to 4955 złotych, z kolei opcja maksymalna to aż 9795 zł. Kwoty te mogą wzrosnąć, kiedy postanowimy poczekać do drugiego kwartału 2023 roku. Wtedy na rynek zostanie wypuszczony automatyczny robot sprzątający i możemy myśleć o koszcie nawet 15000 złotych.
Kobold VK7 to świetnie zapowiadający się sprzęt, ale zwyczajnie drogi
Kobold VK7 to uśmiechający się K.O. dla konkurencji? Czas pokaże – na pewno znajdzie swoich fanów, dla których wygoda i szybkie, sprawne oraz dokładne sprzątanie jest ważniejsze niż wakacje. Memy z kłótniami małżeństw, odnośnie do porzucenia planów urlopowych na rzecz kupna Thermomixa mogą się schować. Kobold VK7 to dopiero droga impreza. Czy warta swojej ceny? Przyznaje – prostota urządzenia, jej funkcjonalność, ilość przystawek i zakres powierzchni, które nimi posprzątamy to zdecydowane atuty. Nie jestem tylko przekonany, czy prawie 10000 złotych nie jest zbyt wygórowaną kwotą. Kto wie – może przy bliższym i dłuższym zapoznaniu postanowię jednak wziąć jeszcze jeden kredyt?
Mieliśmy w rękach smartfony Samsung Galaxy S23, S23+ i S23 Ultra – pierwsze wrażenia z premiery