Jakiś czas temu wspominałam Wam, że w moje ręce trafił naprawdę dobry sprzęt, stanowiący część kina domowego. Po dłuższym czasie użytkowania i licznych testach mogę wreszcie napisać kilka słów o tym, jak Sonos Playbase spisuje się nie tylko podczas oglądania filmów, ale i słuchania muzyki. Przeszłam z nim naprawdę długą drogę – rozpoczynając od konfiguracji sieciowej, przez podłączenie do telewizora, a na sterowaniu aplikacją kończąc. Nie było to łatwe, jednak kiedy zaczęłam z niego korzystać, przekonałam się, że było warto.
Moje pierwsze wrażenia po rozpakowaniu sprzętu mieliście już okazję przeczytać. W kwestii wyglądu rzeczywiście Playbase zachwyca – nie tylko jego smukłością, ale i nieprzesadzoną budową. Początkowo zastanawiałam się, czy tak niewielkie urządzenie rzeczywiście może zmienić dźwięk wychodzący z mojego telewizora na dźwięk kinowy. Zanim jednak udało mi się puścić pierwszy utwór muzyczny z tego urządzenia, minęło kilka godzin skomplikowanej konfiguracji i próby połączenia z siecią.
Początek drogi z sonos playbase i pierwsze problemy z siecią
Po rozpakowaniu zawartości pudełka długo się zastanawiałam, w jaki sposób steruje się głośnikiem. Nie miałam wcześniej styczności ze sprzętem marki Sonos, dlatego zajęło mi trochę czasu, zanim znalazłam karteczkę z informacją, że muszę skonfigurować na telefonie aplikację, by móc cokolwiek zrobić dalej. Od tego więc zaczęłam – pobrałam oficjalną apkę i próbowałam utworzyć sobie konto. Tak naprawdę to nie próbowałam, a toczyłam walkę z Sonosem, by otrzymać wreszcie maila aktywacyjnego i dostęp do konfiguracji głośnika. Samo logowanie trwało jakieś pół godziny, a to był dopiero początek…
Jako że używam Internetu mobilnego, zazwyczaj miałam go podłączonego pod komputer. Okazało się, iż aby skonfigurować Playbase, muszę podłączyć zarówno telefon, jak i głośnik pod ten sam Internet. I tu pojawiły się kolejne problemy – o ile telefon rzeczywiście udało się podpiąć, tak Sonos nie wykrywał sieci, co umożliwiało mi dalsze prace. Po dwóch godzinach walki chciałam sobie odpuścić, ale coś mnie skłoniło do kolejnej próby, która wreszcie zakończyła się sukcesem! Po ponad trzech godzinach od otrzymania paczki wreszcie mogłam przejść do przesłuchania muzyki z telefonu, albowiem na konfigurację z telewizorem nie miałam już siły.
Dostęp do muzyki tylko z określonych aplikacji
Konfiguracja urządzenia była dla mnie bardzo skomplikowana i miałam nadzieję, że kiedy tylko puszczę swoją ulubioną piosenkę, to cała męka zostanie wynagrodzona. Niestety! Okazało się, iż aplikacja Sonos dopuszcza tylko możliwość przesyłania z innych aplikacji, takich jak Youtube music czy Spotify. Tak więc czekał mnie proces kolejnego pobierania i konfiguracji konta, zanim puszczę wyczekiwaną muzykę.
Pierwsze dźwięki i… zachwyt nad jakością sonos playbase
Jakimś cudem nie zniechęciłam się kilkugodzinnymi pracami i nadal pragnęłam usłyszeć dźwięki z tego wyjątkowego głośnika. Wychodziłam z założenia, że sam proces konfiguracji jest tak skomplikowany właśnie dlatego, by później móc cieszyć się świetną muzyką w całym mieszkaniu. No i się nie pomyliłam! Włączyłam wszystkie potrzebne aplikacje, wybrałam ulubiony utwór i odpłynęłam. Sonos Playbase okazał się niepozornym urządzeniem o naprawdę niesamowitej jakości dźwięku. A to wszystko za sprawą zastosowanych w nim komponentów.
Sonos Playbase od podszewki
Marka Sonos od zawsze cieszy się dobrymi opiniami na rynku. Tak więc i w tym przypadku nie mogło być inaczej. Producent zadbał nie tylko o estetyczny wygląd soundbara, który znika pod telewizorem, ale i jakość dźwięku, dzięki zastosowaniu najlepszych technologii.
Co znajdziemy pod obudową?
- dziesięć sterowników głośnika z wbudowanym wzmacniaczem,
- cyfrowy wzmacniacz impulsowy,
- regulator tonów niskich i wysokich…
i wiele więcej. A poza tym Sonos Playbase posiada mnóstwo interesujących funkcji, które poprawiają komfort korzystania z tego urządzenia:
- dzięki optycznemu wejściu odtwarza dźwięk w trybie stereofonicznym oraz dolby digital,
- automatycznie odtwarza dźwięk z telewizora,
- działa z funkcją Apple AirPlay 2,
- można podłączyć głośnik do sieci internetowej przy pomocy kabla,
- sterowanie ułatwiają pojemnościowe przyciski dotykowe oraz dioda sygnalizująca status połączenia.
A ponadto:
- jest niewielkich wymiarów: 58x720x380 mm
- jego waga to zaledwie 8,6 kg,
- jest dostępny w dwóch wersjach kolorystycznych — białej i czarnej
Świetna jakość za dobrą cenę, ale…
Muszę przyznać, że naprawdę dobrze użytkuje mi się Playbase. Co prawda aktualnie służy mi jako zewnętrzny głośnik telewizora, jednak jego jakość i dbałość o najmniejsze detale sprawiają, że nie chcę go odłączać. Gdybym miała korzystać z niego tylko do słuchania muzyki, to obawiam się, iż moja cierpliwość już dawno zostałaby wyczerpana. Oczywiście nie jest to kwestia samego urządzenia, ale sposobu jego działania i moich możliwości.
Gdyby Sonos Playbase był cały czas podpięty za pomocą kabla do sieci, to nie byłoby problemu z jego uruchomieniem oraz przesyłaniem muzyki z aplikacji. Ja jednak nie mam takiej możliwości, a każdorazowa konfiguracja telefonu i głośnika z mobilnym routerem bywa uciążliwa. Tak samo nie mogłam przetestować działania AirPlay oraz uruchamiania urządzenia przy pomocy Siri – jestem użytkownikiem telefonu z Androidem, co niestety znacznie ogranicza sposoby korzystania z soundbara.
Sonos Playbase jest zaledwie jedną z kilku części kina domowego od Sonosa. Mimo to uważam, że nawet jako samodzielny głośnik radzi sobie świetnie, a jakość dźwięku jest naprawdę imponująca. Taki głośnik znajdziemy na stronie producenta, gdzie można od razu dobrać do zestawu pozostałe elementy. Jeśli uważacie, że potrzebny Wam naprawdę dobry sprzęt w stylu kina domowego, to warto wziąć pod uwagę właśnie ten od Sonosa. Myślę, że każdy, kto ceni sobie nie tylko dźwięk, ale i design, powinien być zadowolony z tego modelu.