Od kiedy kupiłam konsolę Playstation 4 i stałam się jej wierną fanką, gromadzę z partnerem dodatkowe do niej gadżety. W naszej kolekcji znajdują się już cztery pady (z czego dwa to Dualshock v.2), dwa kontrolery Move, kamerka (Camera v.2), gogle VR, Dualshock Charging Station oraz dwie pary bezprzewodowych słuchawek (Wireless Stereo Headset 2.0). Całości dopełnia zakupiony całkiem niedawno telewizor Sony. Prawie ze wszystkich sprzętów jestem naprawdę zadowolona. Jedynie słuchawki, jak się ostatnio okazało, pozostawiają wiele do życzenia.

Jeżeli wierzyć Internetowi cena tego starego już modelu słuchawek do PS4 w oficjalnym sklepie to teraz 599 zł. Mam jednak wrażenie, że kiedy je kupowaliśmy, nie stanowiły aż takiego wyzwania dla portfela i kosztowały około 350-400 zł. Nie jest to może szczyt rankingu, jeżeli chodzi o wysokość ponoszonego nakładu finansowego na podobny sprzęt, ale postawmy sprawę jasno – profesjonalną gamerką nie jestem i ze słuchawek korzystam stosunkowo rzadko. Bywają całe tygodnie, gdy z nich nie korzystam. Sprzęt Sony wydawał się idealnym kompromisem pomiędzy ceną a jakością. Niestety, tylko przez nieco ponad dwa lata.

Zakup Wireless Stereo Headset 2.0 polecałam każdemu, kto pytał mnie o poradę. Słuchawki okazały się naprawdę wygodne, fantastycznie symulowały dźwięk przestrzenny i odcinały od bodźców zewnętrznych. Do tego wszystkiego wyglądały naprawdę dobrze – zarówno w białej, jak i czarnej wersji.

Po dwóch i pół roku jednak zakończyły swój żywot.

IMG 20181114 222546 e1542237593750
Jak widać, pierwszą parę usiłowałam zreperować. Usztywniłam ją kawałkiem metalu i owinęłam wstążka. Niestety, straciły wtedy swoją wartość użytkową – nie odcinały już tak od zewnętrznych dźwięków, a i wygodne nie były tak samo jak wcześniej.

Były przy tym jak zaprogramowane. Najpierw na mojej głowie, podczas zwyczajnego użytkowania, pękła jedna para. Początkowo sądziłam, że być może jest to efekt wadliwej sztuki, albo nieodnotowanego upadku czy czegoś w tym stylu, co mogło osłabić ich konstrukcję. Dość szybko przekonałam się, że taki urok tego sprzętu. Niedługo później bowiem w bardzo podobnym sposób i w identycznych okolicznościach (podczas zwykłego użytkowania) pękła druga para. Dodam tylko, że rozmiar mojej głowy jest raczej przeciętny, więc słuchawki nie miały wyjątkowo trudnych warunków, jeżeli chodzi o egzystencję. Zwłaszcza że, jak wspomniałam, nie korzystałam z nich codziennie.

W Internecie aż roi się od podobnych historii. Nie wiem, jak to wygląda z Waszej perspektywy, ale ja jestem srogo rozczarowana. To pierwszy naprawdę poważny minus, który wystawiam Sony. Dotąd uwagi, jakie miałam do ich sprzętów, były raczej drobne i w ogólnym rozrachunku nie zniechęcały mnie do inwestowania w firmę. A teraz? Teraz muszę kupić nowe słuchawki i zgadnijcie jakiej firmy nie biorę pod uwagę. Ciekawe również, kiedy rozpadną się nasze słuchawki do biegania… Tak, je również wyprodukowało Sony.