Niewiarygodne. Po tym, jak usłyszeliśmy, że Apple porzuciło prace nad kolejnym tanim smartfonem w ofercie, doszły do nas informację, że wznowiono proces, a iPhone SE 4 zadebiutuje już w przyszłym roku. To świetna wiadomość dla osób szukających możliwie najtańszej opcji wejścia w ekosystem. Kłopot w tym, że gigant z Cupertino nie gra do końca fair i zamierza wykorzystać klientów jak króliki doświadczalne.

Korzystałem ze wszystkich generacji iPhone’a serii SE. W zasadzie pierwszy z nich służył mi jako tak zwany daily driver, czyli urządzenie, które towarzyszyło mi każdego dnia, zarówno w pracy, jak i w domu. Kupując tego typu sprzęt, trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że nie będzie to topowe urządzenie mobilne, lecz wysokiej jakości model z pewnymi ustępstwami. Patrząc całkiem chłodno na linię SE, określiłbym ją mianem spóźnionych o kilka lat flagowców. Mamy relatywnie świeże jednostki o potężnej wydajności, pojedyncze, choć sprawne systemy fotograficzne, płynne wideo, system znany z droższych smartfonów oraz wygląd, który – nie oszukujmy się – docenią głównie fani giganta z Cupertino. Obudowy w serii SE to tak naprawdę te same korpusy, co w urządzeniach Apple sprzęt kilku lat. To wszystko jest ok, do momentu, w którym sprzęt wyceniany jest na rozsądne pieniądze. Okazuje się, że „sadownicy” przygotowują już czwartą odsłonę serii.

Apple iPhone SE
iPhone SE 4 będzie wyglądał jak iPhone 14 / fot. Apple

iPhone SE 4 z obudową iPhone’a 14 jednak powstaje – to będzie hit

Po serii doniesień i zaprzeczeń, byliśmy już niemal pewni tego, że przez najbliższe lata nie będzie nam dane zobaczyć Apple iPhone SE 4. generacji. Pojawiło się jednak światełko w tunelu. W zasadzie nie światełko, a całkiem jasny sygnał. Według kilku leaksterów, firma wznowiła prace nad urządzeniem. Co więcej, Mign-Chi Kuo, czyli znany w branży analityk specjalizujący się w działaniach Apple, stwierdził, że konstrukcją nadchodzącego SE będzie tak naprawdę lekko zmodyfikowaną bryłą iPhone’a 14. To niemałe zaskoczenie, z drugiej jednak strony, skoro nawet w bazowym iPhonie 15 nie ma się pojawić notch, lecz Dynamic Island, wszystko staje się jasne.

Zapowiada się miodnie, prawda? Otóż nie! Wiecie, dlaczego iPhone SE 4 był wstrzymywany? Otóż Apple miało rzekome problemy techniczne z jego produkcją. Nie chodziło jednak o samą konstrukcję a o autorski modem 5G, który miał zadebiutować w tym urządzeniu. Najwyraźniej koncern uporał się ze wspomnianą kwestią, gdyż układ ma jednak zostać wykorzystany. Nie wiem, jak dla Was, ale dla mnie może to oznaczać, że Apple będzie „testować” swoją nowość, zgarniając za to od użytkowników niemałe pieniądze. Dlaczego taki ficzer nie zagości od razu w modelach premium? To daje do myślenia.

Mamy też dobre wiadomości. Urządzenie planowane na przyszły rok będzie korzystać z 6,1-calowego panelu OLED (pierwszego w historii serii SE), wyprodukowanego przez BOE. Chip 5G zostanie wykonany w 4 nm procesie technologicznym, natomiast będzie obsługiwał jedynie Sub6, a nie mmWave. Nie pozostaje nam nic innego, jak czekać na pierwszą połowę przyszłego roku, gdyż właśnie wtedy Apple ma zaprezentować kolejną generację tak zwanego „taniego” iPhone’a. Tak wiem – modele SE nie są wcale tanie. Model o śmiesznie niskiej pojemności 64 GB kosztuje dziś 2749 zł, a za wersję 128 GB Apple każe sobie zapłacić aż 3099 zł. Sporo, ale i tak jest to atrakcyjny kąsek dla osób chcących wejść w świat sprzętu z logo jabłka.

TikTok: dziewczyny zwariowały na punkcie tego filtra. Słusznie