HyperX QuadCast S to mikrofon pojemnościowy na USB, który otrzymałem do testów. Czy nada się do nagrywania podcastów, czy jednak standard nagrania będzie niewystarczający i czas powrócić do sprzętu z mikserem i kablem XLR?

HyperX QuadCast S wygląda bardzo elegancko. To rzuca się w oczy od razu, zaraz po wyciągnięciu go z pudełka. Ostatnimi czasy miałem w posiadaniu parę urządzeń, które testowałem w ramach moich dwóch, małych projektów podcastowych. Szukałem różnych alternatyw, począwszy od nagrywania solo, a kończąc na rozmowie online w parę osób, zarówno z poziomu laptopa, PC, jak i nawet smartfona. Jakość tych nagrań była różna, a nie bardzo chciałem wracać do moich początków, bo wymagałoby to modernizacji mojego pierwszego mikrofonu i wyciągnięciu miksera oraz kabli XLR. Mowa o Blue Spark, który z niewiadomych przyczyn był pomarańczowy, więc estetycznie już coś mi tu nie grało. Pamiętam też jego niesamowitą czułość – nagrywając z ziomkiem na jednym źródle i z lodówką nieopodal – późniejszy montaż był katorgą. Podchodziłem nieco sceptycznie do kolejnej pojemnościówki, która będzie mi dosłownie zbierała wszystko. Czy w ramach przyszłych podcastów (również dla DailyWeb) Hyper QuadCast S zda egzamin, czy czeka mnie nagrywanie pod kocem? Zanim dam wam znać o moich pierwszych odczuciach puszczę tabelkę ze specyfikacją techniczną.

HyperX

HyperX QuadCast S – specyfikacja techniczna

Przeznaczenie Komputerowe
Rodzaj przetwornika Pojemnościowy
Rodzaj łączności Przewodowe
Kierunkowość Dwukierunkowa
Kardioidalna
Stereo
Wielokierunkowy
Złącze USB typ. C – 1 szt.
Minijack 3,5 mm – 1 szt.
Próbkowanie 48 kHz / 16 bit
Pasmo przenoszenia 20 ~ 20000 Hz
Czułość -36 dB
Zasilanie Zewnętrzne
Waga 254 g
Regulacja wzmocnienia dźwięku Tak
RGB Tak
Zawieszenie przeciwwstrząsowe Tak
Cena 689 złotych


Po pierwsze – HyperX QuadCast S to świetna konstrukcja, ciesząca oko.
Mocna metalowa, okrągła podstawa, od której wychodzi ramienie, wraz z regulacją poziomu ustawienia kąta, kończy się plastikowym, solidnym koszyczkiem, w którym jest umieszczony nasz obiekt testu. Oczywiście to raczej standard, ale na pewno w tym wydaniu estetycznie wyglądający. Całość jest w białym kolorze, a jedynie Logo HyperX oraz kropki podbicia głośności się wyróżniają się szarymi akcentami. Jednak po podłączeniu do komputera, mikrofon wyróżnia się czymś jeszcze, gdzie to, co się mieni kolorami, ma bardzo ważną, użytkową cechę.

LED, spokojnie zmieniający kolory, poza faktem, że robi rewelacyjne, wizualne efekty, daje również informacje użytkownikowi, że zbieranie dźwięku przez HyperX QuadCast S jest włączone. Na górze urządzenie znajduje się dotykowy czujnik z ikoną przekreślonego mikrofonu, która nie jest żadną podpuchą, a wprost informuje, co się wydarzy, kiedy go dotkniemy. Jedno „pacnięcie” palcem, a urządzenie przechodzi w stan wyciszenia, a wszystkie barwy znikają. Bardzo użyteczna funkcja, którą można sprytnie wykorzystać, zarówno podczas rozmowy solo, jak i z drugą osobą online. Potrzebujemy kaszlnąć tak, jakby świat przestał istnieć? W ekspresowy sposób możemy odciąć nagrywanie i uniknąć problemów przy montowaniu materiału.

HyperX

HyperX QuadCast S to świetna konstrukcja oraz LED-owe podświetlenie z użytkową funkcją

Tak jak wspomniałem na początku – byłem ciekaw, czy ten mikrofon pojemnościowy będzie zbierał w sposób dokładny wszystko z otoczenia. Niestety, na razie moje warunki domowe (po raz kolejny przypominam, że mieszkanie w kawalerce to życie na krawędzi) są takie, że komputer stoi dosyć blisko lodówki. Szybko podłączyłem HyperX QuadCast S do komputera, ustawiłem jedno z czterech dostępnych kierunkowości na wielokierunkowy, założyłem słuchawki na uszy i już wszystko wiem! Lodówki nie słychać! Misja wykonana!

HyperX QuadCast S bardzo ładnie odcina dźwięki otoczenia, a podczas rozmowy, będąc w słuchawkach, spokojnie możemy ustawić na tryb, w którym słyszymy również to, co my sami mówimy. Pamiętam, jak kiedyś próbowałem nagrać w ten sposób podcast z osobą po drugiej stronie internetu i nie było to możliwe. Moje kwestie dochodziły do moich uszu z opóźnieniem, co powodowało, że sami zwalnialiśmy, więc tworzył się dosyć komiczny słowny slow-motion. Tutaj takiego problemu nie ma, a wiedza jak nas słychać to cenne wskazówki dla nas samych, czy mówić wolniej, wyraźniej – po prostu, co szybko poprawić.

HyperX QuadCast S

HyperX QuadCast S nie zbiera lodówki i nie opóźnia naszego głosu w odsłuchu

HyperX QuadCast S kosztuje 689 złotych, więc mała kwota to nie jest, ale póki co pracuje na opinie, że jest wart tych paru stów. Minimalistyczny, elegancki design, efekty LED, które nie służą tylko walorom estetycznym i świetnie odcięcie niepożądanych dźwięków. Za parę dni wrócę do was z pełną opinią, ale pierwsze koty za płoty, które miauczą, że jest naprawdę świetnie!

Thor 303 – świecisz, piszesz i robisz to dobrze! Testujemy klawiaturę mechaniczną od Genesis w przystępnej cenie