Czekałem, czekałem i doczekałem się nowego materiału z gry Hellblade 2: Senua’s Saga. Mimo że dalej nie poznaliśmy dokładnej daty premiery, opublikowane fragmenty rozgrywki powinny chwilowo uśmierzyć ból.
Zdaję sobie sprawę z tego, że wydarzenie The Game Awards było pełne nowych materiałów z gier. Jak łatwo się domyślić, nie jestem w stanie opowiedzieć o nich wszystkich, dlatego wybrałem jedną propozycję, która od dłuższego czasu nie daje mi spać po nocach. Myślę, że fani pierwszej części doskonale zinterpretują te słowa.
Chciałbym też pogratulować twórcom gry Baldur’s Gate 3 za zgarnięcie najważniejszej statuetki. Nie spodziewałem się innego werdyktu, bo trzecia odsłona legendarnej serii nie miała sobie w tym roku równych. Słowa pochwały kieruję także w stronę Polaków, ponieważ Cyberpunk: 2077 otrzymał tytuł “Najlepsza wciąż rozwijana gra”. Patrząc na ostatni dodatek, ogromne i pełne zawartości aktualizacje oraz podróż, którą odbyło polskie studio od chwili kiepskiej premiery, jest to w pełni uzasadniona decyzja.
Hellblade 2: Senua’s Saga to jednak coś więcej!
Bardzo długo czekałem na nowe materiały z gry Hellblade 2: Senua’s Saga. Jeśli jesteście tak samo zainteresowani jej tematem, doskonale wiecie, że studio Ninja Theory nie kwapiło się z atakowaniem sieci promocyjnymi materiałami. Dla mnie jest to akurat w pełni zdroworozsądkowe podejście, które jeszcze bardziej zachęca mnie do tytułowej produkcji. Trzeba przyznać, że akurat w tej kwestii Ubisoft mógłby się wiele nauczyć, ponieważ jeszcze przed premierą Avatara w sieci krążyły filmy dotyczące dodatków/przepustek do… tego właśnie Avatara.
Wracając jednak do tytułu brytyjskiego producenta, nowy materiał trwa ponad dwie minuty i przemyca w sobie fragmenty rozgrywki, które są dosyć wyraźne. Jest to dosyć istotne, ponieważ kontynuacja podąża ścieżką jedynki, unikając elementów interfejsu jak ognia. Za co jestem twórcom dozgonnie wdzięczny, ponieważ dzięki tej decyzji gracz może w pełni zanurzyć się w rozgrywce.
Dlaczego w tym przypadku to takie ważne? Pierwszą część opracowano we współpracy z neurologami i osobami cierpiącymi na psychozę. Dlatego też mogę podpisać się pod słowami z opisu gry, które mówią, że gra z niezwykłą intensywnością oddaje melancholijną wściekłość zdruzgotanego umysłu głównej bohaterki. Z pewnością fani jedynki doskonale pamiętaj liczne głosy szepczące do jej ucha. Jazda bez trzymanki!
Z najnowszych materiałów wynika, że w Hellblade 2: Senua’s Saga czekają nas bardzo podobne doświadczenia. Po raz kolejny możemy obserwować iście kinową scenerię, przepiękne i rzeczywiste animacje. A w tle usłyszymy fenomenalne udźwiękowienie. Zwiastun wzbogacono w muzykę, przy której niejeden wiking stąpałby w rytm. Podobny kierunek w promocji swojej gry próbowali obrać polscy deweloperzy przy grze Gord – zwiastun był całkiem przyjemny, ale tego samego o grze już powiedzieć nie mogę.
Myślę, że zaprezentowany materiał doskonale obrazuje największy problem naszej bohaterki, która musi mierzyć się z własnymi koszmarami. Chwilami można odnieść wrażenie, że są one nie tylko i wyłącznie wytworem naszych udręczonych myśli. Doceniam też symboliczne dłonie, które próbują dorwać głowę głównej bohaterki (co spotyka się z konkretnymi reakcjami z jej strony). Wcale się nie zdziwię, jeśli będzie to grafika promująca premierę Hellblade 2: Senua’s Saga.
Dobrze, teraz przyszła pora na trochę marudzenia. W mojej ocenie jedynka miała niepodważalny klimat. To prawda. Poważnym problemem okazała się za to rozgrywka, przy której było ewidentnie czuć, że w pewnej chwili twórcom zabrakło pomysłów na rozwinięcie schematów. Do tego walka (brutalna, soczysta i dynamiczna) z czasem stawała się po prostu nużąca. Oglądając najnowszy materiał, nie mogę odnieść się do tej pierwszej kwestii, bo tego elementu zwyczajnie w materiale zabrakło, ale do bijatyk już tak. No i co? Wyglądają prawie tak samo. Szkoda.
Naprawdę chciałbym opowiedzieć coś więcej na temat kontynuacji, ale nie jestem w stanie. Musimy czekać na nowe detale, które przygotują dla nas deweloperzy. Tym bardziej jesteśmy na nich skazani, ponieważ premiera w 2024 roku mnie nie przekonuje. Konkrety! Przypomnę na koniec, że studio “współpracuje” z Microsoftem, dlatego materiał uchwycono na konsoli Xbox Series X (produkcja pojawi się też w abonamencie giganta). Co oznacza, że fani konkurencyjnego sprzętu mogą oglądać rozgrywkę w sieci.
W tej chwili dokopałem się nawet do intrygującej informacji przekazanej przez serwis IGN. Studio odpowiedzialne za przygodę celtyckiej wojowniczki zostało wykupione przez giganta za skromne 117 milionów dolarów. Nie powinno to nikogo jednak dziwić, bo firma od dawna wykupuje deweloperów jak świeże bułeczki w piekarni. Na pewno słyszeliście o Activision, prawda?