Spółka Alphabet, do której należy między innymi sklep Google Play, postanowiła wziąć na tapet kwestię monetyzacji aplikacji. Konkretnie rzecz biorąc, usługodawca będzie walczył z reklamami, które niekiedy utrudniają wręcz użytkowanie danej apki.
Gigant z Mountain View robi porządki w Google Play. Jednym z nich jest ograniczenie reklam, na co użytkownicy z pewnością zareagują gromkim brawem. To jednak nie wszystko. Firma będzie także przeciwdziałać fałszywym informacjom oraz zwiększać bezpieczeństwo. Tym razem nie są to jednak czcze obietnice, z których wynika niewiele, ale konkrety. Omówmy więc nadchodzące zmiany zasad sklepu Google Play, a także walkę z podszywaniem się pod inne osoby i dezinformacją na temat zdrowia.
Google Play walczy z reklamami
Brzmi to jak szaleństwo, ale tak – Google będzie walczyło z reklamami, które są dostępne w aplikacjach, które trafiły do repozytorium Google Play. Oczywiście, nie chodzi tu o wszystkie programy, lecz o twory deweloperów, którzy za nic mają przejrzystość. Nie do końca uczciwi twórcy, z racji chęci zysku, potrafią skutecznie utrudnić korzystanie z interfejsu swojego programu. Jak Google chce z tym walczyć? Oto zasady:
- Reklamy pełnoekranowe (zarówno statyczne, jak i dynamiczne) nie będą mogły być wyświetlane „nieoczekiwanie”. Często zdarza mi się wybrać konkretną opcję, a zamiast pożądanej reakcji, otrzymuję pokaz slajdów z zachęceniem do zakupu ryżowej pasty do zębów w kolorze rdzawej miedzi
- Reklamy pojawiające się od razu po uruchomieniu aplikacji nie będą mogły być emitowane
- Niedozwolone będzie stosowanie pełnoekranowych reklam, których nie można swobodnie zamknąć po upływie piętnastu sekund
- Niedozwolone będzie umieszczanie reklam w trakcie rozgrywki
Przy okazji firma zadba także o prostsze anulowanie subskrypcji. Deweloperzy będą musieli umieścić wyraźny link do Centrum Subskrypcji Google Play (jeśli aplikacja korzysta z tego systemu) oraz bezpośredni dostęp do procesu anulowania subskrypcji. To się chwali.
Dezinformacja i podszywanie się
Co według Google Play będzie uważane za rozprzestrzenianie dezinformacji na temat zdrowia lub podszywanie się pod inne osoby? Firma nie życzy sobie treści, które wprowadzają w błąd na temat szczepionek (zmiana DNA), zachęcają do niezatwierdzonych zabiegów medycznych oraz innych niesprawdzonych praktyk natury zdrowotnej. Usługodawca nie pozwoli też na to, aby deweloper sugerował swój związek z innym podmiotem, jeśli takowy nie istnieje. Dotyczy to zarówno treści tekstowej, wideo, grafik, jak i samej ikony aplikacji.
Powyżej opisane zmiany to bez wątpienia krok w dobrym kierunku. O ile jestem za daleko idącą wolnością słowa, o tyle uważam, że potrzebne są jednak pewne regulacje i moderacje, które wykluczą treści szkodliwe i te, które wprowadzają w błąd użytkowników. Jest to o tyle ważne, że nowe restrykcje dotyczą tylko materiałów związanych z naszym zdrowiem.
Nadużycia oprogramowania śledzącego
Istnieją aplikacje, które monitorują użytkownika niekoniecznie właściwie, informując go o tym fakcie. W ramach nowych zasad Google Play, programy nie będą mogły ukrywać takiej funkcjonalności, ale to nie wszystko. Twórcy będą zmuszeni do zaimplementowania narzędzia, które wyświetli stałe powiadomienie o fakcie śledzenia.
Sama aplikacja, która umożliwia śledzenie userów, musi zostać odpowiednio oznaczona w repozytorium Google Play. To dobra zmiana, ale nie widzę większego sensu jej wprowadzenia. Osoby poszukujące danej aplikacji, rzadko kiedy decydują się na dokładne zapoznanie z opisem programu. Choć sam wykazuję w tym względzie zbytnią nadgorliwość, zdaję sobie sprawę z tego, że gros użytkowników postępuje inaczej.
Google wzięło się także za aplikacje, które w niewłaściwy sposób korzystały z VPNService w celu omijania reklam. Od teraz „zabezpieczone połączenie tunelowe” mogą tworzyć jedynie programy do kontroli rodzicielskiej, do zarządzania przedsiębiorstwami, antywirusy oraz typowe aplikacje przeznaczane do obsługi VPN.
Krok w dobrą stronę
Choć ochoczo wykorzystuję sporą część usług Google w swojej pracy i w życiu prywatnym, niekoniecznie zgadzam się z tym, jak usługodawca podchodzi do kwestii prywatności, bezpieczeństwa oraz reklam. W tym konkretnym przypadku muszę jednak pogratulować pomysłu i z uśmiechem.