Za drzwiami amerykańskich organów sprawiedliwości, właśnie rozstrzygają się losy największych monopolistów w sektorze technologicznym. Coś, co z pozoru nie ma dla nas znaczenia teraz, może całkowicie zmienić kiedyś sposób, w jaki korzystamy z internetu.
Obecna powszechna dostępność wyszukiwarki Google sprawia, że większość informacji czerpiemy właśnie z tego źródła, tymczasem o naszą uwagę walczyły także inni gracze. Zakrawa to o grę dużych mocarstw między sobą, wpływy na zachowania użytkowników, a przede wszystkim ciężkie pieniądze, które Google płaci, aby pojawiać się wszędzie tam, gdzie jego użytkownicy.
Sąd oskarża Google o nadużywanie dominacji na rynku wyszukiwarek. Część sprawy skupia się na umowie dotyczącej podziału dochodów między Google a Apple, zgodnie z którą Google płaci Apple miliardy dolarów rocznie, aby pozostać domyślną wyszukiwarką na urządzeniach Apple. Zeznania zostały udostępnione przez jednego z sędziów, Amitta Mehta, który uznał, że są one kluczowe dla sprawy i powinny być publiczne.
Apple było o krok od rozwiązania umowy z Google
John Giannandrea, starszy wiceprezes Apple, przekazał, że firma omawiała z Microsoftem w 2018 i ponownie w 2020 roku możliwość przejęcia Bing lub utworzenia wspólnego projektu, w którym zawalczyliby o pozycję wyszukiwarki na rynku.
Te rozmowy były częścią wewnętrznego procesu oceny, w ramach którego Apple porównywało jakość wyników wyszukiwania Binga do Google’a. Choć Bing wypadł gorzej ogólnie, to w przypadku wyników wyszukiwania w języku angielskim na komputerach stacjonarnych osiągnął podobny wynik do Google’a.
Należy zaznaczyć, że wcześniej Apple korzystało z Binga jako domyślnej wyszukiwarki w niektórych swoich produktach, w tym w Siri i wyszukiwaniach Spotlight, od 2013 do 2017 roku. Niemniej jednak Apple ostatecznie zdecydowało się kontynuować umowę z Google’em, która szacowana jest na około 19 miliardów dolarów rocznie.
Ujawnione maile Apple, które zostały omówione podczas procesu, sugerowały, że firma wykorzystywała Binga jako taktykę negocjacyjną, aby wyciągnąć więcej pieniędzy od Google’a. Podczas swojego zeznania Mikhail Parakhin, szef reklamy i usług internetowych Microsoftu, potwierdził to.
DuckDuckGo miał wejść do gry
Oprócz Binga, Apple przeprowadziło około 20 spotkań i rozmów telefonicznych z DuckDuckGo, aby omówić możliwość uczynienia tej wyszukiwarki skoncentrowanej na prywatności domyślną w trybie prywatnej przeglądania Safari. CEO DuckDuckGo, Gabriel Weinberg, potwierdził te rozmowy podczas swojego zeznania. Pomimo tych rozmów i udanej integracji niektórych technologii prywatnościowych DuckDuckGo do Safari, Giannandrea zaprzeczył, że istniały poważne rozważania w sprawie zastąpienia Google’a DuckDuckGo. Wyraził obawy dotyczące zależności DuckDuckGo od Binga w zakresie informacji wyszukiwanych, sugerując, że mogłoby to zagrażać prywatności użytkowników.
Ujawnienie tych zeznań daje rzadki wgląd w strategiczne manewrowanie w branży zdominowanej głównie przez Google’a.
Proces antymonopolowy przeciwko Google jest pierwszym tego typu działaniem organów sprawiedliwości w USA wobec dużego przedsiębiorstwa technologicznego od ponad dwóch dekad.
Sytuacja ta podkreśla znaczenie kontroli nad rynkiem wyszukiwarek internetowych i umów o podział dochodów między gigantami technologicznymi. Dla Apple, wybór domyślnej wyszukiwarki ma wpływ na ogromne kwoty pieniędzy, jakie otrzymuje od Google’a. Jednocześnie konkurencyjne wyszukiwarki, takie jak Bing i DuckDuckGo, starają się rywalizować z Google w zakresie jakości i prywatności oferowanych wyników wyszukiwania.
Google Assistant wspierany przez Barda, naturalny etap ewolucji AI?
Jednak proces ten pokazuje także, że konkurencja z dominującym graczem, takim jak Google, jest trudna i wymaga strategii zarówno technicznych, jak i negocjacyjnych. Dla użytkowników pozostaje pytanie, czy te działania wpłyną na poprawę jakości i ochrony prywatności podczas korzystania z wyszukiwarek internetowych, a także czy starczy nam zapału aby jednak zmienić swoje nawyki korzystania od przeszło 20 lat z tej samej wyszukiwarki.