Wielu z moich znajomych uważa, że mam świra na punkcie myszek. Dlaczego? Bo jestem graczem.

Nic bardziej mylnego. W pełni zgadzam się z tym, że posiadanie odpowiedniego gryzonia może znaczącą wpłynąć na jakość rozgrywki. A w przypadku profesjonalistów nawet na wynik spotkania. W moim przypadku sprawa ma się trochę inaczej. W strzelanki grywam rzadko, w ostatnich latach zacząłem doceniać możliwość podłączenia pada do komputera i wygodne siedzenie przed telewizorem. Co nie znaczy, że przestałem dbać o swoje nadgarstki! W końcu pracuję przy komputerze. Klikanie myszką i stukanie klawiatury odmierza mi czas spędzony na obowiązkach zawodowych oraz okazjonalnie rozrywce.

Lubię eksperymentować, więc gdy pojawia się możliwość przetestowania myszki Ergo M575 firmy Logitech, to chętnie się zgłosiłem. Nigdy nie miałem czegoś takiego w rękach! Przyznaję, spoglądałem w kierunku myszek wertykalnych oraz trackballi, ale zawsze bałem się, że będą to stracone pieniądze. Wracał do tradycyjnych myszek. Z większymi lub mniejszymi sukcesami.

Ergo M575

A teraz rozpocząłem swoją pierwszą, dłuższą przygodę z trackballem. Nie będę ukrywał tego, że postanowiłem go także przetestować w graniu. Nie wierzcie marketingowi, wcale nie trzeba otaczać się sprzętem gamingowym, żeby się dobrze bawić.

To będzie jeden z tematów recenzji. W pierwszych wrażeniach chciałbym się skupić na moich doświadczeniach z przyzwyczajania się do Ergo M575. Z perspektywy czasu widzę, że trochę zajęło mi przestawienie ręki i opanowanie trochę innego układu przycisków.

Dostałem przesyłkę, wyjąłem mysz z pudełka, przeczytałem instrukcję. Ergo M575 można połączyć z komputerem za pomocą Blutetooth lub przez dołączony przekaźnik. Zasilanie? Jedna bateria AAA, która przyszła w zestawie. Wystarczyło tylko wyjąć papierek blokujący przepływ napięcia, sparować mysz i zacząć korzystać. Tak zrobiłem i zaczęły się schody. Nie z połączeniem z komputerem, tylko z moim mózgiem. Przez pierwsze minuty z uporem maniaka próbowałem przesuwać Ergo M575, aby poruszyć kursor na ekranie. Na domiar złego, mysz jest wyposażona w porządne i antypoślizgowe gumowe łaty.

W efekcie jeździłem po biurku całą podkładką, a kursor ani drgnął. Przełożenie ruchu na kciuk trochę mi zajęło, ale muszę przyznać, że jest całkiem wygodne. Sprawdza się w trakcie pracy, przy pisaniu i programowaniu. W M575 świetne są także przyciski.

IMG 0544
Ergo M575 ma ładną linię.

Mają dobry skok, a dwa z nich są programowalne. Wystarczy pobrać program Logitech Options, aby przypisać im wybrane przez siebie skróty. Ja zdecydowałem się na nieśmiertelne kopiuj-wklej i posiadanie tej kombinacji na myszce uważam za bardzo pomocne. Zaznaczam tekst, nie przenoszę skupienia na klawiaturę, wybieram okno, gdzie ma trafić wybrana przeze mnie fraza, klikam i jest. Proste i fajne, prawda? Ale coś mi w tych przyciskach nie gra. Chyba ich umieszczenie ma myszce. Są bardzo blisko siebie i sądzę, że osoby o mniejszej dłoni mogą mieć problemy z ich obsługą.

Niemiej, moje pierwsze wrażenia z kontaktu z Ergo M575 są pozytywne. Chętnie sięgam po tę mysz.