Słońce, woda, ciepły piasek – Twój wymarzony urlop trwa w najlepsze. Pstryk. Zdjęcie z wakacji zrobione, teraz tylko trzeba je nieco obrobić w VSCO i można wrzucić na Instagram. No, ładne to zdjęcie. Przy okazji udostępnisz je na Facebooku. A co tam, zrobisz jeszcze jedno – niech i na Snapchacie zobaczą. Dodajesz odpowiedni opis, popularne hashtagi i klikasz „Gotowe”. Poszło! Jak dobrze, że masz tu zasięg – obyło się bez problemów z transferem danych. Czekasz minutę, lajków jeszcze nie ma. Drugą – w ciągu dalszym nic. Trzecią – o, jest! Zaczęło się. Przeglądasz newsfeed. Jakiś Twój znajomy wstawił zdjęcie w tym samym czasie co Ty, a ma już trzykrotnie więcej lajków.
Co czujesz?
Być może jest Ci to obojętne, ale blisko połowa użytkowników mediów społecznościowych odczuwa zazdrość, gdy ich znajomi otrzymują więcej polubień, a 45% przyznaje, że radosne zdjęcia znajomych z wakacji miały na nich negatywny wpływ – według badania Kaspersky Lab.
Obsesja na ilość polubień
Zauważyłeś chyba, że częściej w mediach społecznościowych dzielimy się radosnymi chwilami, niż tymi, które wywołują w nas negatywne wspomnienia. Jednak to, co dla nas miłe i przyjemne, u innych może wywoływać frustrację. Główną rolę w tym mechanizmie odgrywa także „obsesja” na ilość lajków – im mniej lajków zbierzemy przy podobnym zdjęciu, tym zwiększa się poziom negatywnych emocji.
Kaspersky Lab przeprowadziło badanie na grupie 16 750 osób z całego świata. Wynika z niego, że większość z nas czuje przygnębienie lub smutek, gdy nie dostaje tylu polubień dla swojego posta, ilu oczekiwało, podczas gdy 42% twierdzi, że odczuwa zazdrość, kiedy ich znajomi dostają więcej lajków. Z badania wynika także, że ludzie doświadczają zazdrości, kiedy mają wrażenie – na podstawie tego, co publikują inni w mediach społecznościowych – że ich znajomi wiodą szczęśliwsze życie.
Chcemy poczuć się lepiej
Badanie to ujawniło także frustrację, jaką przeżywa wiele osób korzystających z serwisów społecznościowych. Użytkownicy odwiedzają tego typu portale dla pewnych korzyści oraz po to, by poczuć się lepiej. Większość (aż 65%) korzysta z nich, aby pozostać w kontakcie z przyjaciółmi i znajomymi, a 60% by przeczytać zabawne wpisy. Ludzie poświęcają też wiele czasu na stworzenie swojego profilu cyfrowego i wypełnienie go wszelkiego rodzaju pozytywnymi wspomnieniami, publikując rzeczy, które ich śmieszą (61%) i pokazując swoim znajomym, jak spędzają święta i wakacje, nierzadko świetnie się przy tym bawiąc.
Ludzie chcą, by ich kontakty na portalach społecznościowych były źródłem dobrego samopoczucia. Nie jest tak, gdy widzą posty znajomych z wakacji, imprez, czy czasu, kiedy oddają się swojemu hobby – odnosimy wtedy wrażenie, że nasze życie nie jest tak udane, jak życie innych. 59% przebadanych osób była nieszczęśliwa, gdy zobaczyła zdjęcia znajomych z imprezy, na którą nie zostali zaproszeni, natomiast 45% przyznało, że radosne zdjęcia ich znajomych z wakacji miały na nich negatywny wpływ.
Jesteśmy sztuczni
Media społecznościowe mają to do siebie, że nierzadko kreujemy w nich nasze „cyfrowe ja”. Jakiś czas temu pisałem o ciekawym projekcie Champoo Baritone, która przygotowała serię zdjęć ukazujących, jak wygląda nasze życie poza instagramowym kadrem:
Więcej jej prac oraz innych zdjęć ukazujących, jak sztuczni w mediach społecznościowych jesteśmy znajdziesz tutaj:
No właśnie – jak sztuczni w mediach społecznościowych jesteśmy to moim zdaniem klucz do podsumowania tego wpisu. Bo przecież ile razy jakieś zdjęcia stylizujemy? Ile razy robimy selfie, by wyglądać na nim perfekcyjnie? Nie warto popadać we frustrację po obejrzeniu profili innych osób – to często sztuczne kadry, niemające nic (lub w najlepszych przypadkach niewiele) wspólnego z rzeczywistością. Doskonale pasują tu słowa, które w internecie znajdziecie pod hasłem „uniwersalne prawa wszechświata”, a ja ich nie przytoczę, bo nie wypada.
PS. Gdybyście szukali – czwarta pozycja w Google. ;-)