Disney+ odnotowuje wzrost liczby użytkowników, co za tym idzie – większą rentowność. Czy fuzja z HULU miała wpływ na statystyki?
Disney+ to platforma streamingowa, która nie ma aż tak długiej obecności na rynku. Wystartowała w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Holandii 12 listopada 2019 roku. Już pierwszego dnia serwis zanotował ponad 10 milionów subskrybentów, więc można było mówić o niebywałym sukcesie. Niemniej jednak ostatnie lata pokazywały, że liczba ta niewiele się zwiększała.
W 2023 roku doszło do niebezpiecznej sytuacji, kiedy statystyki były dla Disneya niepokojące. Platforma streamingowa zaliczyła spadek o 1,3 mln użytkowników. Było to nieco do przewidzenia, bo ceny usług poszły w górę, a biblioteka w porównaniu do innych serwisów wcale nie była konkurencyjna.
Disney+ z niewielkim wzrostem użytkowników
Disney+ poinformował o znacznym wzroście liczby abonentów Disneya + w drugim kwartale 2024 roku. Platforma streamingowa jest prawie opłacalna. W marcu 2024 roku Bob Igner – prezes i dyrektor generalny The Walt Disney Company ogłosił fuzję treści HULU z Disney+. To właśnie dlatego logotyp zmienił barwę z niebieskiej na zieloną.
Disney + dodał około 7,9 miliona subskrybentów na rynku amerykańskim i kanadyjskim, dzięki czemu łączna liczba abonentów wyniosła 54 miliony w tamtym regionie. I tutaj w zasadzie się nie dziwię, bo ja sam na platformie streamingowej oglądam treści głównie pochodzące z HULU. Kino superbohaterskie nie cieszy się aż tak wielką popularnością jak sprzed laty, a na samych turbofanach Marvela i Star Wars nie zbuduje się biznesu.
Czy fuzja treści Disney+ i HULU sprawi, że Bob Igner otworzy szampana?
Bog Igner jednak powinien wstrzymać się od otwierania szampana. To jeszcze nie czas, aby przybijać piątki z Davidem Zaslavem, który robił wszystko, aby podbić rentowność Warnera zaraz po fuzji z Discovery. Poprzez szereg różnych działań (o których pisałem nie raz i nie dwa – TUTAJ znajdziecie wersje w pigułce) zmniejszył w 2023 roku wydatki firmy z 1,17 mld do 590 mln dolarów. Sam też magicznie zaczął więcej zarabiać. Subskrybentów może i nie jest znacznie więcej, ale też nie można powiedzieć, aby HBO MAX (a właściwie już MAX) było dalekie od upadku.
Dlatego też niewielki wzrost subskrybentów Disney+ na pewno cieszy Bob Ignera i całego Disneya. Ujednolicenie treści z HULU było świetną kooperacją. Na tym etapie nie można mówić o rentowności firmy, ale pojawiło się światełko w tunelu, że może się to zmienić.
Jednakże plotki z blokowaniem podziału kont okazały się prawdą. Netflix – pomimo krytyki takiego modelu – został szeroko skrytykowany, to finalnie liczba subskrybentów stale się podnosi. Tylko, że Netflix ma do zaoferowania większą bibliotekę, wydarzenia na żywo oraz segment gamingowy. A Disney+? W zasadzie parę hitów kinowych oraz filmy i seriale skierowane głównie do młodzieży oraz fanów Star Wars i Marvela. Nie jestem do końca przekonany, czy HULU w szerszym planie pozwoli na taki wzrost, aby można mówić o rewelacyjnej rentowności.