Okazjonalnie publikuję teksty na temat różnego rodzaju subskrypcji w giereczkowym świecie. Najczęściej przypominam o tym, że w ten sposób konsumenci zrzekają się własności produktu na rzecz licencji na używanie. Przypominałem o tym w kontekście Origin Access, a na podobnych zasadach będzie działać Uplay+. Tak, Ubisoft będzie miał własną usługę abonamentową. Od września. Na dodatek w najbliższych miesiącach swoją premierę będzie miała Google Stadia. Nadchodzą interesujące czasy dla gamedevu.
Kilka dni temu rozmawiałem o tym z jednym z programistów w firmie. Temat wypłynął przez przypadek, w trakcie jedzenia śniadania. Dyskutowaliśmy o tym, czy obecnie można zrobić grę, która chwyci i sprawi, że twórcy staną się bogaczami. Mimochodem wspomniałem o Google Stadia. Redakcja DailyWeb doskonale wie o tym, że pozostaję sceptyczny. Głównie ze względu na to, że Google czasem zapowiada rewolucję, a potem uśmierca usługę, która miała ją rozkręcić.
Mimo to uważam, że Stadia wcale nie musi stać się spektakularnym sukcesem, aby zmienić rynek. Wystarczy, aby wpłynęła na zachowania klientów. Usługi abonamentowe są dostępne i wiem, że ludzie chcą za nie płacić.
Doskonałym przykładem jest „Xbox Game Pass PC”. Za 19 złotych miesięcznie każda osoba posiadająca Windowsa 10 może spędzać czas przy grach zawartych w abonamencie. Podobnie działa Origin Access od EA oraz Uplay+ od Ubisoftu. Różnicą się jedynie koszty. Jako klient konsument widzę plusy takiego rozwiązania. Płacę raz i mam dostęp do wielu różnych produkcji, nawet premier, jeżeli tak zadecydował wydawca. Mogę w każdej chwili zrezygnować i nie tracę postępu w żadnej z gier.
Wystarczy, że ponownie opłacę abonament, a od razu wracam do miejsca, w którym skończyłem zabawę. Oczywiście godzę się na to, że wszystkie produkty tylko wynajmuję, nie mam nic na własność.
Uważam, że do tego aspektu wielu z nas się już przyzwyczaiło. Głównie za sprawą Spotify oraz Netfliksa. Jednak warto także spojrzeć na abonamenty z perspektywy twórcy gier komputerowych. Niech będzie to niewielkie studio pragnące zachować swoją niezależność.
Już teraz takie firmy stają przed wieloma wyzwaniami. A na pewno największym z nich jest przyciągnięcie uwagi potencjalnego klienta. W każdym miesiącu na rynku pojawia się mnóstwo gier, dlatego trzeba walczyć o każdą sekundę uwagi gracza. Będzie jeszcze trudniej. Załóżmy, że model subskrypcyjny zaczął dominować na rynku gier komputerowych. Mamy klienta, który korzysta z Xbox Game Pass PC (19 złotych) oraz Uplay+ (60 złotych), co daje 79 złotych miesięcznie i dostęp do wielu różnych gier. Od razu zaznaczę, że ten potencjalny klient nie ma żadnej konsoli oraz nie korzysta z Google Stadia. Jak niezależne studio produkujące gry na PC ma trafić do takiej osoby? Na jakim poziomie ustalić cenę?
Problemem jest tutaj przekonanie takiego klienta do wydania dodatkowej sumy w ciągu miesiąca. Może to być trudne, jeżeli jest przyzwyczajony do tego, że ma dostęp do premier w ramach abonamentu. W takim układzie najlepiej będzie, jeżeli niezależne studio wejdzie we współpracę z wydawcą.
Mniejszym lub większym, najważniejsze jest to, aby jego oferta była na którejś platformie z abonamentem. Zmienia się model przychodu. Nie ma już sprzedaży, jest udzielenie licencji, udział w zyskach. Jeżeli usługi subskrypcyjne zdobędą pozycję dominującą, to rynek czekają bardzo duże zmiany.