O Clubhouse ostatnio zrobiło się bardzo głośno. Okazuje się, że ten nowy twór na rynku mediów społecznościowych może być narażony na podsłuchiwanie przez chiński rząd.
Moje funkcjonowanie w mediach społecznościowych na przestrzeni ostatni lat bardzo się zmieniło. Z niektórych uciekłem, a jeśli w ogóle wróciłem, to z aktywnością ograniczoną do minimum. Przyglądałem się temu, co nowego się pojawia, ale jakoś nic mnie nie przyciągnęło. Mam na myśli chociażby TikToka. Na horyzoncie jednak niedawno zaświeciła nowa gwiazda. To Clubhouse, który, jak widzę po moich znajomych, wywarł na nich pozytywne wrażenie. Idea tego serwisu jest dość ciekawa – stawia na rozmowę audio w czasie rzeczywistym. Dostałem tam zaproszenie (dzięki Artur!), ale jeszcze nie miałem dostatecznie tyle czasu, aby z bliska przyjrzeć się Clubhouse. Tymczasem okazuje się, że właściciele aplikacji już muszą wdrażać nowe zabezpieczenia.
Użytkownicy Clubhouse narażeni na podsłuchiwanie
Jak wskazuje Stanford Internet Observatory użytkownicy mogą mieć pewne obawy, co do podsłuchiwania ich przez chiński rząd. Wszystko przez to, że właściciele Clubhouse wykorzystują do funkcjonowania aplikacji infrastrukturę firmy Agora. Z przeprowadzonego przez Stanford Internet Observatory dochodzenia wynika, że każdy użytkownik Clubhouse otrzymuje swój unikalny numer identyfikacyjny. Podobnie jest z pokojem, do którego dołącza. Wszystko póki co wygląda w miarę legitnie. Tylko, że dane te nie są w żaden sposób szyfrowane. I tu jest klops, ponieważ, jak twierdzi SIO, łatwo powiązać użytkownika z jego wypowiedzią, do której to dostęp może mieć chiński rząd. Tutaj od razu wtrącę, że Clubhouse został w Chinach zablokowany. Informacja ta nie jest bez znaczenia, ponieważ SIO szczególną uwagę w swoim komunikacie przywiązało do tego, że brak zabezpieczeń lub ich wątpliwa jakość, bardzo naraża chińskich użytkowników, którzy zaczęli korzystać z aplikacji przed jej zablokowaniem.
Clubhouse wdraża nowe zabezpieczenia
Na szczęście na reakcję właścicieli Clubhouse nie trzeba było długo czekać. Zapowiedzieli oni wprowadzenie odpowiednich zabezpieczeń, chociażby w postaci szyfrowania, czy też uniemożliwienia przesyłania danych przez chińskie serwery.
Źródło: Stanford Internet Observatory