OnePlus dla wielu jest synonimem smartfona idealnego o nieskażonym oprogramowaniu. To oraz dobra cena, to główne cechy produktów OnePlus. Zawsze były to jednak urządzenia topowe, co oznaczało równie topową cenę. Czas na zmiany – OnePlus ma teraz całą serię urządzeń na każdą kieszeń.
Jesteśmy świeżo po premierze nowych telefonów od OnePlus, są to N10 i N100, czyli bardziej budżetowe modele z serii Nord. Choć jest to ruch, który ucieszy zapewne wiele osób, które wcześniej nie mogły sobie pozwolić na OnePlus, to zapał może ostudzić cena.
OnePlus N100
Jest to najtańsze urządzenie w ofercie tego producenta. Wyposażony jest on w wyświetlacz 6.52” o rozdzielczości HD+. Za szybkość działania odpowiada Snapdragon 460 z 4GB pamięci RAM. Wewnętrznej pamięci jest tylko 64GB, ale zainstalowano wewnątrz czytnik kart pamięci. Taki zestaw to raczej swojego rodzaju podstawa, która sprawdzi się tylko w podstawowych zadaniach, nawet pomimo zainstalowanego OxygenOS. Na osłodę otrzymamy baterie o pojemności aż 5000 mAh i ładowaniu mocą 18W.
Za opcje fotograficzne odpowiada 13Mpx matryca główna z dwiema dodatkowymi – 2Mpx do bokeh i 2Mpx kamera makro. Czy to jest zestaw za 800zł? Choć może za tę kwotę nie ma co oczekiwać cudów, to chyba konkurencja jest na tym polu lepsza.
OnePlus N10 5G
Model N10 charakteryzuje przede wszystkim obsługa sieci 5G. Poza tym jest to również droższy (1500zł), ale i lepiej wyposażony model. Co otrzymujemy za niemal dwukrotnie wyższą cenę?
6.49” wyświetlacz o rozdzielczości FullHD+ i częstotliwości odświeżania 90Hz. Za prędkość działania odpowiada mocniejszy niż w N100 procesor Snapdragon 690 z 6GB pamięci RAM. Pamięci wewnętrznej jest 128GB i również może być ona poszerzona o kartę micro SD. Choć bateria to „zaledwie” 4300mAh, to będzie można ja ładować z mocą 30W.
Pakiet foto jest w przypadku OnePlus N10 bardziej okazały i oferuje 64Mpx kamerę główną, 13Mpx kamerę szerokokątną, 2Mpx do zdjęć makro i 2Mpx do pomiaru głębi.
Pomysł zejścia OnePlus do użytkowników o skromniejszym portfelu uważam za trafiony. Jego efekt w postaci zaprezentowanych modeli już mniej. Czytnik linii papilarnych na pleckach trąci konstrukcjami sprzed roku, a i cenowo szału nie ma. Może jednak popularność OnePlus pomoże w sprzedaży.