A propos zmiany sprzętu na środowisko OSX postanowiłem nieco poeksperymentować z… urządzeniami wskazującymi. Wiedziałem od początku, że Macbook będzie pełnił rolę głównego komputera, w związku z tym postanowiłem znaleźć jakąś ciekawą mysz i klawiaturę. O ile w przypadku drugiego urządzenia, wiedziałem od początku że będzie to klawiatura od Apple, bo po testach wiedziałem, że bardzo się polubimy, o tyle miałem problem z myszą. Ta od Apple od samego początku budziła we mnie obawy.

Magic Mouse miała sporo zalet, ale także kilka Wad o czym zresztą pisałem. Kompletnie nie przeszkadzał mi jej niski profil, za to bardzo przypadła mi do gustu obsługa gestami. Jakby bardzo nie narzekać na to urządzenie, to akurat to była absolutnie świetna sprawa i w sumie tylko dlatego brałem ją pod uwagę. Po kilkudniowych testach niestety nabrałem więcej wątpliwości. Głównym problemem w moim odczuciu była niska rozdzielczość (do której chyba należało się przyzwyczaić, bo po kilku dniach nie było aż tak źle). Niemniej głównie ze względu na ten fakt, postanowiłem sprawdzić rozwiązania alternatywne. Na drugi ogień poszła mysz od Logitech, model t630, który dedykowany jest urządzeniom opartym o OS X. Wspiera on także gesty i jest on jeszcze mniejszy od odpowiednika Apple. Na razie nic więcej nie mogę zdradzić, gdyż jej testy trwają, wyniki będą nieco zaskakujące, tak myślę.

W drodze są jeszcze dwa urządzenia z półki hi-end, które mogą nieźle namieszać, dodam tylko że dużo droższe od powyższych rozwiązań, które i tak do najtańszych nie należą. Dlaczego piszę o cenie? Tylko dlatego, że są one dedykowane graczom, a ja chcę się rozprawić z mitem – czy warto inwestować w drogą mysz, a i przy okazji sprawdzić czy czasem właśnie takie rozwiązanie nie będzie najlepsze.

Tymczasem do moich testów wpadło urządzenie niebanalne, z którym miałem spory problem. O ile gładzik w Macbooku, to istne mistrzostwo i finezja, o tyle w przypadku zewnętrznego odpowiednika miałem spory problem. Głównie ze względu na fakt, że nie jest ono tak bardzo funkcjonalne jak zwykła mysz. Do tej pory nie wyobrażałem sobie prostej pracy z grafikami (prosta obróbka, praca na warstwach, kadrowanie etc.). Miałem już nawet pierwszą okazję zmierzyć się z miejską legendą, że nie da się tego robić wygodnie na Magic Trackpadzie, ale nie jest aż tak źle. Oczywiście 20 lat pracy na myszy robi swoje i z pewnością precyzja nie jest taka sama, ale szczerze mogę powiedzieć, że nabierając nieco wprawy, z pewnością będzie całkiem przyzwoicie.

Czytając wiele wątków na forach związanych z Apple, gdy padało pytanie o mysz czy trackpad, średnio 80% bez zastanowienia wskazywało na Trackpad. Szczerze mówiąc i mając krótkie doświadczenie z myszą, muszę powiedzieć że Trackpad faktycznie wydaje się być wygodniejszy. Oczywiście czas pokaże jak to faktycznie jest i czy nie będę tęsknił do myszy. Jedyny problem, który mam z tym urządzeniem, to nie do końca wiem co zrobić z dłonią, kiedy czytam np. tekst. W przypadku myszy nadgarstek opiera się o obudowę myszki, tutaj jednak jest trudno. Niby drobiazg, ale pierwszy zderzenie z tym efektem, było dość interesujące.

Niestety urządzenie do najtańszych nie należy, gdyż przyjdzie za nie wydać około 300zł, a to niestety sporo. Ciekawy jestem kolejnych dni pracy, jednak już uwielbiam te wszystkie gesty, które są na wyciągnięcie ręki. Zauważyłem także, że użycie klawiatury przy trackpadzie także zostało ograniczone w jakimś stopniu. Zobaczymy co na to myszy gamingowe, zaś sam trackpad zapowiada się naprawdę dobrze. Z pewnością przygotuje dedykowany wpis z większą ilością przemyśleń, gdy tylko je zdobędę.