Na pokazie Xbox Game Showcase 2023 zaprezentowano Avowed. Po obejrzeniu nowego filmu mam jednak mieszane odczucia. Spodziewałem się czegoś innego.
Od pierwszego zwiastuna upłynęły mniej więcej trzy lata. Pamiętacie ten pięknie wymierzony strzał z łuku? Materiał ten nie miał nic wspólnego z rozgrywką. Film był jedynie grafiką komputerową zapowiadającą nową grę Obsidianu. Szczerze mówiąc, najbardziej przypadł mi do gustu jego posępny i surowy klimat. Oblężona twierdza z nakruszonymi murami, zachmurzone, szarobure niebo, maszerująca armia kościotrupów i czarne pustkowia w tle. Nie wspominam o ruinach znajdujących się pod ziemią.
Avowed, czyli o rozczarowaniu słów kilka
Najnowszy materiał pokazuje grę zupełnie inną, dlatego należy wyjaśnić tutaj pewną kwestię. Akcja Avowed rozgrywa się w fikcyjnym świecie Eora. Miłośnicy poprzednich gier Obsidianu znają go bardzo dobrze, ponieważ po raz pierwszy został przedstawiony w serii Pillars of Eternity. Tak się składa, że na początku tego roku dotarłem do napisów końcowych drugiej części. Nie mogłem jednak zrozumieć, dlaczego kontynuacja stała się zupełnie inna. Uruchomiłem pierwszą część i spędziłem w niej godzinę – kiedyś kilkadziesiąt. Wszystko stało się jasne.
Stylistyka, kolory i paleta barw. To pierwsze ogromne różnice pomiędzy obydwiema częściami. Dwójka jest dużo bardziej żywa, kolorowa. Pasuje do pirackiego klimatu, który jest ważnym elementem nie tylko w fabule, lecz także w rozgrywce. Gracz żegluje od wyspy do wyspy w poszukiwaniu kogoś. Nie będę spoilerować, może ktoś jeszcze nie został kapitanem. Nasza rzeczywista historia ma wiele wspólnego ze światem wykreowanym przez deweloperów. Są kolonizatorzy, rdzenni mieszkańcy, placówki handlowe, stolica i wiele grup próbujących przejąć jak największy kawałek tortu dla siebie.
Natomiast pierwsza część była szarobura, przygnębiająca. Prawie jak zima w Polsce – występowało w niej wiele odcieni szarości. Tyle na temat barw i kolorów. Przejdźmy do wydarzeń. Jak mnie pamięć nie myli, na start jesteśmy uraczeni nocną przechadzką po wodę. Należało przedrzeć się przez las, w którym czaiło się zagrożenie. Sytuacja szybko wymyka się spod kontroli. Jesteśmy świadkami wyrżnięcia członków karawany. Potem wcale nie jest lepiej. Skromne miasteczko z drzewem wisielców w centrum i historie o “martwych” niemowlakach. Tak wygląda w dużym skrócie początek pierwszej części.
Druga odsłona to “przymusowe cumowanie” na plaży, poszukiwanie towarzyszy. Wszystko odbywa się w dzień, ekipę bardzo łatwo znaleźć. Sami przyznacie, że różnica jest kolosalna. Nie każdy gracz musi lubić jednak tak samo ponury klimat jak ja, więc mam dobre wieści. Avowed ma więcej wspólnego z drugą częścią.
Nareszcie
Na całe szczęście ani Microsoft, ani Obsidian nie sprawili nam psikusa. Materiał może pochwalić się wieloma fragmentami rozgrywki. Dodatkowo dowiemy się z nich nieco więcej na temat fabuły. Jako wysłannicy królestwa Aedyru wyruszamy na odległą wyspę znaną jako Żywe Ziemie, aby zbadać pogłoski o rozprzestrzeniającej się zarazie. W skrócie – cesarz nie chciał udać się sam, więc musimy sami odwalić czarną robotę, ponieważ podejrzana plaga niszczy ludzkie dusze.
W zapowiedzi swoje pięć minut otrzymała pewna postać, Kai – jest to pierwszy towarzysz, którego znajdziemy w grze. W czasie wypowiadania słów przez zielonoskórego gościa jesteśmy uraczeni widokiem nieszczęśników, których dotknęła wspomniana zaraza. Wyglądają jak chodzące trupy. Dodatkowo słyszymy, że Kai nie może zdobyć się na zaufanie wobec protagonisty, ponieważ go przeraża. Moc bohatera jest głównym powodem nieufności. W przypadku rozgrywki ma to niebagatelne znaczenie. W najnowszej produkcji Obsidianu ważne jest podejmowanie decyzji oraz liczenie się z przykrymi konsekwencjami. W Pillarsach trzymanie się określonej strony miało wpływ na historię oraz rozgrywkę. Z materiału wynika, że w Avowed będzie tak samo, ponieważ nieszczęśników można uratować lub zniszczyć. A to zapewne tylko początek.
W materiale widać sporo walki z różnymi przeciwnikami. Jest zarażony niedźwiedź, ludzcy rycerze czy też wielgachne pająki. W pojedynkach przydatne okażą się umiejętności głównego bohatera i jego zdolności magiczne z grymuaru. Potrzeba jednak chwili na nakreślenie w powietrzu określonych znaków. Tych może być całkiem sporo, bo magiczny arsenał wydaje się całkiem rozbudowany. Gracz rzuci wybuchającą kulę ognia, wyrastające z ziemi korzenie, kulę grawitacyjną czy też lodowe pociski. Ciekawy jest ten ostatni rodzaj magii. W materiale postać rzuca w przeciwnika kawałkami lodu. Następuje cięcie filmu, po której widz zobaczy zamrożoną postać. Trudno powiedzieć, czy jest to oddzielne zaklęcie, a może oponenci zamarzają z czasem.
Spuścić łomot można także dzięki broni białej. Postać dzierży miecz, topór lub buławę, a to ich tak zapewne nie wszystko. Ochronę zapewnia tarcza trzymana w drugiej ręce. Można jej także użyć nieco ofensywniej, wyprowadzając ogłuszający cios. I tak, można trzymać dwie bronie równocześnie. Jakby tego było mało, Istnieje szansa na sprzedanie kopniaka, który wytrąci przeciwnika z równowagi. Najbardziej podatni na ten rodzaj ataku są pechowcy stojący na klifie. Strzelać można także z łuku i korzystać z pewnego rodzaju umiejętności. W filmie pojawia się potężne uderzenie w ziemię, przez które przeciwnicy nie mogą złapać równowagi.
Pomaluj mój świat
Na koniec pozostaje mi wrócić do tematu grafiki. Z całą pewnością nie jest to najpiękniejsza gra, w jaką zagramy. Jak przystało na świat fantasty, lokacje i krajobrazy są kolorowe, dobrze oświetlone. Inkantacje zaklęć są żywe i bardzo rzucają się w oczy. Wszystko jest jednak zbyt jasne – jak na moje oko. Nawet pustkowia z wymarłymi drzewami i armią szkieletów są szare, ale bardzo łagodne. Jak jednak wspominałem, może po prostu lubię bardziej ponurą atmosferę, której tutaj nie widzę. Może główna historia zapewni nieco brutalności. Jeśli czujecie podobne ukłucie rozczarowania, zachęcam do sprawdzenia polskiej produkcji. Erpeg Tainted Grail: The Fall of Avalon zadebiutował jakiś czas temu we wczesnym dostępie.
Wracając do Avowed, dużo ciekawiej prezentuje się dla mnie system walki. Pozwala na dużą elastyczność i mieszanie styli. Nie pokazano jeszcze drzewka umiejętności, ale śmiem twierdzić, że zdolności pozwolą na jeszcze większą swobodę. Co tu dużo mówić, widać na pierwszy rzut oka wiele elementów zaczerpniętych ze Skyrima.
Nową grę Obsidianu sprawdzimy dopiero w 2024 roku. Produkcja zadebiutuje na blaszakach oraz konsoli Xbox X/S. Co ciekawe, będzie dostępna już pierwszego dnia w usłudze Xbox Game Pass.
Autor: Łukasz Jarkiewicz