Nasze świeżutkie video jest już online. Chodzę dumny jak paw, że udało nam się je zrobić własnym sumptem, co z pewnością widać. Jednym z problemów była muzyka. Bo to zawsze jest problem. prawda? Każdy kto próbował bawić się w video, wie jak bardzo uzupełnienie tła jest ważne dla efektu końcowego. Sprawa niestety nie jest prosta, jeśli chcemy wykorzystać utwór objęty prawami autorskimi, oj nie jest prosta. Alternatywą są typowe stocki muzyczne lub coś zdecydowanie lepszego – Artlist.io

Weźcie moje pieniądze ZAIKSy, wytwórnie i inne twory

Przy naszym pierwszym wstępnym montażu, dodaliśmy w tło jeden z utworów Bestie Boys. Efekt był piorunujący. Oczywiście dla osoby postronnej były on zgoła odmienny, ale wiecie, my robiliśmy zdjęcia, my występowaliśmy, odbiór zawsze jest mało racjonalny. Wiedziałem, że muszę zdobyć ten utwór, bo doskonale on wpisuje się w to, co stworzyliśmy. Niestety procedury i kwestie organizacyjne nas zabiły, a i nasz budżet pewnie nie wytrzymałby wstawienia BB w tło. Alternatywą były muzyczne stocki.

Przeglądałem to, co mają do zaoferowania i smutek mnie dopadł. Nie wolno generalizować, ale wszystkie serwisy, które sprawdziłem miały:

  • strasznie mizerną jakość utworów
  • skomplikowany proces licencyjny (przeklikiwanie się przez 20 pytań, by na końcu zobaczyć cenę
  • były po prostu drogie (70-100$)

To i pozostałe zakupy np. sprzętowe, uświadomiły mi, że z branżą filmową jest jak z branżą weselną. Oni wszyscy wiedzą, że masz pieniądze, musisz je mieć skoro się bierzesz za ślub/video. Ciągnąc dalej tę myśl, to scenka z wypożyczalnia aut:

– Ile kosztuje wynajem tego auta?

– Tylko 300zł za dobę, chyba że do ślubu, wówczas 1000zł.

Z muzyką do video miałem wrażenie, że jest bardzo podobnie. Nie chciałem płacić 1000 zł. Ostatecznie do swojej produkcji wykorzystałem utwory z jednego z najpopularniejszych serwisów, który to bardzo racjonalnie podchodzi do kwot i licencjonowania. Żałuje nieco, bo dopiero po tym fakcie odnalazłem Artlist.io, który bije na głowę wszystkie te muzyczne stocki na głowę.

a1

Serwis ten napędzają dwie absolutne cechy. Przede wszystkim muzyka wysokiej jakości. Najwyższej. Te utworu mocno odstają od tego, do czego Wasze ucho jest przyzwyczajone (stocki muzyczne). Utwory są naprawdę świetne, a najlepszą rekomendacją niech będzie fakt, że od kilkudziesięciu minut zamiast Spotify, słucham właśnie utworów z ich serwisu.

Drugą równie istotną cechą Artlist.io jest licencjonowanie i opłaty. Nie musisz opłacać każdego utworu z osobna, nie musisz odpowiadać na tony głupich pytań o zastosowanie. Ot zwyczajnie, płacisz i zyskujesz dostęp do całej bazy. Co ważne i co podkreślają twórcy, jeśli Twój roczny abonament wygaśnie, to bez obaw, dalej możesz używać utworów, które pobrałeś na swój dysk, bez żadnych ograniczeń.

Gdzie jest haczyk? Cena? Nie sądzę. Artlist kosztuje w rocznym abonamencie 200$. Nie jest to z pewnością mało dla osoby, która wypuszcza 2-3 proste video w ciągu roku, ale dla pół amatora, który w jakimś stopniu żyje ze swoich materiałów, ten wydatek jest absolutnie symboliczny. W serwisie możecie wybrać jaki typ muzyki Was interesuje. Prócz tego oczywiście standardowe narzędzia, takie jak tempo, nastrój czy długość. Jest także podział na muzykę z wokalem i bez. Aktualnie przygotowuje dla Was materiał zza kulis naszej smartDOMowej produkcji i z pewnością zaprzęgnę do tego Artlist.

Bardzo kibicuje temu projektowi, bo wywraca on skostniałą branże muzyczną do góry nogami. A nawet jeśli nie, to przynajmniej pokazuje trend i kierunek, w którym należy podążać. Mają we mnie prawdziwego fana tej usługi.