Z Acerem Nitro 5 od początku były pewne problemy. Moja sztuka do testów wymagała reinstalacji całego oprogramowania, by zaczęła poprawnie działać, a i później zdarzały jej się pewne problemy. Jak ostatecznie oceniam ten sprzęt?
Gamingowy laptop do 3000 zł brzmi kusząco, ale jednocześnie utopijnie. Każdy, kto orientuje się choć trochę w cenach podzespołów, ma świadomość, że to bujda na resorach. W tak niskiej cenie nie można znaleźć sprzętu prawdziwie gamingowego, czyli takiego, na którym ruszyłyby wszystkie najnowsze gry w przyzwoitym klatkażu. Acer Nitro 5 nie stanowi tutaj wyjątku. To atrakcyjne wizualnie urządzenie, które z pewnością skusi wielu młodziaków, ale nie zaspokoi ich – ani nikogo – growych potrzeb na długo.
Designerski wygląd
Nie lubię się powtarzać, więc o tym, jakie wrażenie wizualne zrobił na mnie Acer Nitro 5, możecie przeczytać w moich pierwszych przemyśleniach na temat tego laptopa. Gdyby jednak nie chciało Wam się klikać w linki, podsumuję: sprzęt robi wrażenie, przykuwając wzrok nietypowym kształtem, intensywnymi kolorami i solidnymi wykończeniami.
Wyposażenie
Nitro 5 to nietypowa propozycja, bo w całości oparta na podzespołach od AMD, głównego – i przede wszystkim tańszego – konkurenta Intela i NVIDII. Znajdziemy tutaj procesor Ryzen 7 2700U i grafikę Radeon RX 560X 4 GB (plus zintegrowaną Vegę). Podzespoły te dopełnia (w tym przypadku) ponadprzeciętne 16 GB pamięci DDR4. Interesująca w kontekście półki cenowej wydawać się może podświetlana klawiatura (chwalona przeze mnie w opisach pierwszych wrażeń) oraz złącza: USB 3.1 i HDMI 2.0. Zwłaszcza to ostatnie zaskakuje jak na budżetową propozycję. Całość uzupełnia matryca 60 Hz 15,6”.
Użytkowanie
Podczas „zwykłego” korzystania z laptopa, sprzęt korzysta ze zintegrowanej karty graficznej Vega 8. Nie ma tutaj żadnych wyjątkowych zaskoczeń – całość sprawuje się poprawnie, działa dynamicznie, płynnie. Dedykowane oprogramowanie samodzielnie ustala, podczas korzystania z których opcji konieczne jest przełączenie urządzenia na dodatkową kartę graficzną. Co oczywiste, dzieje się to przede wszystkim podczas grania. Niestety, podczas moich testów działało to różnie. Niekiedy sama musiałam przełączać karty, odhaczając odpowiednie zmiany w ustawieniach.
Testowałam na Nitro 5 kilka różnych tytułów, między innymi: Fortnite, Apex: Legends, Monster Hunter: World, L.A. Noire. Każdy z nich, przy odpowiednio niskich ustawieniach (od najniższych do maks średnich), działał na tyle, by w miarę komfortowo (około 30 klatek na sekundę) dało się prowadzić rozgrywkę. Sęk w tym, że „w miarę komfortowo” nie oznacza wcale mojego zadowolenia. Wszystkie wymienione wyżej gry dużo lepiej sprawdzają się i wyglądają na choćby PS4. Jeżeli więc ktoś na serio szuka sprzętu do grania, a nie do grania i np. tworzenia dokumentów tekstowych, to nie widzę większego sensu w inwestowaniu w podobnego laptopa. W innym przypadku można rzecz rozważyć, o ile nie zamierzamy testować najnowszych tytułów AAA.
Pozytywnie zaskoczyła mnie za to obsługa audio. O ile mikrofon jest przeciętny, o tyle głośniki grają naprawdę nieźle – całkiem głośno i z niespodziewanym „szacunkiem” dla basu. Dolby Audio umożliwia dostosowanie funkcji korektora do naszych prywatnych upodobań. Jeżeli więc nie do gier, na pewno Nitro 5 nada się do oglądania ulubionych seriali.
Podsumowanie
Acer Nitro 5 z pewnością robi niezłe wrażenie podczas pierwszych minut użytkowania, jednak im dalej w las, tym gorzej. Z czasem dostrzega się jego liczne wady – tak wynikające z wyposażenia sprzętu, jak i jego wykończenia, np. designerski plastik zbiera odciski palców, jakby je kolekcjonował. Specyfikacja tego sprzętu nie obiecuje wiele, więc trudno mówić o negatywnym zaskoczeniu, ale liczyłam jednak na nieco więcej — zwłaszcza po obiecujących recenzjach poprzednich modeli z Ryzenem 5. Tak czy siak, gdybym miała zainwestować w sprzęt do grania, Nitro 5 nie znalazłby się na mojej liście. To po prostu przykład ładnego wabika dla osób przesadnie ceniących opakowania nad zawartość.