Wiele godzin wyczekiwania, wiele godzin przygotowań i niestety się nie udało. Wczorajszy planowany start rakiety Falcon 9, która miała zabrać dwóch astronautów na Międzynarodową Stację Kosmiczną, został odwołany niemalże w ostatniej chwili. Wszystko przez pogodę.
Już we wtorkowym wpisie o wyrażeniu przez NASA zgody na start wspominałem, że istnieje spore ryzyko (40% szans powodzenia) związane z pogodą. Tak też się stało, ale w przypadku startów rakiet, szczególnie załogowych i w szczególności z Florydy (przylądek Canaveral) pogoda często płata figla. Kolejna szansa już w sobotę.
Start Falcon 9 odwołany – zabrakło niewiele
Pogoda była cały dzień niepewna, a do startu zabrakło dosłownie kilkanaście minut. Wszystko rozpoczęło się po godzinie 18 (czasu polskiego), kiedy to ruszyły przygotowania i astronauci Doug Hurley i Bob Behnken pojawili się w budynku NASA. Przeszli wszystkie kontrole i testy, a tuż przed godziną 20 zostali przypięci do swoich foteli w Crew Dragon. Start miał się odbyć o godzinie 22:33. Wszystko szło zgodnie z planem, rakieta została zatankowana, a w tym momencie nie było już odwrotu. Gdyby start przesunięto kilkanaście minut – wszystko poszłoby dobrze. Jednak procedury i rakieta jest tak przygotowana, że kiedy rozpocznie się tankowanie, to czas startu jest nie do ruszenia. Albo musi się odbyć o planowanej godzinie, albo musi być odwołany. W przypadku takiego dużego przedsięwzięcia nie ma marginesu błędu, dlatego zdecydowano się przełożyć start i wdrożyć procedury anulowania.
Zobacz, jak obejrzeć na żywo start załogowej rakiety Falcon 9 od SpaceX [transmisja]
Jednym z głównych powodów były możliwe wyładowania elektryczne, które mogły zagrozić Falconowi 9 i załodze. W Stanach Zjednoczonych zbliża się sezon huraganów, dlatego taka zmienność pogody jest normalna.
Nie wszystko stracone – Plany awaryjne NASA i SpaceX
Plan B, a nawet plan C był już przygotowany wcześniej. Ekipa NASA i SpaceX przygotowała się na kilka wariantów, jednym z nich jest start w sobotę (w przypadku niepowodzenia – niedziela). Miejmy nadzieję, że wszystko pójdzie okej i Doug Hurley i Bob Behnken bezpiecznie dotrą na Międzynarodową Stację Kosmiczną.
Na pokładzie Crew Dragon zamelduje się dwóch astronautów NASA: Doug Hurley i Bob Behnken. Zostaną przetransportowani do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). O wszystkim poinformowała Kathy Leuders, szefowa programu Commercial Crew z ramienia NASA. Przeprowadzono kontrolę lotu, a także próby silnikowe Falcona 9. Wszystko odbyło się bez najmniejszych problemów.
Sam lot i obecność na orbicie astronautów w Crew Dragon wyniesie łącznie około 19 godzin. Następnie ekipa zadokuje do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Co istotne – ostatni odcinek lotu odbędzie się na sterowaniu ręcznym.
Behnken i Hurley spędzą w ISS kilkanaście tygodni, choć termin ten na razie jest elastyczny – wszystko zależy od postępów misji.
Kolejne misje (jeśli wszystko teraz będzie okej) załogowe powinny wystartować jeszcze w tym roku.