Najwyraźniej za mało czasu spędzam na świeżym powietrzu, skoro w podcastach krytykuję różne technologie, a potem aktywnie z nich korzystam. To nie do końca tak. W wielu przypadkach staram się dotrzeć do tego, jakie dane są wysyłane na chmurę i jak są przechowywane. Gdy pojawiła się możliwość pobrania informacji zebranych przez Google’a na mój temat, natychmiast z niej skorzystałem. A oglądając reklamy, zastanawiam się, jak wygląda mój profil zainteresowań, na podstawie którego proponowane są mi te lub inne produkty. Technologia, jako taka, jest dla mnie tylko narzędziem. Bardziej niepokoi mnie to, jak jest wykorzystywana.
W podcaście kilka razy powołałem się na różne przykłady zastosowania młotka. Można nim wbijać gwoździe i zbudować psu budę, ale może też zostać wykorzystany do rozwalenia czaszki sąsiada. Czy to oznacza, że należy krytykować wszystkie młotki i mówić, że są złe?
Dlatego w podcastach staram się wspominać o zastosowaniach określonej technologii. Pokazywać szanse i zagrożenia. To nie jest tak, że w odcinku poświęconym rozpoznawaniu twarzy jednoznacznie opowiadam się za całkowitym zakazem korzystania z tego rozwiązania. Inspiracją do tej rozmowy był artykuł „Portland adopts strictest facial recognition ban in nation to date” Kate Cox opublikowany na portalu ArsTechnica. Jest to dobry przykład tekstu, w którym zostają zarysowane obawy co do powszechnego wykorzystywania systemów wykrywania twarzy. Szczególnie w miastach. Myślę, że potrzebujemy takich dyskusji, pokazywania, że postęp wcale nie przynosi tylko i wyłącznie dobrobytu. Często przypomina o obosieczności nowoczesnej technologii. I mam na myśli nie tylko algorytmy profilujące użytkowników w mediach społecznościowych, ale także rozwiązania mocno zmieniające naszą codzienność.
Przykład? Smartfon. Ja jestem z pokolenia, które pamięta świat, w którym nie każdy miał takie urządzenie w telefonie. Ze swojej perspektywy mogę tylko powiedzieć, że był inny. Co automatycznie nie oznacza, że uznaję go za lepszy!
Bywa, że jestem rozdarty. W mojej analogowej biblioteczce leżą dwie książki, które dobrze obrazują spektrum moim wahań. Swojego czasu przeczytałem „Społeczeństwo zerowych kosztów krańcowych” Jeremy’ego Rifkina i uznałem tę książkę za bardzo hurraoptymistyczne podejście do spraw związanych z technologią. Odniosłem wrażenie, że autor nie docenia wpływu korporacji na kształtowanie porządku społecznego. Na początku tego roku skończyłem „The Age of Surveillance Capitalism: The Fight for a Human Future at the New Frontier of Power” Shoshany Zuboff. Autorka prezentuje zupełnie inne podejście od Johna Rifkina. Dużo uwagi poświęca temu czym dla korporacji jest big data, a jak to pojęcie prezentuje się konsumentom. Uważam, że jest to pozycja obowiązkowa dla osób piszących o nowoczesnych technologiach wykorzystujących dane na temat ich użytkowników.