W moje ręce trafiła właśnie podświetlana klawiatura od Logitech K800. Czarny, smukły design i automatyczne podświetlenie, ale to nie wszystko.
Najważniejsze chyba w każdej klawiaturze jest to, w jaki sposób się na niej pisze. No i tutaj, pomimo tego, że są to pierwsze wrażenia, to jestem pozytywnie zaskoczony. Z wyglądu klawisze wydają się mieć skok wysokości klawiatury jak w laptopie. To jednak tylko wrażenie wizualne. Nie jest to klawiatura mechaniczna, ale definitywnie nie posiada też mechanizmu motylkowego ani nic w ten deseń. To jest coś pomiędzy.
Z jednej strony skok jest odpowiednio wysoki, abyśmy czuli, że klawisz został wciśnięty – zapada się poniżej sąsiadujących i to bardziej przypomina klawiaturę mechaniczną. Z drugiej strony opór, jaki stawiają klawisze oraz ich odgłos bardziej przypomina konstrukcje znane z laptopów. No ciekawie jest i pozytywnie.
Po wyjęciu z całego czarnego pudełka i włączeniu klawiatury pierwsze, co się da zauważyć to fakt, że sama włącza podświetlenie. Ma czujnik wykrywający nasze dłonie. Na szybko sprawdziłem – zbliżenie głowy do klawiatury też spowoduje włączenie podświetlenia.
Podświetlenie w klawiaturze, to jest coś, czego aktualnie mi brakowało. Na co dzień korzystam z zestawu Logitech MK470, który jest bardzo kompaktowy, jednak klawiatura nie ma podświetlenia. To w sytuacji, gdy za oknem szybko robi się ciemno jest bardzo przydatne i muszę przyznać, że mi tego brakuje. Coś za coś.
W przypadku modelu K800 mamy do czynienia z pełnowymiarową klawiaturą z kilkoma przydatnymi funkcjami, ale o nich przeczytacie więcej w pełnej recenzji tego sprzętu. Ten tekst piszę właśnie na niej i muszę przyznać, że wydaje mi się, że piszę szybciej niż na klawiaturze na MacBooku. Porównam WPM na 3 klawiaturach, w tym na Logitech K800, zobaczymy czy to tylko moje złudzenie, czy faktycznie tak jest.