Dolar amerykański od wielu lat pozostaje główną walutą świata. Jedną z istotnych, choć nie jedyną przyczyną tego stanu rzeczy jest fakt, że ponad 80% międzybankowych transakcji walutowych odbywa się z jego udziałem. Za jego pomocą podawana jest też wartość większości surowców, co sprawia, że pozycja dolara wydaje się niezagrożona. Chociaż na razie trudno to sobie wyobrazić, to przy współczesnym tempie rozwoju technologicznego warto wziąć pod uwagę możliwość, że kurs dolara przestanie być kiedyś tak istotny, a jego miejsce zajmie jedna lub kilka kryptowalut.
Dolar rządzi
W tej chwili często wystarczy sprawdzić, jak kształtuje się kurs dolara do innych głównych walut, żeby w prosty sposób ocenić sytuację na rynku. Dolar na swoją pozycję pracował przez dziesięciolecia i jego rola wynika z wielu argumentów, w tym oczywiście gospodarczych, ale też w dużej mierze psychologicznych. Wszystkie rozważania mogą się tak naprawdę zawrzeć w jednym zdaniu: dolar jest środkiem płatniczym największej gospodarki świata. Przynajmniej na razie nie jest w stanie zdetronizować go żadna inna waluta, ale tym razem chcielibyśmy zaproponować niecodzienną tezę do rozważań związanych z dolarem. Czy możliwe, żeby miejsce dolara zajęły waluty wirtualne?
Jeszcze do niedawna taki scenariusz można by odrzucić na wstępie. Ponieważ kryptowaluty nie mają oficjalnego emitenta, a ich kursy są niezwykle podatne na spekulacje, ciężko brać je pod uwagę jako środek płatniczy, którym mogłyby się posługiwać rządy, instytucje finansowe, korporacje itd. Zwyczajnie trudno o zaufanie do tego typu “pieniądza”. Zresztą wartość wielu kryptowalut jest podawana również w dolarach, ponieważ dzięki jego pozycji rynkowej i dzięki temu, że kurs dolara możemy podać w stosunku do praktycznie każdej waluty na świecie, najłatwiej dostrzec realną wycenę, chociażby Bitcoina.
Nadejdzie czas krypto?
Jednak już niedługo możemy mieć do czynienia z zupełnie innymi warunkami gry. Chociaż od pewnego czasu projekt ten staje przed kolejnymi trudnościami, to może zostać wyznacznikiem zmian w przyszłości. Mowa tutaj o Librze, pierwszej kryptowalucie, która jest tworzona przez amerykańskie fundusze i korporacje, z których największą jest Facebook (w pewnym sensie stał się twarzą tego projektu). Na razie Librę należy traktować jako próbę stworzenia uniwersalnego, globalnego systemu płatności online, ale przy założeniach ekspansji i osiągnięcia globalnej skali, nie możemy wykluczyć, że stanie się czymś więcej. W jej wypadku odejdą ryzyka znane z obecnie funkcjonujących kryptowalut, ponieważ ma być tzw. stablecoinem, czyli aktywem o stabilnej wartości i nie podlegającej fluktuacjom kursu. Niemniej zapewne nadal będziemy musieli sprawdzać kurs dolara, jeśli nie używamy go na co dzień, aby sprawdzić realną, aktualną wartość Libry. Jego fluktuacje można śledzić np. tutaj https://www.walutomat.pl/kursy-walut/usd-pln/.
Przed Librą i innymi wirtualnymi walutami jeszcze długa droga, aby stać się realną alternatywą dla oficjalnych środków płatniczych, które emitują państwa, ale jeśli do “blockchainowej” gry w tej sferze wkraczają wielkie firmy, często będące większym graczem od niektórych krajów, to za 10 lat możemy znaleźć się w zupełnie innej rzeczywistości. Najtrudniejszym etapem może być przekonanie decydentów do dostosowania lub stworzenia odpowiednich regulacji prawnych. Na razie pozycja głównych walut świata, jak dolar amerykański i euro pozostaje niezachwiana, ale od czasu do czasu sprawdzając kurs dolara, warto zastanowić się, co może nam przynieść przyszłość.
Artykuł sponsorowany, przygotowany przez markę Walutomat.
Artykuł sponsorowany, dostarczony przez zewnętrznego partnera.