Ja i Łukasz spędziliśmy ostatnio trochę czasu na rozważaniach o angażowaniu użytkowników. Oczywiście, każdy ma swoją perspektywę. Ja obserwuję ten problem z perspektywy gier, natomiast mój redakcyjny kolega zajmuje się nim w związku z aplikacjami użytkowymi. Jeżeli chcecie posłuchać, co wyszło z tego zderzenia dwóch spojrzeń, to zachęcam do odsłuchania 13. odcinka „WWWłaśnie Podcastu”. Natomiast w tym tekście, chciałbym Wam przybliżyć sposób w jaki „Black Desert Online” uzależnia i monetyzuje graczy.

Nigdy nie słyszeliście o tej produkcji? Nie jestem zaskoczony. W każdym miesiącu na rynku pojawiają się setki nowych gier, a „Black Desert Online” istnieje już od kilku lat. Swoją premierę miało w 2015 roku, ale tylko w Korei Południowej. Zdobyło popularność i rozpoczęło podbijanie pozostałych państw. W 2016 „Black Desert Onilne” gracze z Europy i ze Stanów Zjednoczonych otrzymali zlokalizowaną wersję gry. Co ciekawe ten tytuł pojawił się już na Xboksie, a wersja dla Playstation 4 jest w produkcji. Jak widzicie, koreańskie studio Pearl Abyss, pragnie być dostępne na jak największej liczbie platform. Ja zacząłem grać w „Black Desert Online” w 2016 roku, kupiłem grę kilka dni po premierze. Porzuciłem ją sześć miesięcy później.

Miałem dość tego, że „Black Desert Online” stało się dla mnie drugą pracą. Tym razem wirtualną. Ta produkcja opiera się na wszechobecnym grindzie. Materiały reklamowe ukazują „Black Desert Onilne” jako świat pełen różnych aktywności. Każdy może być tym, kim chce. Komuś marzy się imperium handlowe, które koncentruje się na produkcji mebli? W „Black Desert Online” może zrealizować to pragnienie. Tylko że nigdzie nie jest napisane, jak dużo czasu będzie trzeba poświęcić, aby osiągnąć cel. Każdy cyfrowych bohater ma energię, którą może spożytkować na zbieranie zasobów i udział w minigrach (łowienie ryb lub dojenie krów). W tym celu można także wykorzystywać robotników, ale najpierw trzeba ich wykupić. Do tego potrzebne jest srebro (waluta gry) oraz punkty wpływu (zdobywane za wykonywanie zadań). Zobaczcie, w ostatnich zdaniach pisałem wyłącznie o pozyskiwaniu podstawowych zasobów, a co z ich przetwarzaniem? Można to robić samemu lub – znowu – z pomocą robotników. Pętla się zamyka.

https://www.youtube.com/watch?v=_g6XCLNQl_w

Właśnie w takie struktury łapie graczy „Black Desert Online”. W tej grze ciągle się na coś czeka. Na ukończenie pracy w warsztatach lub dostarczenie materiałów przez robotników. Takie timery istnieją w ekonomicznych grach mobilnych, a koreańskie MMO czerpie z tych mechanizmów garściami. Wyłączanie gry jest najmniej opłacalną czynnością. Spada tempo odnawiania energii. Po opuszczeniu „Black Desert Online” 1 punkt regeneruje się w ciągu godziny, z kolei, gdy gracz jest zalogowany, dzieje się to w 3 minut. Hodowlę roślin również rozwiązano w uzależniający sposób. Po zamknięciu gry przestają one rosnąć. Aby mieć sensowne zyski z upraw, trzeba cały czas być zalogowanym. Mnóstwo elementów w „Black Desert Online” oparte jest na odliczaniu upływających sekund. W użytkowniku buduje to chęć ciągłego pozostawania w grze, aby nie stracić możliwości zarobienia dodatkowe srebra lub osiągnięcia wybranego celu. „Black Desert Online” jest tak sprytnie zaprojektowane, że szybko może się stać drugą pracą — z tą różnicą, że w świecie wirtualnym.

Z pomocą może przyjść sklep premium, w którym znajdziecie przedmioty przyspieszające zdobywanie doświadczenia lub możliwość natychmiastowego ukończenia produkcji w wybranym warsztacie. W pierwszej chwili wydaje się, że są to zwykłe skórki, a sporo usług wydaje się zbędnych, ponieważ wiele można zdobyć w trakcie aktywne gry. Problem polega na tym, że często potrzeba setek godzin, aby zdobyć coś ciekawego ze sklepu premium. Wydarzenia regularnie pojawiające się w grze mogą stanowić dobre ułatwienie, jednak trzeba brać w nich aktywny udział. Codziennie się logować i wykonywać powtarzalne zadania. Aż w końcu dociera się do momentu, w których cała, często kilkugodzinna, sesja opiera się wyłącznie na tych samych czynnościach.

„Black Desert Online” to grindfest z monetyzacją często ocierającą się o pay2win. Na pewno znajdziecie opinie, że to kłamstwo, bo wystarczy tylko aktywnie grać. Jednak nie wszyscy chcą poświęcić setki godzin na mozolne zdobywanie punktów doświadczenia. Są ludzie, którym sprawia to przyjemność, ja do nich nie należę.

P.S Wiecie, że próbujemy swoich sił w streamowaniu podcastu? Na tym kanale będziecie mogli posłuchać nas na żywo!