Przeczytałem dzisiaj tekst, w którym pierwszy raz w życiu biłem brawo, po każdym akapicie, dosłownie po każdym. Kiwałem głową twierdząco i chyba jeszcze nigdy tak bardzo nie zgadzałem się z tekstem, który powstał poza obrębem DailyWeb (bo z tymi zawsze się muszę zgadzać). Marek Jaworowski napisał fenomenalny tekst na łamach Nowego Marketingu, obnażający duży problem większości agencji trudniących się pijarem.
Pamiętam swoje zdziwienie, kiedy pierwszy raz na ogólnodostępną skrzynkę dailywebową trafiła pierwsza wiadomość prasowa. Pierwsza myśl: chyba ktoś się pomylił. Druga myśl: chyba zapomniał zapytać o ofertę cenową na publikacje wysłanego materiału. Trzecia myśl – co ja właściwie mam z tym zrobić? Zmieszanie, zakłopotanie, samo zrozumienie przyszło nieco później – tak to już działa. Wiadomości prasowe, my tworzymy o naszych sukcesach, produktach naszych klientów, a Ty je opublikuj, proszę.
Ale zaraz
Przeczytałem z góry do dołu, z zakłopotaniem pomyślałem, że toż to nawet interesujące nie jest. W drugim kwartale prócz naszych największych sukcesów, jak wzrostów w porównaniu… (…) zdobyliśmy nagrodę najbardziej sprężystych, ze wszystkich gibkich gazel biznesu. Tak niestety bardzo często wyglądają teksty, które dalej trafiają na naszą skrzynkę, a co gorsza, uczucie zdziwienia zostało zastąpione – tym jeszcze gorszym – ignorancją, po przeczytaniu nagłówka, czy też pierwszego akapitu treści.
Ciężki kawałek chleba
Teraz, po tych kilku latach, kiedy skrzynkę zalewa codziennie kilka lub kilkanaście treści prasowych, często brakuje czasu, by skrupulatnie zapoznać się z każdą z nich. Tak na poważnie, od deski do deski. Zostaje nagłówek, który bardzo często jest wyrocznią tego, czego można spodziewać się w środku. Gdy pozostaje wątpliwość, pierwszy akapit zdradza wszystko. Dlatego, Drogie Agencje PR, doceniam Waszą ciężką pracę, ale poświęćcie jeszcze więcej czasu, by zachęcić mnie do tego, bym zapoznał się z resztą treści, konstruując wiadomość w taki sposób, bym nie robił kwaśnej miny na widok kolejnych gibkich gazel biznesu. To strata czasu Waszego i mojego.
… a kiedy mogę spodziewać się publikacji?
Targety dopadają wszystkich, te w agencjach PR chyba stają się jeszcze bardziej rygorystyczne. Po tekście o gazelach biznesu, nie ma nic gorszego, kiedy otrzymuje telefon z bardzo serdecznym i miłym głosem w słuchawce, który po wymienieniu wszelkich formalnych uprzejmości, grzecznie pyta:
(…) to kiedy mogę się spodziewać publikacji naszego materiału prasowego, które do Was wysłałam/łem?
I mam z tym duży problem, bo czuje wyrzut sumienia, że muszę grzecznie i sprawnie odmówić, a brakuje mi odwagi, by powiedzieć, że ten tekst to byłoby strach wypuścić nawet jako ten sponsorowany.
Nie jesteśmy tacy źli
Oczywiście, by oddać uczciwość sprawie, nie jesteśmy tacy źli. Często na łamach DailyWeb pojawiają się teksty prasowe, mają nawet swoją kategorię, ale jesteśmy ostrożni. Publikujemy tylko te, które prócz wartości dla samej agencji (promocji brandu, produktu, usługi) mają także wartość dla naszego Czytelnika.
Dlatego apeluje do Was, Drogie Agencje, byście się przyłożyły do tych tekstów. Ja bardzo chętnie je opublikuje, jeśli będą one choć trochę interesujące i nie będą przeładowane pompowaniem tego jak bardzo coś jest super. Myślę, że jeśli weźmiecie sobie do serca, to co napisał Marek Jaworowski w swoim materiale, to zakończy się to wszystko jedną wspólną euforią. Ja z wielką satysfakcją przy kolejnym telefonie odpowiem z radością i przyjemnością: materiał będzie opublikowany jeszcze dziś!
PS Jeśli nie jesteśmy jeszcze w Waszej mejling liście, to prosze dodajcie nas: kontakt@dailyweb.pl