Spędziłem z tym czytnikiem naprawdę sporo czasu i już teraz mogę powiedzieć, że jest rewelacyjny, ale nie mogę go kupić. Dlaczego? Wszystko zaraz wyjaśnię.

Kobo Clara Colour, to czytnik, o którym trochę już pisałem. Zrobił on na mnie świetne pierwsze wrażenie, które opisałem w tym materiale. Jeśli jeszcze nie czytaliście tego tekstu, to serdecznie do niego zapraszam, bo wyjaśniłem tam kilka kwestii związanych ze sprzętem. Jeśli to zrobiliście, to przypomnę szybko kilka informacji.

Kobo Clara Colour to drugi z czytników, które mieliśmy możliwość testować. Wcześniej Mateusz miał okazje przyjrzeć się bardziej zaawansowanemu Kobo Libra Colour, którego recenzje znajdziecie klikając tutaj.

Kobo Clara Colour

Kobo Clara Colour

Kobo to jak już wcześniej wspominałem firma produkująca czytniki i tablety. Należy ona do japońskiego potentata medialnego Rakuten, którego możecie dobrze znać z koszulek FC Barcelony, którą kiedyś sponsorowała, ale również z platformy streamingowej, która dostępna jest w naszym kraju.

Kobo jest dobrze znanym producentem i ma renomę. Produkty tej firmy wcześniej nie były jednak oferowane na naszym rynku, co od jakiegoś czasu firma próbuje zmienić. Dzięki temu mamy właśnie możliwość przyjrzeć się czytnikom bliżej.

Kobo Clara Color
Na tylnym panelu znajduje się jedyny fizyczny przycisk. Służy on do wybudzania urządzenia i jego włączania/wyłączania.

Testowany przeze mnie czytnik e-booków, Kobo Clara Colour to model z 6-calowym, kolorowym wyświetlaczem E-Ink Kaleido. Warto tu od razu wspomnieć, że sprzęt wyróżnia się na tle konkurencji ceną i jest obecnie najtańszym takim produktem na rynku (obecnie 699 zł w oficjalnym sklepie).

Czytnik posiada 16 GB pamięci na dane i nie wspiera obsługi kart pamięci. Jego ekran jest podświetlany i możliwy jest wybór natężenia i barwy podświetlania. Czytnik obsługuje WiFi i może synchronizować zawartość z księgarnią Kobo. Dodatkowo jest tu również Bluetooth, który można wykorzystać do połączenia słuchawek i odsłuchiwania audiobooków. Czytnik wspiera normę odporności IPX8 – może więc spoczywać pod wodą przez 60 minut, na głębokości do 2 metrów! To pozwoli nie martwić się o sprzęt i korzystać z niego w wannie, na basenie lub plaży.

Kobo Clara Color

Kobo Clara Colour to kolorowy czytnik w dobrej cenie – pierwsze wrażenia

Do czytnika można dokupić dedykowane etui. Co ciekawe producent przygotował tu aż 3 modele — prostego silikonowego kejsa, standardowe etui oraz tak zwane smartfolio, czyli model, którego okładka po złożeniu działa jak podpórka. To właśnie etui, które ja otrzymałem do testów (w bladoróżowym kolorze). Jest ono świetnie wykonane, a materiał jest bardzo miły w dotyku. Składa się ono jak origami i pozwala na ułożenie tabletu w pionie i poziomie. Samo etui ma też magnes, który po zamknięciu okładki usypia czytnik, a po je otworzeniu wybudza. Działa to bardzo szybko.

Jeśli jesteście ciekawi pełnej specyfikacji, to ją również znajdziecie w tekście z pierwszymi wrażeniami tutaj.

Kolorowy wyświetlacz E-Ink

Kobo Clara Colour

To nie pierwszy raz gdy widzę, kolorowy ekran czytnika. To jednak pierwsza sposobność gdy mogę tak dokładnie przyjrzeć się jego pracy i działaniu. W zasadzie sam rozglądam się za kolejnym czytnikiem, bo chce wymienić mojego PocketBookaTouch Lux 5 na coś nowszego, większego i kolorowego.

Kobo Clara Colour

Technologia kolorowych ekranów E-Ink naprawdę się rozwinęła. Są one znacznie lepszej jakości niż jeszcze dwa lata temu. Dodatkowo można powiedzieć, że Kobo zdemokratyzował tę technologię, oferując najtańszy czytnik na rynku (chociaż zaczyna go gonić PocketBook).

Kobo Clara Colour
Powiększanie i nawigacja działa całkiem dobrze (obraz wyrenderuje się po zaznaczeniu)

Ekran E-Ink Kaleido ma rozdzielczość 1448×1072 (300 DPI, w odcieniach szarości) i 724×536 (150 DPI, w kolorze). Oznacza to, że w zależności od treści mamy tu różną rozdzielczość. To ciekawostka, której wiele osób się pewnie nie spodziewało. Będą się też pewnie one zastanawiać, jaki ma to wpływ na użytkowanie. Oczywiście większa rozdzielczość byłaby lepsza. Muszę jednak uspokoić, że nawet w przypadku kolorowych komiksów i nowel graficznych, nie ma tu problemów.

Kobo Clara Colour

Na czytniku przetestowałem kilka moich ulubionych tytułów. Kolory są odpowiednie, ich nasycenie akuratne i wystarczające. Nie miałem też problemów z odczytaniem dymków z dialogami. Co więcej, Kobo pozwala na łatwe powiększanie obrazu poprzez szczypanie jak na smartfonie, lub szybko poprzez dwukrotne stuknięcie. Sprzęt wykorzystają więc nie tylko miłośnicy książek z kolorowymi ilustracjami, ale również całkiem kolorowych materiałów jak albumy, komiksy i nowele graficzne.

Kobo Clara Colour

Muszę tu również pochwalić technologię podświetlania ComfortLight PRO. Dzięki niej możliwe jest nie tylko ustawienie natężenia podświetlania, ale również jego barwy. Mamy tu do wyboru barwę od umiarkowanie zimnej do bursztynowej. Niestety nie potrafiłem tego uchwycić w odpowiedni sposób na zdjęciu, bo efekt w rzeczywistości jest bardziej wyraźny. Co więcej, można tu ustawić też porę snu. To funkcja, która pozwala ustawić godzinę i aktywować po niej bursztynowe podświetlanie, które pozbawione jest niebieskiego światła (ma ono wpływ na wydzielanie melatoniny i zasypianie).

Możliwości czytnika

Kobo Clara Colour
Ekran główny

Zacznijmy od tego, że czytnik pracuje na własnym, stworzonym przez Kobo systemie. Nie ma tu więc możliwości doinstalowywania aplikacji, jak w przypadku niektórych firm. Nie ma tu również dodatków niezwiązanych z funkcjami czytnika książek, jak kalendarze, zaawansowane programy do rysowania czy gier jak szachy i sudoku.

Z jednej strony szkoda, z drugiej strony doceniam minimalizm. Przejawia się on również w pozycjach ustawień oraz menu. Wszystko jest tu czytelne, wyraźne i jakoś tak bardziej poukładane. Funkcje wybiera się tu jak z prawdziwego menu jak w restauracji, a nie wielokrotnych wyborów jak w instrukcji obsługi samolotu F-16. Dobrym przykładem tego jest wybór podświetlania. Jedna ikona, dwa suwaki, godziny snu oraz informacja, po której kliknięciu widać mini artykuł omawiający funkcje, w prosty sposób.

Kobo Clara Colour

Oczywiście czytnik posiada kilka dodatkowych możliwości poza czytaniem książek i słuchaniem audioboków. Audiobooki są całkiem miłe w odbiorze na tym urządzeniu. Wystarczy mieć odpowiedni materiał, szybko podłączyć się do słuchawek Bluetooth, a resztę robi prosty player, z kilkoma najpotrzebniejszymi funkcjami.

Kobo Clara Colour

Z dodatkowych opcji przy czytaniu, jest tu przykładowo możliwość prowadzenia zaawansowanych notatek i podkreślania treści. Jest też możliwość stosowania słownika wyrazów, dla kilku popularnych języków (niestety nasz język nie jest dostępny). Dodatkowo można też wyszukiwać dowolne frazy, przy czym dostajemy dostęp do wyszukiwarki w e-booku, Google oraz Wikipedii. Działa to całkiem dobrze.

Czytając dowolny tekst, dostajemy dostęp również do podstawowych narzędzi, które pozwalają wpływać na wygląd wyświetlanego tekstu oraz opcji czytania. Dodatkowo możemy też dodawać do książek zakładki, które symbolizowane są przez zagięte rogi strony.

Kobo Clara Colour

Z odrębnych funkcji trzeba tu wspomnieć o obsłudze usługi Pocket, która agreguje zapisane na później artykuły i pozwala je czytać w wygodny sposób. Jest tu też zakładka z funkcjami beta — to obsługa dużych fontów, sketchpad (o bardzo okrojonych możliwościach), funkcja własnego słownika wyrazów oraz przeglądarka internetowa (która działa całkiem dobrze).

Nie mógłbym go kupić

Kobo Clara Colour

Tu przechodzimy do sedna sprawy. To świetny czytnik, którego nie mógłbym kupić. Dlaczego? Ma on kilka wad, które dla mnie są kluczowe.

Po pierwsze: brak wsparcia dla Legimi

Korzystam z Legimi i opłacam abonament od początku powstania tej usługi. Biorąc pod uwagę to, ile czytam, oszczędzam od 50 do 150 zł miesięcznie na książkach, które musiałbym kupić. To dla mnie dużo.

Konkurencja oferuje natywną integrację z Legimi, pozwala doinstalować androidową apkę lub ułatwia synchronizację książek. Niestety w przypadku Kobo Clara Colour nic z tych rzeczy nie jest możliwe.

Po drugie: brak obsługi kart pamięci

Kobo nie ma również czytnika kart. Z jednej strony 16 GB wbudowanej pamięci powinno pozwolić na potężny księgozbiór, z drugiej jednak takie Narrenturm Sapkowskiego w formie audiobooka, zajmuje mi prawie 1,5 GB. Mam też własny zbiór książek na dedykowanej karcie pamięci. Lubie mieć do niego szybki dostęp w czytniku. Niestety w przypadku Kobo, wszystko muszę przegrywać po kablu USB C.

Po trzecie: brak obsługi dysków chmurowych

To kolejna rzecz, która jest dla mnie wadą. Często korzystam z dysków sieciowych. Wykorzystuje je na kilka sposobów. Niektóre materiały, książki, katalogi, briefy i instrukcje trzymam na dysku w chmurze (Dropbox). Często czytam je na tablecie lub czytniku. Synchronizacja z dropboxem to dla mnie więc istotna sprawa.

Niestety poza obsługą serwisu Pocket oraz księgarni Rakuten, Kobo nie pozwala synchronizować danych z innymi usługami w internecie. Szkoda, bo to fajna opcja.

Wrażenia końcowe

Kobo Clara Colour

Kobo Clara Colour to świetny czytnik, którego nie kupię, ze względu na trzy powyższe sprawy. To już wiecie. Jestem pewny jednak, że sprzęt zasługuje na szansę — ma świetny kolorowy ekran, rewelacyjne podświetlanie z wyborem barwy i jest wodoodporny. Dodatkowo producent dowozi tu również responsywny system, który jest minimalistyczny, ale ma wszystko, czego czytelnik może oczekiwać.

Obudowa czytnika jest z materiałów w recyclingu, a dedykowane akcesoria naprawdę wysokiej jakości. Jest tu też kwestia ceny, ta jest rekordowo niska jak na urządzenia z kolorowym ekranem E-Ink.

Kobo Clara Colour

Kobo zadało sobie sporo wysiłku, by zaprezentować czytnik, który będzie przystępny, ale mimo to zaawansowany technicznie. Dodatkowo widać tu, że dużo uwagi poświęca rozwijaniu nowych funkcji i możliwości. Mam nadzieję, że niedługo wprowadzi również te, na których mi zależy — wtedy bez trudu zdobędzie klucz do mojego portfela ;D