Takiego plot twistu nie spodziewał się chyba nikt. Apple dopuściło po raz pierwszy w historii emulator gier dla Game Boy Advance. To historyczny moment, bo wcześniej zabraniało takich aplikacji. W ten sposób aplikacja iGBA stała się na chwilę jedną z najpopularniejszych a AppStore. Chciałem Wam ją opisać, ale zamiast tego informuję, że została usunięta!
Nie tego spodziewali się fani gier z Game Boya, developerzy i chyba samo Apple. Parafrazując mistrza Sakowskiego: ta aplikacja narobiła nam mnóstwo smrodu i gówna!
Dlaczego? Okazuje się, że osoba, która ją opublikowała nie była jej twórcą, a Apple naprawdę mogło również inne dobre powody do jej usunięcia. Zresztą już tłumaczę, o co chodzi, bo sprawa jest naprawdę gruba.
Emulator iGBA narobił smrodu!
Jakiś czas temu na jaw wyszły plotki, że Apple ma zamiar dopuścić w sklepie AppStore do działania emulatorów konsol i systemów gier znanych producentów. Wcześniej takie aplikacje były zabronione. W zasadzie Apple nie ma tak naprawdę wyjścia, bo z prawnego punktu widzenia nawet mając legalną lub darmową kopię gry, twórcy emulatorów nie mogą wykorzystywać elementów systemu i oprogramowania systemu. Aby to robić, musieliby mieć zgodę od Nintendo, Sony czy Microsoftu — nigdy jednak nie słyszałem, by ktoś taką zgodę dostał, bądź chociaż wystąpił. Jak wytłumaczył to nasz były redaktor tworzący gry — tu nie chodzi o nielegalne porty gier, ale to, że sam w sobie emulator nie jest nawet legalny. Apple bierze więc tak jakby odpowiedzialność na siebie, zezwalać na funkcjonowanie takiego oprogramowania w AppStore.
Tu właśnie przechodzimy do „smrodu i gówna”, jakie narobiła aplikacja iGBA, która właśnie wyleciała z marketu. W weekend przeczytałem, pijąc poranną kawę o pierwszym emulatorze gier, który trafił do AppStore. Pomyślałem, że warto go od razu zainstalować i opisać w poniedziałkowy ranek na łamach dailyweb.
Dziś rano zauważyłem, że aplikacja zniknęła z oficjalnego katalogu. Robiąc research, trafiłem na wątek w serwisie Reddit, który wszystko tłumaczy. Okazuje się, że aplikacja była portem emulatora Delta (a właściwie jej poprzednika, czyli GBA4iOS). Poinformował o tym sam jej twórca — Riley Testut. Według jego relacji w serwisie Mastodon nie został on poinformowany o tym, że port aplikacji trafił do AppStore. Chociaż licencja aplikacji pozwalała na korzystanie z jej kodu i wprowadzaniu zmian, Riley nie dał nikomu zgody na publikowanie jej w AppStore. Dalej twierdzi on, że w zasadzie nie ma on o to jednak pretensji.
Tu dochodzimy do sedna sprawy. Emulator iGBA będący jedynie portem popularnej aplikacji, zawierał mnóstwo reklam i trackerów, które mogły narażać bezpieczeństwo użytkownika. W tym miejscu sprawę ponownie komentuje Riley, który jest wkurzony na Apple. Trzeba przypomnieć, że jego pierwsza aplikacji GBA4iOS, została zbanowana przez Apple, na wniosek Nintendo (to mocno skrócona wersja wydarzeń z 2014 roku). Powodem złości Riley’a jest to, że Apple dopuściło aplikację będącą scamem i podróbką jego aplikacji, która niegdyś została zablokowana w AppStore.
Anbernic RG556 – zapowiada się solidna retro konsola! Przedpremierowe zdjęcia i wideo.
Nie znamy powodów, dla których Apple usunęło nową aplikację, ale przypuszczamy, że chodziło o reklamy i trackery. Prawdopodobnie aplikacja została zbyt pobłażliwie potraktowana przy weryfikacji. Niestety pierwszy emulator, który dopuściło Apple od dłuższego czasu, narobił mnóstwo smrodu — oby nie odbiło się to na ponownie na użytkownikach!