Pro Evolution Soccer to dla mnie tytuł znaczący nieco więcej niż kolejna gra, której poświęcam swój czas. To forma tradycji, zawsze w okolicach jesieni jestem z wizytą w sklepie, wydając około 200zł, by oddać się przyjemności grania konkretnie w ten tytuł. Uwielbiam rywalizacje w takiej postaci, a gdy dorzuci się do tego jeszcze możliwość budowania zespołu (Master Leage / MyClub), to powstaje rozwiązanie idealne. Edycja gry w 2016 wypada wyśmienicie, gdyby nie dość mocno zastanawiająca polityka producenta, który robi skok na kasę i nie przejmuje się resztą.

Pierwszy tytuł z serii jaki grałem, to Winning Eleven 4. W zasadzie trafiłem na nią przypadkiem i zakochałem się bez reszty. Potem zmieniały się już tylko platformy na których grywałem, a do kolejnych wersji PES dochodziły nowe numerki oznaczające rok. Wszystkie w zasadzie trzymały równy poziom, prócz zeszłorocznej edycji, która dla mnie po zmianie silnika była absolutnie niegrywalna. Rozstałem się z nią po 2 tygodniach próbowania się do niej przekonać. Nie udało się. Na całe szczęście, aktualna wersja jest jedną z najlepszych w jakie miałem okazje grać. Oczywiście ma ona swoje wady, znane z poprzednich wersji, np. bramka z pierwszej akcji praktycznie w 90% kończy się golem, ale na nie można przymknąć oko.

Jednak na tle tych drobiazgów, co innego mnie martwi. Gra najtańsza nie była, gdyż przyszło mi za nią wydać około 220zł. Kupiłem ten tytuł właściwie do grania tylko i wyłącznie w trybie MyClub (odpowiednik Fifa FUT), czyli sieciowo z innymi graczami. Co zrobiło Konami? Najpierw kazali sobie zapłacić, a potem wypuścili wersje Free to Play, która okrojona jest do kilku drużyn i rozgrywki meczu towarzyskiego i… całego, pełnoprawnego trybu MyClub. Nie ukrywam, że byłem ogromnie zdziwiony, bo to właśnie ten tryb gry jest sensem PES. Poczułem się zawiedziony i z pewnością, gdybym wiedział, że gra pojawi się za darmo 2 miesiące później, nie wydawałbym tych pieniędzy.

" rel="attachment wp-att-22418Establishing-Communications-Funny

Decyzja biznesowa być może i ma swoje zalety, w końcu na mikropłatnościach uda zarobić się więcej, zachęcić więcej graczy do siebie. Co jednak z tymi, którzy wydali spore pieniądze? Ja jak i pewnie cała reszta graczy przynajmniej zastanowi się czy jest sens wydawać pieniądze w przyszłym roku. Chyba, że Konami ostatecznie zmienia sposób sprzedaży gry, to jednak nieuczciwa zagrywka wobec swoich stałych klientów.

To jednak nie jest prawdziwy problem. Wedle statystyk wszytkich graczy, przybyło około 30k nowych użytkowników wraz z wersja Free 2 Play i wygląda na to, że serwery przestały wytrzymywać oblężenia. Efekt jest taki, że w godzinach szczytu by przejść do meczu, trzeba uzbroić się w anielską cierpliwość, bo odpowiedzi z serwera są tak długie, że granie w grę staje się niemożliwe. Klęska sukcesu? Co gorsza sytuacja trwa od ponad tygodnia, a Konami tylko informuje, że zna problem, ale dalej się nic w tej kwestii nie zmienia.

Jaki mamy efekt ostateczny? Krew zalewa:

  • graczy, którzy wydali pieniądze na grę, by została ona później udostępniona za darmo
  • graczy, którzy zapłacili za grę, a nie mogą w nią grać
  • nowych graczy, którzy pojawili się z wersją F2P; Gra miała ich zachęcić do wydania kasy, a efekt jest odwrotny, bo ciągle gra nie działa prawidłowo

Co tu się wyprawia drogie Konami?