Huawei było jedną z pierwszych ofiar wojny handlowej, jaką Donald Trump wypowiedział Chinom w czasie swojej prezydentury. Producenta smartfonów, tabletów i smartwatch’y bezprecedensowo odcięto od usług Google, co wymusiło skupienie się na autorskich rozwiązaniach.

Pierwsza wersja systemu HarmonyOS ujrzała światło dzienne w 2019 roku. Początkowo oprogramowanie kontrowało smartTV marki Honor i wydawało się, że system będzie dedykowany jedynie urządzeniom z segmentu IoT.

Huawei HarmonyOS przeszedł długą drogę

Huawei

Rok później pokazano wersję 2.0, komunikując już jednoznacznie, że jest to software przeznaczony na smartfony, który będzie konkurował z Androidem. Zdaniem wielu komentatorów była to jednak co najwyżej zaawansowana nakładka graficzna na Androida i trudno mówić o samodzielnym systemie. Pierwsze urządzenia mobilne pracujące pod kontrolą HarmonyOS 2.0 pojawiły się na rynku w 2021 roku i choć oczywiście OS chińczyków był podobny do tego wspieranego przez Google, to stanowił mimo wszystko odrębny byt.

Jak wspomniałem, brakowało (przynajmniej oficjalnie) dostępu do usług amerykańskiego giganta, takich jak choćby Sklep Play czy Mapy. Wciąż jednak było możliwe instalowanie aplikacji, używając plików .apk.

HarmonyOS w wersjach 1 – 3 w dużym stopniu korzystał z rozwiązań programistycznych w ramach AOSP (Android Open Source Project). Ale pod koniec września zaprezentowano i udostępniono deweloperom najnowszą odsłonę systemu – 4.0, która całkowicie zerwała z tym podejściem. HarmonyOS NEXT jest całkowicie niezależny od AOSP i co ważne, nie jest w stanie uruchomić plików .apk, ani odczytać i przetworzyć kodu powiązanego z Androidem. Chińczycy stworzyli więc w pełni autorskie oprogramowanie dla urządzeń mobilnych. Pierwszym kompatybilnym smartfonem był Huawei Mate 40 Pro oraz laptop MatePad Pro 12.6”.

Recenzja HUAWEI WATCH GT 4 – to najpiękniejszy smart zegarek, jaki widziałem od dłuższego czasu

Dwa tygodnie temu Huawei pochwalił się, że przekroczona została liczba 100 milionów aktualizacji do wersji 4.0 i jak to często bywa w Chinach, wynik osiągnięto w rekordowym tempie. CEO firmy przekazał, że pod kontrolą systemu jest już 98 różnych urządzeń od smartfonów, przez tablety i laptopy, na zegarkach skończywszy. To oczywiście nie wszystko, bowiem w kolejce do rolloutu w pierwszym kwartale 2024 roku czeka prawie  30 kolejnych  produktów. Huawei podał też, że ma 8% udziału w chińskim oraz 2% w światowym rynku smartfonów. Jeszcze w sierpniu, jeden z dyrektorów w Huawei powiedział, że na HarmonyOS działa około 700 milionów urządzeń, a ponad 2,2 miliona zewnętrznych programistów tworzy aplikacje na tę platformę.

Pozycja Huawei w Chinach pozostaje silna i wszystko wskazuje na to, że przymusowe odcięcie od Google, które miało pogrążyć producenta i trwale mu zaszkodzić, stało się impulsem do rozwoju. Wydaje się to być książkowy przykład wdrożenia w życie typowo korporacyjnego podejścia pod tytułem: zaistniała sytuacja to nie problem, ale wyzwanie.

O wykorzystanej szansie może świadczyć choćby to, że chińskie firmy na potęgę poszukują teraz deweloperów oraz testerów na stanowiska związane z tworzeniem natywnych aplikacji dla HarmonyOS. Warto wymienić choćby największych jak potentat handlu elektronicznego JD.com, gigant branży gier wideo NetEase czy lider rynku dostaw jedzenia w Państwie Środka, czyli Meituan. Huawei ma konkretne plany co do rozwoju swojego systemu, a dzięki temu, że jest to autorskie rozwiązanie, firma jest całkowicie niezależna pod kątem kierunku, w jakim będzie podążał ich software i z jakich narzędzi, bibliotek i usług będzie korzystał. To daje olbrzymią swobodę działania.

Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że przyszłość Huawei stoi pod dużym znakiem zapytania. Bolesny cios zadany przez administrację prezydenta USA zachwiał firmą, lecz Chińczycy pokazują, że plotki o ich upadku były przedwczesne. Dobitnie uzmysłowili to światu niedawną premierą Mate 60 Pro 5G (pierwszego takiego modelu od 2020 roku!) , która przecież ze względu na nałożone sankcje, teoretycznie nie powinna się wydarzyć. HarmonyOS NEXT udowadnia z kolei, że na rynku jest miejsce na sensowną alternatywę dla Androida i iOS.