Angry Birds, niegdyś ukochana gra dzieciaków, dziś typowa marka mobilna. Co poszło nie tak?
Jednym z memów, który zawsze mnie „boli”, jest ten o młodszym kuzynie, który pyta Cię, czy masz gierki na telefonie. Powodem mojego bólu jest to, że sam takim kuzynem byłem. Uwielbiałem grać w produkcje mobilne, a jedną z serii, które lubiłem najbardziej, było Angry Birds. Prosta gra logiczna, która swego czasu, podbiła serca dzieci na całym świecie. Co się z nią stało? Jak Rovio – firma odpowiedzialna za wściekłe ptaki, zabiła swoją markę? Kilka dni temu w USA miała miejsce premiera gry Bad Piggies 2, długo wyczekiwanego spinn-off cyklu, z tego powodu przyjrzyjmy się burzliwej historii konfliktu ptaków ze świniami.
Angry Birds – nieskromne początki
Wszystko zaczęło się w roku 2009 od Crush the Castle. Ta prosta gra przeglądarkowa polegała na strzelaniu pociskiem z katapulty w zamek i próbie zabicia wszystkich strażników. Wszystko w minimalistycznej grafice 2D. Brzmi znajomo? Nie ma złudzeń, że właśnie Crash the Castle było główną inspiracją Rovio do stworzenia swojego hitu. Wzięli oni cały gameplay, ale poszli w kreskówkową, kolorową grafikę, zamiast szarych widoków wzorowanych na średniowieczu.
Z tego eksperymentu powstała pierwsza część Angry Birds. W grudniu 2009, użytkownicy telefonów z jabłuszkiem mogli zacząć strzelać ptakami z procy. Niecały rok później wściekłe ptaki zawitały na Androida. Gra była ogromnym sukcesem, dane z roku 2011 mówią o 40 mln graczy miesięcznie. Sukces został zagwarantowany prostotą. Angry Birds było wymagającym tytułem, który zwiększał poziom trudności z każdym poziomem. Przez podział na światy zawsze można było pokombinować z innym wyzwaniem, temu nie miało się poczucia blokady.
Ptak znoszący złote jaja
Od 2010 do 2014 trwał złoty okres wściekłych ptaków. Blisko premiery oryginału na Androidzie, Rovio stworzyło pierwszy spinn-off serii – Angry Birds Seasons. Gra miała identyczne założenia jak oryginał i oferowała prawie ten sam zestaw ptaków (dodano np. pomarańczowego Bubblesa). Kusiła jednak tematyką wokół konkretnych okresów w roku i regularnymi aktualizacjami z nowymi poziomami. Rovio odkryło wtedy, że ludzie pobiorą ten sam tytuł, jedynie ze zmienioną otoczką. Użytkownikom podobała się możliwość grania w stylistyce walentynkowej lub halloweenowej.
To odkrycie odkorkowało cały zastęp prawie identycznych gier. Nie ma sensu ich tu wszystkich opisywać, ale warto powiedzieć, że duże marki zaczęły współpracować z Rovio. Powstało Angry Birds Rio, będące promocją filmu wytwórni BlueSky, ale co ważniejsze dwie części crossoveru z Gwiezdnymi Wojnami, będącymi ptasimi remake’ami, dwóch pierwszych trylogii kosmicznej sagi.
Rovio zaczęło w tym czasie eksperymentować z formułą. Wypuszczało spinn-ofy serii, które nie powtarzały schematu Crush the Castle. Angry Birds Go, było całkiem udaną próbą przeniesienia formuły Mario Kart w realia mobilne. Jednak znacznie wyżej odbiorcy cenili Bad Piggies oraz Angry Birds Epic. Pierwsza była grą o konstruowaniu szalonych maszyn, którymi można było wykonywać zadania na planszy 2D, druga zaś była pełnoprawnym jRPG z wściekłymi ptakami. Rovio całkowicie podbijało w tamtym okresie rynek, wypuściło nawet część swoich tytułów na konsole. Niewiele osób chciało grać w Angry Birds na PlayStation 3, ale pokazuje to ówczesną dominację marki.
Błędne decyzje
Pierwszym potknięciem serii był crossover z Transformers. Wyszła z tego nudna pseudo-strzelanka bez wyraźnego wyzwania. Od tamtej pory studio zaczęło dziwne eksperymenty. Zaczęli wypuszczać gry, które zamiast odtwarzać sprawdzoną formułę, siliły się na bycie typowymi grami mobilnymi. Dostaliśmy Angry Birds Stella POP, będące banalnym strzelaniem w bąbelki, a to był dopiero początek, Rovio miało nas zalać swoimi odpowiedziami na Candy Crash Sagę.
Jednak największym policzkiem w twarz okazał się sequel oryginalnej części. Wydane w 2015 Angry Birds 2 można określić mianem wszystkich grzechów gry mobilnej. System zmęczenia, skórki dla postaci i bonusy, za które trzeba wydawać prawdziwe pieniądze. Rok później w kinach miał premierę niezbyt lubiany film na bazie serii, co sprawiło mocne ochłodzenie wizerunku wściekłych ptaków. Gdyby tak to się potoczyło, zakończyłbym artykuł optymistyczną nutą, że pomimo antykonsumenckich decyzji Rovio, nadal można pograć w stare tytuły i powspominać. Niestety przyszedł rok 2019.
Gwóźdź do trumny
Niespełna 4 lata temu Rovio usunęło możliwość pobrania klasycznych spinn-offów serii. Tłumaczyli się tym, że korzystają one z przestarzałej technologii i wolą się skupić na swoich nowych tytułach. Publika jednak miała wrażenie, że powodem tej decyzji jest fakt, że usunięto te gry, które nie miały inwazyjnej mikrotransakcji, by zmusić graczy do inwestowania w ogrywane tytuły. Potwierdzają te tezy również specjaliści, którzy zwracają uwagę, że Rovio podbiło dzięki temu wyszukiwanie nowych – bardziej dochodowych gier. Pomimo obietnic, że gry wrócą do powszechnego dostępu, Rovio nadal ich nie przywróciło. Dodatkowo, w lutym tego roku podobny los dotknął pierwszą część cyklu.
Klasyczne Angry Birds są jedynie dostępne dzięki usłudze Apple Arcade. Nie chciałbym zabrzmieć jak maruda, bo w biznesie nie ma miejsca na moralność, ale tę serię zabiła chciwość. Rovio mogło nadal budować swoją markę na miłych skojarzeniach wśród dzieci, zamiast tego skupiiła się na tworzeniu typowych mobilkowych potworków. To jest strasznie smutne i filozoficzne zakończenie, jak na artykuł o Angry Birds.
HyperX Clutch Gladiate. Porządny pad do komputera